Na tydzień przed inauguracją piłkarskiej PKO BP Ekstraklasy Anno Domini 2025 - co w Szczecinie nastąpi w sobotę 1 lutego o godz. 20.15 meczem portowców z Zagłębiem Lubin - w piątkowe przedpołudnie bez udziału publiczności, na boisku nr 2 przy ul. Twardowskiego, w sparingowym pojedynku Pogoni z plasującą się na barażowych pozycjach w I lidze Miedzią Legnica, szczecinianie byli górą, ale wygrali niemal cudem, bo zwycięską bramkę strzelili dosłownie w ostatniej akcji...
Piłkarski sparing: POGOŃ Szczecin - MIEDŹ Legnica 3:2 (2:0); 1:0 João Gamboa (6), 2:0 Patryk Paryzek (28), 2:1 Jan Leończyk (47), 2:2 Bartosz Bida (63), 3:2 Fredrik Ulvestad (90).
POGOŃ: Valentin Cojocaru - Linus Wahlqvist (78 Jakub Lis), Danijel Lončar (82 Wojciech Lisowski), Léo Borges (82 Dimítris Keramítsis), Leonárdo Koútris (82 Kacper Smoliński) - Adrian Przyborek (61 Marcel Wędrychowski), João Gamboa, Fredrik Ulvestad, Rafał Kurzawa (61 Kacper Łukasiak), Kamil Grosicki (66 Olaf Korczakowski) - Patryk Paryzek (72 Antoni Klukowski)
Żółte kartki: Kurzawa - Wojciech Hajda. W Miedzi wystąpili m.in. dwaj byli portowcy: Kamil Drygas i Mateusz Bochnak.
Szczecinianie rozpoczęli spotkanie od ataków i już w 6. minucie po dośrodkowaniu Przyborka piłkę do siatki głową skierował Gamboa. W 24. minucie Cojocaru nie dał się zaskoczyć strzałem z prawej strony pola karnego wychowanek Akademii Pogoni Bochnaka. Chwilę później portowcy podwyższyli prowadzenie, gdy po dograniu z rzutu rożnego w pole karne Koútrisa, w zamieszaniu podbramkowym Paryzek kierował piłkę do siatki. W 36. minucie świetną okazję miał Wahlqvist, ale niezłe uderzenie obronił bramkarz Miedzi Jakub Wrąbel, a poprawiać próbował jeszcze Lončar, ale zabrakło mu precyzji. W 39. minucie rywale przeprowadzili szybki atak, ale Cojocaru w ciężkiej opresji, dwukrotnie okazał się lepszy; najpierw od Gustava Engvalla, a następnie od Bochnaka.
Po zmianie stron grę lepiej rozpoczęli goście i już na samym początku po dośrodkowaniu Juliusza Letniowskiego, Leończyk zdobył kontaktowego gola. Po kwadransie drugiej połowy po sprytnym strzale lobem Grosickiego, piłka przeleciała tuż ponad poprzeczką. Trzy minuty później przyjezdni wyrównali, gdy Bida wygrał pojedynek sam na sam z Cojocaru. Niektórym wydawało się, że wcześniej w tej akcji przy przyjęciu piłki legniczanin pomagał sobie ręką, ale sędzia jednak nieprawidłowego zagrania nie odgwizdał. W 69. minucie groźnie sprzed pola karnego strzelał Paryzek, ale minimalnie niecelnie. Sześć minut później głową strzelał wprowadzony chwilę wcześniej z ławki rezerwowych Klukowski, jednak również zabrakło mu celności. W samej końcówce próbował jeszcze zaskoczyć golkipera rywali Korczakowski, ale piłka po jego uderzeniu przeleciała ponad poprzeczką. Portowcy szalę zwycięstwa przechylili na swoją stronę dopiero w ostatniej akcji, gdy Wędrychowski podał w pole karne do Ulvestada, a Norweg zdobył zwycięskiego gola.
Odnotujmy jeszcze, że mniej więcej po godzinie gry, mocno zmieniona została szczecińska druga linia, a w końcówce wymieniono całą defensywną czwórkę portowców.
- Na tydzień przed rozpoczęciem zmagań w PKO BP Ekstraklasie taki sparing był dla nas bardzo pożyteczny - mówił po meczu z Miedzią trener Pogoni Robert Kolendowicz. - Poza sparingiem z Miedzią, nasz pierwszy zespół miał w piątek jeszcze sprawdziany z III-ligową drużyną Pogoni i występującym na tym samym szczeblu Stilonem Gorzów, więc dzień ten poświęciliśmy na to, aby zarządzać minutami. Chcieliśmy, żeby wszyscy zawodnicy pokazali się na boisku w jak największym wymiarze czasowym i to było dla nas najważniejsze. W I połowie było dużo dobrych momentów. Takich, nad którymi pracowaliśmy i które chcemy jeszcze usprawniać. Wydaje mi się, że mieliśmy dużą kontrolę nad meczem z Miedzią. Stwarzaliśmy sytuacje, ale ich nie wykorzystywaliśmy. Powinniśmy na pewno trochę lepiej reagować w momentach przejściowych i lepiej bronić. Mam natomiast pretensje o to, jak weszliśmy w drugą połowę. Zrobiliśmy to źle i straciliśmy kontrolę nad spotkaniem. To wymaga poprawy. Musimy pracować nad tym, aby nie było w naszych działaniach takiej dysproporcji. Oczywiście na przestrzeni meczu zawsze to się zdarza, ale nie może trwać tak długo, jak w piątkowym sparingu. Jeśli kibice śledzą naszą sytuację, to doskonale wiedzą, że grecki napastnik Efthýmis Kouloúris jest zawieszony za kartki w pierwszym meczu rundy wiosennej z Zagłębiem Lubin. Dlatego uznaliśmy, że w piątek wystąpi w sparingu ze Stilonem Gorzów i w tym spotkaniu dostanie swoje minuty. Nasza decyzja była spowodowana wyłącznie chęcią podarowania minut innym napastnikom, którzy będą musieli go zastąpić w pojedynku z Zagłębiem. Natomiast ciągle leczący kontuzję Mariusz Malec jest w kolejnym etapie rehabilitacji. Cały czas progresuje, idzie do przodu, ale na razie jeszcze nie jest gotowy, aby dołączyć do treningów z zespołem. Mam nadzieję, że stanie się to w przeciągu najbliższych tygodni.
(oprac. mij)