II liga piłkarska: ELANA Toruń - BŁĘKITNI Stargard 2:1 (0:1); 0:1 Cywiński (5), 1:1 Kołodziejski (66), 2:1 Stefanowicz (88).
BŁĘKITNI: Brzozowski - Szrek, Błyszko, Ostrowski, Ogrodowski - Sanocki, Gawron, Karmański (79 Shimmura), Cywiński (90 Baranowski), A. Kwiatkowski - Brzeziański (68 M. Kwiatkowski)
Żółte kartki: Kołodziejski - Gawron.
Walczący o utrzymanie stargardzianie bez respektu przystąpili do meczu z Elaną, która stara się o I-ligowy awans i już w piątej minucie objęli prowadzenie po strzale Cywińskiego, a później mądrze się broniąc, przez godzinę utrzymywali prowadzenie.
Niestety, w 66 minucie, po rzucie rożnym, wyrównał były obrońca Świtu Skolwin - Kołodziejski (do 79 minuty w toruńskich barwach grał też były napastnik Pogoni Szczecin - Kozłowski). W końcówce spotkania, także po rzucie rożnym, wynik spotkania ustalił Stefanowicz wykorzystując błąd Gawrona.
- Po uzyskaniu prowadzenia graliśmy bardzo mądrze taktycznie i mogliśmy nawet podwyższyć rezultat, lecz Brzeziański nie wykorzystał świetnej okazji, a sędzia nie podyktował dla nas moim zdaniem ewidentnego rzutu karnego, zaś trzy minuty później gospodarze wyrównali, by w 88 minucie objąć prowadzenie - powiedział po meczu trener Błękitnych Adam Topolski.
- Nie był to jednak jeszcze koniec emocji, bo moi piłkarze nie załamali się, lecz przystąpili do ataków i w doliczonym czasie gry mieli 300-procentową okazję do wyrównania, bo dopiero co wprowadzony na boisko Baranowski stojąc dwa metry przed pustą bramką posłał piłkę nad poprzeczką. Podsumowując powiem, że dobrą grą zasłużyliśmy co najmniej na remis, a tymczasem wracamy z Torunia bez punktów. Może więcej szczęścia będzie w kolejnym spotkaniu, gdy w sobotę w Stargardzie podejmiemy Widzew Łódź, wicelidera tabeli, a w przeszłości 4-krotnego mistrza Polski. ©℗ (mij)