Piątek, 19 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Pogoń nie gra jak lider

Data publikacji: 24 września 2019 r. 18:25
Ostatnia aktualizacja: 25 września 2019 r. 14:54
Piłka nożna. Pogoń nie gra jak lider
 

Piłkarze Pogoni Szczecin po niedzielnym remisie z Górnikiem Zabrze utrzymali pozycję lidera. W przeszłości były tylko cztery sezony, kiedy portowcy po dziewięciu spotkaniach umieli wypracować średnią zdobytych punktów przynajmniej na poziomie dwóch na jedno spotkanie (biorąc pod uwagę obecną punktację). Było to w roku 2000 (2. miejsce na koniec sezonu), 1986 (2. miejsce), 1983 (3. miejsce) i w roku 1981 (6. miejsce).

Eksponowana pozycja w tabeli, dorobek punktowy to są elementy, które w sporcie są decydujące i najważniejsze. Pogoni udaje się być zespołem skutecznym, pragmatycznym, na razie dzięki temu jest najlepszą drużyną w Polsce. Nie sposób jednak nie zauważyć, w jakim stylu i jakimi sposobami Pogoń doszła do obecnego miejsca.

Zespół Kosty Runjaica jest najmniej skutecznym liderem spośród wszystkich w Europie. Średnio zdobywa 1,11 gola na mecz. Już przed tygodniem, kiedy udało się awansować na pozycję lidera po wymęczonym zwycięstwie nad najsłabszym zespołem w ekstraklasie ŁKS, ta średnia była najniższa spośród wszystkich europejskich liderów. Obecnie poszła jeszcze bardziej w dół.

Tylko pięć zespołów ekstraklasy zdobyło mniej goli niż Pogoń, w tym trzy zajmujące ostatnie miejsca w tabeli. Pogoń według ekstrastats.pl jest jedną z dwóch drużyn stwarzających najmniej sytuacji bramkowych. Drugim zespołem jest ostatni w tabeli ŁKS.

Pogoń regularnie w sześciu ostatnich meczach zdobywała po jednym golu. Jej średnia zdobycz bramkowa po siedmiu ostatnich spotkaniach wynosi 0,85 bramki na jedno spotkanie. To wystarczy, żeby być liderem tabeli. Tak naprawdę nie ma znaczenia, czy Pogoń przystępuje do kolejnych spotkań z pozycji lidera, szóstej czy dziesiątej drużyny w tabeli. Bycie pierwszym w tabeli wcale nie oznacza bycia najlepszym. 

Pierwszy nie znaczy najlepszy

Stawka zespołów w polskiej ekstraklasie jest tak wyrównana, że naprawdę nie ma znaczenia, który zespół jest wyżej w tabeli. Niekoniecznie świadczy to o tym, że lepiej prezentuje się na boisku, ma lepszą drużynę, lepszych piłkarzy. Może natomiast świadczyć, że ma się furę szczęścia.

To jest trochę niesprawiedliwe twierdzić, że Pogoń jest liderem tylko dlatego że ma szczęście. Tak nie jest. Jest liderem, bo ma najlepszego bramkarza w ekstraklasie. Dante Stipica w minioną niedzielę znów zapewnił Pogoni zdobycz punktową. Ratuje nas od strat pewnych goli niemal w każdym meczu. Według statystyk ekstrastats.pl jest bramkarzem z najlepszym procentem wybronionych piłek na poziomie blisko 90 procent. Strzelić mu gola, to jest duża sztuka.

Pogoń jest zespołem z najmniejszą liczbą straconych goli i przyjęło się w ocenach, że jest to efekt dobrej gry naszej defensywy. Nieprawda. To jest efekt fenomenalnej, reprezentacyjnej dyspozycji Dantego Stipicy. Szczecińska defensywa nie prezentuje się okazale, pozwala rywalom na stwarzaniu sporej liczby sytuacji. Tak naprawdę gubi się przy każdym większym nacisku drużyny przeciwnej.

Gol stracony przeciwko Górnikowi był równie kuriozalny jak gol stracony przeciwko Wiśle Płock. Za każdym razem w roli głównej wystąpił Konstantinos Triantafyllopoulos, który imponuje w pojedynkach, jest skuteczny w zwarciach, ale przy grze szybszej, przeciwko napastnikom lepiej wyszkolonym bywa bezradny. Starszy od niego o 10 lat Angulo mijał greckiego obrońcę z łatwością.

