PZPN opublikował oficjalny raport o pierwszej edycji Pro Junior System promującej kluby wystawiające największą liczbę młodzieżowców. Raport jest porażający. Polskie kluby w coraz mniejszej liczbie stawiają na piłkarzy młodych, zachęta w postaci dodatkowych premii dla trzech klubów wystawiających najwięcej młodzieży absolutnie nie wpłynęła na kluby i trenerów mobilizująco.
Polska ekstraklasa jest w szarym ogonie Europy w tym względzie. Porównując polską ekstraklasę z 14 innymi, najbardziej popularnymi ligami w Europie, mniej młodzieżowców grywa tylko w Portugalii, Grecji i Anglii. Tendencja jest bardzo niepokojąca. W porównaniu z poprzednim sezonem tylko Portugalia zanotowała procentowo większy spadek roli młodzieżowców w ligowych zespołach od Polski.
Pogoń Szczecin w klasyfikacji Pro Junior System zajęła czwarte miejsce. To wysoka lokata, ale jednak zabrakło dość sporo do trzeciego miejsca i pieniężnej nagrody w wysokości 600 tys zł. Nie było o to trudno. Drugi w klasyfikacji Śląsk Wrocław otrzymał 1 mln zł premii korzystając praktycznie tylko z jednego młodzieżowca.
4,1 procent młodzieżowców w Pogoni
Ogółem młodzieżowcy z Pogoni rozegrali w całym sezonie w sumie 1505 minut, co daje zaledwie 4,1 procent udziału młodzieżowców w rozgrywkach ekstraklasy. To o ponad połowę mniej, niż w sezonie poprzednim (9,7 procent w sezonie 2015/16) i prawie cztery razy mniej, niż dwa sezony wcześniej (15,5 procent w sezonie 2014/15).
Pogoń w poprzednim sezonie grała najmłodszym składem spośród wszystkich klubów ekstraklasy, średnia wieku wyniosła 26,15, ale dokonując bardziej szczegółowej analizy wychodzi, że w Pogoni był w poprzednim sezonie tylko jeden piłkarz poniżej 25. roku życia (Rudol), który osiągnął przynajmniej 35 procent możliwych minut do rozegrania. Pozycja Pogoni w skali krajowej jest zatem wysoka, jednak w skali europejskiej stawia klub w roli absolutnych maruderów w tej kwestii.
Bardzo często słyszy się argumenty, że rolą klubu sportowego jest przede wszystkim wynik sportowy, a nie da się go osiągnąć z młodymi piłkarzami. To jest oczywiście prawda, ale żeby osiągnąć wynik sportowy potrzeba też dużych nakładów finansowych, a jeżeli ich nie ma, to trzeba ich szukać zarabiając pieniądze między innymi poprzez sprzedaż piłkarzy. Nie da się zarobić w ten sposób absolutnie lekceważąc rolę umiejętnego wprowadzania młodych piłkarzy do zespołu.
50 mln zł z transferów
Nie jest też do końca prawdą, że wprowadzanie młodych piłkarzy do zespołu ujemnie odbija się na wynikach drużyny. W minionym sezonie zdecydowanym liderem w klasyfikacji Pro Junior System okazał się Lech Poznań, który sprzedał trzech swoich wychowanków za łączną kwotę 50 mln zł, z których dwóch było młodzieżowcami.
Lech zajął trzecie miejsce w rozgrywkach ligowych i dotarł do finału Pucharu Polski. Nie można zatem stwierdzić, że był to przegrany sezon, choć rozstrzygnięcie w finale Pucharu Polski na pewno było sporym rozczarowaniem.
Ponadto, z siedmiu klubów, które w poprzednim sezonie w ogóle nie punktowały w PJS, aż pięć grało w grupie spadkowej, a tylko dwa w grupie mistrzowskiej. W gronie tych klubów były: Legia Warszawa i Korona Kielce. Ta druga do górnej ósemki dostała się dość przypadkowo kosztem Zagłębia Lubin, które w punktacji PJS uplasowało się na trzecim miejscu.
W polskich warunkach stawianie na młodzieżowców wcale zatem nie oznacza większego ryzyka, wyniki drużyn, ich miejsca na koniec sezonu wskazują raczej na to, że to się opłaca nie tylko z powodów promocyjnych, ale też stricte sportowych. Młody piłkarz ma większe zacięcie, większą motywację, nie jest skażony licznymi ułomnościami w kwestii mentalnej dotykającymi bardziej doświadczonych graczy.
Spadek o 35 procent
Fatalnie wygląda porównanie polskich klubów z ligami zagranicznymi, a jeszcze bardziej niepokojąca jest mocno zniżkowa tendencja. W porównaniu z poprzednim sezonem spadek roli młodzieżowców był na poziomie aż 35 procent. Większy spadek zanotowano tylko w Portugalii – powyżej 50 procent.
Istnieją kraje, w których tych młodzieżowców jest mniej, niż w latach poprzednich, np. w Austrii, ale tam ten spadek jest zdecydowanie mniejszy, niecałe 20 procent. Mimo to w Austrii wciąż po boiskach biega blisko 10 procent młodzieżowców – więcej, niż w Polsce w latach poprzednich, znacznie lepszych pod tym względem od sezonu minionego.
Do pozostałych krajów nawet trudno się porównywać. W Szwecji, Holandii, Norwegii, Chorwacji czy na Ukrainie młodzieżowców jest powyżej 15 procent, a do niedawna było w niektórych z tych krajów nawet powyżej 20 procent. Nieco ponad 4 procent w przypadku Pogoni wygląda przy tym bardzo mizernie.
Powyżej 10 procent młodzieżowców grywa w takich ligach, jak francuska czy niemiecka, które uchodzą za jedne z najlepszych w Europie, kluby są tam zdecydowanie zamożniejsze od polskich, a mimo to rola młodzieżowców jest tam zdecydowanie większa i z każdym rokiem rośnie.
Francja i Niemcy przed Polską
Proces szkoleniowy w krajach najsilniejszych, takich jak Francja, Niemcy czy Holandia wciąż ulega modyfikacjom, a tamtejsze akademie wypuszczają każdego roku coraz więcej młodych, dobrze przygotowanych piłkarzy. W Polsce natomiast jest ich coraz mniej.
Trzy sezony temu po polskich boiskach ekstraklasy biegało więcej młodzieżowców, niż w niemieckiej Bundeslidze (8,84 procent w Polsce, 7,77 procent w Niemczech, 15,5 procent w Pogoni), w kolejnym sezonie było ich mniej więcej po równo (8,73 w Polsce, 9,08 w Niemczech, 9,7 w Pogoni), natomiast ostatni sezon jest zarówno dla polskiej ekstraklasy, jak i dla Pogoni pod tym względem wręcz szokujący (5,72 w Polsce, 10,77 w Niemczech, 4,1 w Pogoni).
W poprzednim sezonie w niemieckich klubach Bundesligi młodzieżowców było dwa razy więcej niż w polskiej ekstraklasie i prawie trzy razy więcej niż w Pogoni – klubie ze środka tabeli średniej ligi w Europie.
Nowy sezon dopiero się rozpoczął, za nami zaledwie dwie kolejki spotkań. Jednak nie zanosi się na to, żeby w Pogoni w kwestii promocji młodzieżowców miał nastąpić przełom. W pierwszych dwóch meczach zaprezentowało się ich dwóch (Listkowski, Kowalczyk), którzy łącznie stanowili 5,8 procent całego zespołu. To więcej niż w poprzednim sezonie – wyjątkowo pod tym względem ubogim, jednak zdecydowanie mniej niż w większości krajów europejskich traktujących poważnie rolę promocji swoich najbardziej zdolnych piłkarzy. ©℗ Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser