Środa, 13 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Piłkarze wspominają mecze w Lasku Arkońskim

Data publikacji: 07 lutego 2018 r. 19:38
Ostatnia aktualizacja: 07 lutego 2018 r. 19:38
Piłka nożna. Piłkarze wspominają mecze w Lasku Arkońskim
 

Teodor Jabłonowski (piłkarz Arkonii i Pogoni w latach 50.): 

– Gdy w roku 1958 Pogoń uzyskiwała po raz pierwszy awans do ekstraklasy, ja akurat odbywałem służbę wojskową w Arkonii. Nie zdołaliśmy włączyć się do walki o awans, ale rozgrywaliśmy bardzo dramatyczne derbowe pojedynki. Przy ul. Twardowskiego Pogoń wygrała 4:2, mecz obserwowało 
25 tys. kibiców, ja zdobyłem jednego z dwóch goli, ale skończyłem mecz z połamanymi żebrami. W rewanżu na stadionie w Lasku Arkońskim padł bezbramkowy remis. Pogoń zakończyła rozgrywki bez porażki, byliśmy chyba jedynym klubem, któremu Pogoń nie strzeliła gola. Kolejne derby miały miejsce trzy lata później, też w II lidze, ja grałem wówczas już w Pogoni, a awans do ekstraklasy uzyskała Arkonia. Tak się losy układały, że w chwilach historycznych dla obu klubów ja akurat występowałem w tym drugim.

Władysław Szaryński (piłkarz Arkonii w pierwszej połowie lat 60., reprezentant Polski): 

– Do Arkonii trafiłem w wieku 12 lat, to był klub wtedy najbardziej prężny, dobrze szkolił, miał dobrych trenerów. Grałem w tym klubie przez siedem lat, tu się ukształtowałem pod względem piłkarskim, w barwach Arkonii zdobyłem swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie, później okazało się, że był to ostatni gol zdobyty dla Arkonii na najwyższym szczeblu rozgrywek. Z klubem tym zdobyłem tytuł mistrza Polski juniorów; jak miałem 19 lat, Arkonia spadła do II ligi, później do III ligi. Chciałem się rozwijać, wyjechałem ze Szczecina, ale stadion w Lasku Arkońskim zawsze wspominałem z sentymentem, atmosfera była na nim specyficzna.

Henryk Wawrowski (wychowanek Arkonii, piłkarz w drugiej połowie lat 60., reprezentant Polski, wicemistrz olimpijski): 

– Do Arkonii trafiłem w sposób banalny. Koledzy chcieli grać w tym klubie, więc ja poszedłem za nimi i tak już zostało. Przechodziłem przez wszystkie szczeble, grałem we wszystkich kategoriach wiekowych. Oczywiście cały czas kibicowałem pierwszej drużynie, najbardziej emocjonujące były mecze derbowe z Pogonią, ludzie stali na dachach autokarów, wisieli na gałęziach drzew, zdarzały się bolesne upadki, ale nikt się tym nie przejmował. Czasy były zupełnie inne, na inne rzeczy zwracano uwagę. Potem grałem w pierwszej drużynie, ale tylko w II lidze, w Pucharze Polski rywalizowaliśmy z Legią z Brychczym i Gmochem w składzie, zremisowaliśmy 0:0.

(par)

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA