Tylko zwycięstwo w Warszawie nad Legią da Pogoni Szczecin sto procent pewności na grę w górnej ósemce piłkarskiej ekstraklasy po podziale ligi. Każdy inny wynik oznaczał będzie konieczność śledzenia wyników innych drużyn, choć remis powinien być przyjęty z dużą satysfakcją.
Szczecinianie mogli sobie zapewnić górną ósemkę przed tygodniem, gdyby wygrali mecz z Arką Gdynia. Byli murowanym faworytem konfrontacji na własnym boisku z najsłabszym zespołem rundy wiosennej, który w tym roku nie zdołał jeszcze wygrać meczu, a do Szczecina przyjechał z tymczasowym trenerem.
Nie dość, że Arka wiosną należy do grona najsłabiej punktujących w lidze, to jeszcze w historii pojedynków z Pogonią przez 12 lat nie zdobyła punktu. Tymczasem w 29. kolejce ekstraklasy, to szczecinianie przez większość drugiej połowy musieli gonić wynik i dopiero na trzy minuty przed końcem zdołali wyrwać rywalom punkt.
- Tak się prezentując nie zasłużyliśmy na zwycięstwo – grzmiał trener szczecinian Kosta Runjaic tuż po meczu, a dzień później zamilkł i to samo nakazał zawodnikom.
To już nie pierwszy raz, gdy niemiecki szkoleniowiec przed ważnym meczem zarządził medialną ciszę.
- Wszystko, co mamy do powiedzenia powinniśmy pokazać na boisku – zwykł mawiać w takich przypadkach.
Trudno się dziwić Runjaicowi, że w takiej chwili chce, by jego podopieczni skupili się jedynie na meczu z kolejnym rywalem. Jednak w przeszłości cisza medialna raczej nie skutkowała dobrymi wynikami. Trudno liczyć na sukces także w Warszawie. Wprawdzie Legia nie prezentuje wybitnej formy, choć po odejściu Ricardo Sa Pinto wygrała dwa mecze, ale w stolicy szczecinianie nie wygrali od 36 lat.
- Jesteśmy w grze i wszystko jest w naszych rękach. Legia jest jednym z najlepszych zespołów w lidze, ale my jesteśmy na tyle mocni, że nie będziemy rozdawać prezentów - przekonywał Niemiec po remisie z Arką.
Co jeśli nie zwycięstwo w Warszawie? Przede wszystkim urządzają portowców porażki Wisły Kraków i Lecha Poznań. Bo trudno spodziewać się, by stratę trzech punktów i bilansu bramkowego gorszego o dziewięć trafień do szczecinian odrobiła Korona Kielce.
Przy Łazienkowskiej Runjaic będzie miał do dyspozycji niemal pełną kadrę zawodników. Po pauzie za kartki wraca do ataku Adam Buksa. Wcześniej kary odpokutowali także Kamil Drygas i Zvonimir Kożulj.
Największy problem, to osłabienia w defensywie. Sebastian Walukiewicz prawdopodobnie nie zagra do końca sezonu, a latem przeniesie się do włoskiego Cagliari Calcio. Wykluczony jest też występ Jakuba Bartkowskiego, który szykowany był jako zastępca słabo spisującego się Jarosława Fojuta na środku defensywy. Wobec tego szkoleniowiec będzie zmuszony wystawić do gry jedyną możliwą do gry parę środkowych obrońców: Fojut i Malec
Zanim Walukiewicz odejdzie do Cagliari, to czeka go jeszcze prestiżowy i dość wyczerpujący turniej młodzieżowych mistrzostw świata do lat 20. Obrońca Pogoni Szczecin jest filarem nie tylko defensywy polskiej reprezentacji, ale całej drużyny. Jest jednym z nielicznych piłkarzy z poważnym doświadczeniem ekstraklasowym. Nic nie wiadomo o tym, żeby 19-latek miał opuścić turniej z powodu kontuzji. (par)
Fot. R. Pakieser