Pogoń wypracowała markę

Pogoń, rozgrywając mecze przed własną publicznością, najczęściej natrafiała na zespoły szczelnie zamknięte na własnej połowie. To efekt marki, jaką Pogoń wyrobiła sobie w dwóch poprzednich sezonach rozgrywanych pod wodzą Kosty Runjaica. Obecnie to jednak zespół z mniejszym potencjałem w ofensywie.

W poprzednich dwóch sezonach Pogoń zdobywała dużo goli, stwarzała sytuacje, miała w składzie środkowych obrońców rozpoczynających niemal każdy atak pozycyjny wyprowadzeniem piłki z własnej strefy obronnej (Walukiewicz, Malec, Dvali), stwarzała przewagę, wciągała we własną strefę ofensywnych piłkarzy drużyny przeciwnej. Dziś wychodzi to dużo gorzej, są z tym problemy.

Przeciwnicy, obawiając się pozornej siły ofensywnej Pogoni, starają się grać z nią ostrożnie, a gdy zaatakują odważniej, to nie nadziewają się na kontry, ale przeważnie stwarzają mnóstwo sytuacji strzeleckich. Tak było w meczu z Górnikiem, ale też we wcześniejszych spotkaniach z Wisłą Kraków czy Arką.

Gol dla przeciwników wisiał na włosku, był realny i prawdopodobny, a przecież byli to rywale z dolnych rejonów tabeli, których celem jest walka o uniknięcie degradacji, ewentualnie zakwalifikowanie się do czołowej ósemki.

Lider, który nie zachwyca

Pogoń jest obecnie liderem, ale prezentuje się gorzej niż w meczach grupy mistrzowskiej poprzedniego sezonu. Prezentuje się gorzej niż w okresie wrzesień – listopad ubiegłego roku, a nawet gorzej niż wiosną 2018 roku, kiedy zespół bronił się przed spadkiem. O postępie nawet nie wspominamy. Postęp jest jedynie w zdobytych punktach, ale to nie jest kwestia wypracowana, ale raczej szczęśliwego zbiegu różnych okoliczności.

W meczach Pogoni pada najmniej goli – w dziewięciu meczach tylko piętnaście. Mecze Pogoni ogląda najmniej ludzi w telewizji – od 40 do 50 tysięcy. Przeważnie mecze z udziałem Pogoni są mało atrakcyjne, mało interesujące, trudne do strawienia, a mówimy o drużynie, która lideruje w tabeli.

W Pogoni źle funkcjonują nowi piłkarze ofensywni sprowadzeni z zagranicznych klubów. Spiridonovic i Manias nie potrafią sobie wywalczyć miejsca w składzie, przegrywają rywalizację z Kowalczykiem i Listkowskim. Etatowym skrzydłowym jest Hostikka, który od początku swojego pobytu w Pogoni nie zdobył gola i zaliczył jedną asystę. Do składu nie mogą przebić się Guarrotxena i Benyamina. Obaj w niedzielę nie pojawili się na boisku nawet na minutę.

Pogoń w ofensywie nie ma wsparcia od piłkarzy sprowadzonych z zagranicznych klubów i nie ma też wsparcia z akademii. Liczne zagraniczne transfery są efektem tego, że pierwszego zespołu nie wspiera bardzo mocno rozreklamowana akademia. W poniedziałek Pogoń potwierdziła do gry 19-letniego Błażeja Starzyckiego, który nie wyróżnia się nawet w III-ligowych rezerwach. Jest ofensywnym pomocnikiem, a w obecnym sezonie zdobył jednego gola i zaliczył jedną asystę.

Dziś Pogoń jest liderem, ale równie dobrze mogłaby zajmować miejsce w dolnych rejonach tabeli. W ofensywie nie ma mocy, a defensywa bardziej przyciśnięta zalicza kuriozalne wpadki, zaskakując nawet swojego bramkarza. Pogoń jest liderem, ale nie gra jak lider. ©℗

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

jamjurek
2019-09-25 14:36:38
Wszystko co powyżej napisane to prawda , nie ma kto opanować środka pola , nie ma sytuacji , Buksa wraca po piłkę do pomocy bo jej nie dostaje od pomocników . Ofensywa nie istnieje w Pogoni .
Pogodniak
2019-09-24 21:34:40
W grze Pogoni nie ma jakości,nie ma wyrachowania i chłodnej głowy.Jest za to gra na aferę,indywidualny egoizm kilku piłkarzy zamiast gra zespołowa,chaos w w ataku.Tak na teraz prezentuje się zespół.Gra schematyczna i przewidywalna już dla rywali.Pogoń w ataku nie ma kompletnie jakości i siły rażenia.
Seb
2019-09-24 19:18:56
Spokojnie dostaniemy baty od Jagiellonii i spadniemy na 5 miejsce....

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA