Środa, 17 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Piłkarska liga zimowa

Data publikacji: 27 lutego 2018 r. 17:52
Ostatnia aktualizacja: 27 lutego 2018 r. 17:52
Piłka nożna. Piłkarska liga zimowa
 

Piłkarze ekstraklasy rozegrają we wtorek i w środę kolejną serię spotkań w sezonie zasadniczym. Nigdy jeszcze nie zdarzyło się, żeby aż cztery kolejki rozgrywane były w lutym. Jeżeli do tego dodać cztery kolejki rozgrywane w grudniu, to okaże się, że ponad 20 procent wszystkich meczów w sezonie zasadniczym zaplanowano na miesiące stricte zimowe.

Tak dużego natężenia meczów w okresie zimowym nigdy jeszcze nie było. Nowy sezon rozpoczynamy coraz wcześniej, choć warunki pogodowe wciąż są takie same, polepszeniu ulegają warunki stadionowe, ale już infrastruktura treningowa jest w niezmiennym, mało satysfakcjonującym stanie.

Duże natężenie meczów w grudniu i w lutym, to jest kolejna bardzo pokrętna próba dorównania najsilniejszym ligom w Europie i po raz kolejny pokazująca, że absolutnie nie tędy droga. W żadnym kraju z tej części Europy nie gra się tak wielu spotkań w zimowych miesiącach, choć od wielu z nich powinniśmy się uczyć szkolenia.

W polskiej ekstraklasie większość klubów dysponuje już nowoczesnymi stadionami piłkarskimi, to znacznie zwiększa wartość marki ekstraklasy, ale prócz tego musi być spełnionych wiele innych czynników, by ta wartość nie była oceniania głównie z powodów takich, do którego żaden klub piłkarski się nie przyczynił.

Nowoczesny stadion tylko w minimalny sposób może zachęcić kibiców do odwiedzin obiektów, kiedy na zewnątrz jest minusowa temperatura. Polska ekstraklasa chce gonić Europę nie zważając na warunki klimatyczne, infrastrukturalne, historię, tradycję, przyzwyczajenia.

W obecnym sezonie aż 13 spotkań zaplanowano od połowy listopada do połowy marca. Oznacza to, że powyżej 35 procent meczów rozgrywanych jest właśnie w tym czasie, kiedy jest zimno, nieprzyjemnie, co na pewno bardziej odstrasza, niż zachęca do przyjścia na stadion.

Dwa razy w środku tygodnia

Ponadto w grudniu i w lutym zaplanowano dwie kolejki spotkań w środku tygodnia, bo to jest akurat wolny termin UEFA. To dodatkowo powoduje, że szansa na spadek frekwencji jeszcze bardziej wzrasta. Mecz ma być świętem, na który czeka się przez cały tydzień. Do tego muszą być optymalne warunki i termin.

Z siedmiu dotychczas rozegranych kolejek w grudniu i w lutym, aż cztery gromadziły na ośmiu stadionach łącznie 50 tysięcy, lub mniej kibiców. Daje to średnią poniżej 6,5 tysięcy na jedno spotkanie. 16 polskich stadionów, na których rozgrywane są mecze ekstraklasy może łącznie pomieścić blisko 350 tysięcy kibiców (średnia pojemność jednego stadionu w polskiej ekstraklasie, to niecałe 22 tysiące), natomiast średnia widzów w pojedynkach rozgrywanych w grudniu i w lutym wynosi 7,7 tys. kibiców. To o około 2 tysiące mniej, niż wynosi średnia widzów z całego sezonu.

Ewidentnie zatem widać, że polskie społeczeństwo raczej nie ma ochoty na oglądanie meczów w grudniu i w lutym, ale Ekstraklasa SA zarządzająca rozgrywkami ligowymi organizuje piłkarskie życie w ten sposób, by tych spotkań bez względu na efekt było jak najwięcej, bo wiąże się to z określonymi profitami z tytułu praw telewizyjnych.

Polska w klubowym rankingu UEFA zajmuje 21 miejsce, jest jedynym krajem biorąc pod uwagę położenie i poziom sportowy z tej części Europy, który w sposób tak intensywny prowadzi ligowe rozgrywki w miesiącach zimowych. Na Ukrainie (8 miejsce w rankingu) w grudniu i lutym rozgrywane są cztery kolejki, w Czechach (13 miejsce) trzy, a w Rosji (6 miejsce) tylko dwie.

Każdy z wymienionych krajów dystansuje polską piłkę klubową w kwestii sportowej w sposób zdecydowany i nie musi z tego powodu rozgrywać meczów zimą. Nie chodzi zatem o rozwój, nie chodzi też o wzrost popularności, bo miesiące zimowe temu nie sprzyjają, chodzi o rozegranie jak największej liczby spotkań bez względu na porę roku.

Częściej niż na południu Europy

Nawet w takich krajach, jak: Rumunia (20 miejsce w rankingu UEFA), Chorwacja (16 miejsce), czy Dania (17 miejsce), a więc mocniejszych pod względem sportowym, a także znacznie bardziej przyjaznych z uwagi na klimat, tych meczów nie ma w tym czasie tak dużo, jak w Polsce. W Rumunii jest ich siedem, a w Chorwacji i Danii po sześć.

Rosja to dziś jedna z pięciu najsilniejszych lig w Europie, jest coraz więcej nowoczesnych stadionów, drużyny z tych krajów regularnie grają w europejskich pucharach w grudniowych i lutowych terminach, ale nikt nie organizuje tam z tego powodu rozgrywek w tych miesiącach z taką intensywnością, jak w Polsce. Runda wiosenna rozpocznie się tam dopiero w pierwszy weekend marca.

W tym roku w polskiej ekstraklasie rozegranych zostanie aż siedem serii spotkań jeszcze przed rozpoczęciem kalendarzowej wiosny. 17 marca odbędzie się 28 runda sezonu zasadniczego, a możliwe, że w tym czasie na ulicach leżeć będzie śnieg. Dopiero zatem dwie ostatnie serie sezonu zasadniczego rozegrane zostaną w terminie kalendarzowej wiosny.

Kwestia komfortu kibiców to jedna rzecz, natomiast druga, to kwestia optymalnego treningu. Piłkarze Pogoni Szczecin wrócili ze zgrupowania w Turcji dwa tygodnie przed inauguracją sezonu, czyli jeszcze w styczniu. Od tamtego czasu, czyli od ponad czterech tygodni trenują praktycznie tylko i wyłącznie na boisku ze sztuczną trawą.

Trening na sztucznej trawie

To nie jest normalne, że zawodowe drużyny w profesjonalnie zarządzanej lidze trenują na sztucznej nawierzchni, a mecze rozgrywają na naturalnej trawie, która nie zawsze jest optymalnie przygotowana. Przyznał to nawet Kosta Runjaic. Piłkarze Pogoni na główne boisko wchodzą sporadycznie, tylko jeden raz w tygodniu. Pozostałe treningowe boiska też nie nadają się jeszcze do treningu.

Tak samo dzieje się w innych klubach. Nikt nie narzeka, każdy pracuje w warunkach, jakie udaje się stworzyć, ale to tylko kolejny element poddający w wątpliwość sztucznego wydłużania sezonu o zimowe tygodnie. Ekstraklasa SA sprzedaje produkt stacji telewizyjnej, więc trzeba rozegrać tyle spotkań, by się bilans zgadzał.

Polska ekstraklasa próbuje się dostosować do standardów narzuconych przez kilka najsilniejszych lig w Europie, gdzie panuje inny klimat, inna infrastruktura, inna kultura, obyczaje i przede wszystkim poziom. Hiszpania, Portugalia, Francja, Niemcy, Włochy i Anglia kończą sezon pod koniec maja, a zaczynają w sierpniu. Polska też musi kończyć sezon w maju, bo w czerwcu musi już przystępować do europejskich pucharów.

W Skandynawii Wiosna – Jesień

Kilka krajów wciąż pozostaje wiernymi systemowi Wiosna – Jesień. Takim systemem gra się między innymi w Norwegii (29 miejsce w rankingu UEFA), Szwecji (22 miejsce), czy Białorusi (27 miejsce). Norwegia i Szwecja, to kraje zamożne, z nowoczesnymi stadionami, ale nikt nie wpadł tam na pomysł, by rozgrywać mecze piłkarskie w grudniu, czy w lutym, gra się wtedy, kiedy warunki pogodowe są optymalne do grania, trenowania i oglądania.

Cztery mecze Pogoni w grudniu i w lutym oglądało w Szczecinie średnio 3,7 tysięcy kibiców, podczas gdy średnia z całego sezonu na meczach Pogoni wynosi 5,6 tysięcy fanów. Różnica w zainteresowaniu jest olbrzymia, spadek frekwencji na meczach w okresie zimowym to ponad 35 procent.

Na dziś mamy sytuację taką, że poziomem znacznie odstajemy od zachodnich krajów, ale staramy się nadganiać terminami i częstotliwością grania w miesiącach absolutnie do tego niedostosowanych. Traci na tym szkolenie, bo nie można w tym czasie wykonać optymalnego treningu, ponieważ polskie kluby nie są wyposażone w profesjonalną bazę.

Z pieniędzy podatników budowane są kosztowne obiekty, które w meczach grudniowych i lutowych wypełniane są zaledwie w 35 procentach, podczas gdy w miesiącach pozostałych w 44 procentach. Polskie kluby jednak cieszą się, bo drużyny rozgrywają więcej spotkań, dzięki temu otrzymają z tytułu praw telewizyjnych więcej pieniędzy, które przeznaczą na wyższe kontrakty dla średnich, lub kiepsko wyszkolonych piłkarzy, którzy absolutnie nie podniosą wartości ligi, ani poziomu rozgrywek. ©℗

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA