Minimalna środowa porażka z Lechią Gdańsk, poniesiona w dramatycznych okolicznościach, spowodowała, że piłkarze Pogoni praktycznie stracili już szanse na zajęcie czwartej lokaty na mecie sezonu i ewentualny start w europejskich pucharach.
Nie ma nic do rzeczy, czy Pogoń jest na to gotowa ze względów infrastrukturalnych lub jakichkolwiek innych. To miał być cel sportowy, który jednak niekoniecznie dla wszystkich w klubie był priorytetem. Ten cel po minionej środzie mocno się oddalił.
Porażka z Lechią i jednoczesna wygrana Lecha z Legią spowodowały, że Pogoń spadła na 8. miejsce w tabeli, czyli ostatnie w grupie mistrzowskiej, a przypomnijmy, że Pogoń rozpoczynała tegoroczne mecze z piątej pozycji, a po wygranym meczu z Wisłą Płock była na czwartym miejscu. Ta runda nie jest zatem dobra, zespół szczególnie źle prezentuje się w defensywie.
Pogoń w pięciu ostatnich meczach straciła 15 goli, czyli równo trzy na mecz. W dwóch ostatnich meczach duży wpływ na ich utratę miał rezerwowy bramkarz Jakub Bursztyn, natomiast w trzech poprzednich rezerwowy obrońca Jarosław Fojut. Ten pierwszy niemal całą rundę jesienną spędził na trybunach, ten drugi wylądował poza kadrą meczową po kompromitującym występie w Warszawie przeciwko Legii.
Trener Kosta Runjaic zapowiedział, że z Lechem ponownie w bramce wystąpi Bursztyn. Fojut natomiast, podobnie jak w dwóch ostatnich spotkaniach, również w meczu z Lechem znajdzie się poza kadrą meczową.
Najgorsza defensywa w ekstraklasie
Pogoń w dwunastu tegorocznych meczach straciła aż 24 gole, czyli równo dwa na jedno spotkanie. To najgorsza defensywa w całej ekstraklasie włącznie z drużynami broniącymi się przed degradacją. Pogoń w rundzie jesiennej traciła średnio 1,2 goli na mecz. 24 bramki straciła w 20 meczach, natomiast w tegorocznych spotkaniach tyle samo goli straciła w zaledwie 12 spotkaniach.
To kolejny przykład na to, jak mocno Pogoń osłabiła się, sprzedając swojego czołowego środkowego obrońcę Laszę Dwaliego. Zarobek w kwocie około 2 mln złotych okazał się dla klubu celem nadrzędnym, ale poziom sportowy drużyny i jej jakość w defensywie uległy osłabieniu.
Wszyscy wiemy, że po sezonie odejdzie Sebastian Walukiewicz, kontrakt kończy się Łukaszowi Załusce, fatalnie w defensywie wygląda nasz lewy obrońca Hubert Matynia. Defensywa portowców praktycznie nie istnieje, od nowego sezonu musi być formowana od nowa, nie ma w niej żadnych fundamentów, na dziś nie ma na kim jej oprzeć.
Przegrany mecz z Lechią był surową lekcją dla kilku piłkarzy. Sebastian Kowalczyk musi wiedzieć, że nawet jak jest faulowany, to nie oznacza wcale, że sędzia to zauważy. Piłkarz zamiast stać i wymachiwać rękami, powinien ruszyć i próbować przerwać akcję rywala. Nie zrobił tego i Pogoń straciła czwartego gola.
Podwórkowe granie
Dziś Pogoń jest zespołem prezentującym się bardzo okazale w ofensywie, zespół zdobywa gole, chce dominować, gra bez kompleksów i to się podoba. Gra obronna przypomina jednak trochę podwórkowe granie, a nie mecz na poziomie ligi zawodowej. Siedem goli w jednej połowie, to nie zdarza się często, a była jeszcze po stronie Lechii poprzeczka. Rywal oddał po przerwie sześć celnych strzałów.
Wygląda na to, że mecze w grupie mistrzowskiej mogą posłużyć trenerowi Runjaicowi do selekcji negatywnej i nie jest trudno wskazać piłkarzy, których w kolejnym sezonie nawet z tytułu obowiązujących kontraktów w drużynie nie powinno już być. Oczywiście zakładając, że Pogoń w kolejnym sezonie będzie chciała prezentować nie tylko futbol radosny, jak podczas środowego meczu z Lechią, ale również efektywny, nastawiony na zdobywanie punktów.
Tymczasem sezon jeszcze nie zakończył się i pozostało do rozegrania pięć spotkań z rywalami prestiżowymi, w kraju najlepszymi, grającymi o najwyższe cele i chcielibyśmy w dalszym ciągu oglądać Pogoń grającą z tak dużym zaangażowaniem, z taką pasją i chęcią zwycięstwa jak w minioną środę, ale zdecydowanie bardziej odpowiedzialną w działaniach obronnych.
Lech pokonał w środę Legię i wygląda na to, że po kilku tygodniach prawdziwej nagonki na poznańskich piłkarzy zeszło z nich ciśnienie, zaczynają pokazywać wiele ze swoich atutów i na pewno w sobotnim meczu w Szczecinie wynik spotkania będzie sprawą otwartą.
Z Lechem bez Buksy
Pogoń zagra bez kontuzjowanego Adama Buksy, jego miejsce zajmie najprawdopodobniej Soufian Benyamina, który w konfrontacji z wymagającym rywalem z Gdańska nie pokazał dobrej formy, był zagubiony i mało pożyteczny.
Kandydatem do gry w ataku jest jeszcze Michał Żyro, któremu z końcem sezonu kończy się okres wypożyczenia i raczej nie należy się spodziewać kolejnego zainteresowania tym graczem. Żyro w Pogoni zawiódł, wiosną nie nękały już go kontuzje, a nie potrafił wywalczyć sobie miejsca w składzie, spodziewano się po nim znacznie więcej.
Pogoń będzie chciała zrehabilitować się za porażkę w tym roku 2:3 w Poznaniu. Od tamtego meczu rozpoczęła się seria pięciu meczów z w sumie 15 straconymi golami. Większych zmian w defensywie nie należy się jednak spodziewać.
Pogoń po sprzedaży Dwaliego nie ma praktycznie żadnego pola manewru na środku defensywy, natomiast wymownym jest fakt, że słabo spisujący się Matynia, notorycznie mający problemy z grą defensywną i umiejętnością ustawiania się przy atakującym rywalu, jest wciąż wyżej w hierarchii u Kosty Runjaica niż Ricardo Nunes, który przecież przedłużył z klubem umowę na kolejny sezon. ©℗
Wojciech PARADA