Pogoń i Cracovia to obecnie dwie ostatnie drużyny w tabeli. W sobotę zagrają między sobą o pierwsze zwycięstwo w sezonie. Pogoń nawet zagra o pierwsze punkty i powalczy o zdobycie pierwszego gola, Cracovia ma na koncie zaledwie punkt i jednego zdobytego gola.
Cracovia i Pogoń to też zespoły z najgorszą defensywą w ekstraklasie. Ta pierwsza w trzech meczach straciła pięć goli, a Pogoń o jednego więcej. Obie drużyny należały do najlepszych w rundzie wiosennej, wymieniane były w gronie tych, które mogą włączyć się do walki o czołowe lokaty, jednak start do nowego sezonu zanotowały fatalny.
Cracovia na pewno miała trudniejszych przeciwników. Przegrała na wyjeździe z odmienionym Śląskiem i z kandydatem do tytułu – Lechem, nie potrafiła pokonać u siebie Arki. Pogoń doznała trzech porażek z przeciwnikami wręcz wymarzonymi do tego, by rozpocząć sezon nawet od kompletu punktów.
Szczecinianie przegrali mecze z beniaminkami: Miedzią i Zagłębiem, które w dwóch pozostałych spotkaniach swoje mecze już przegrywały. Pogoń przegrała też u siebie z Piastem, który w poprzednim sezonie bronił się przed degradacją niemal do ostatniej chwili, niewiele zmienił swój skład, a w spotkaniu w Szczecinie kontrolował mecz od samego początku.
Hiszpan do dyspozycji
Trener Kosta Runjaic nie mógł korzystać ze wszystkich piłkarzy, kilku z nich było kontuzjowanych, w sobotę skład powinien być mocniejszy jeszcze choćby z tego powodu, że do dyspozycji będzie Iker Guarrotxena, pozyskany przed tygodniem, mający za sobą tydzień treningów z nową drużyną i ogromną chęć debiutu.
Do zajęć z drużyną powrócił też Spas Delev. Można zatem liczyć, że Pogoń w meczu z Cracovią dysponować będzie skrzydłowymi na miarę ekstraklasy, bo w poprzednich spotkaniach takiego atutu była pozbawiona. Siła w ataku powinna być większa.
W drużynie z dobrej strony pokazali się do tej pory dwaj pozyskani piłkarze: Zvonimir Kozulj i Radosław Majewski, jednak w kreowaniu gry ofensywnej byli osamotnieni, pozbawieni wsparcia, nie było też piłkarza umiejącego wykończyć sytuację.
Pogoń przystąpi do meczu z Cracovią z ostatniej pozycji w tabeli, jednak mimo fatalnego wyniku w Sosnowcu można pokusić się o tezę, że zaprezentowała się lepiej niż Cracovia w poniedziałkowym spotkaniu z Arką. Jeżeli obie drużyny zaprezentują podobny poziom, to szanse gospodarzy na pierwszą w tym sezonie wygraną i opuszczenie ostatniego miejsca w tabeli będą bardzo duże.
Rapa kontra Niepsuj lub Stec
Mecz będzie ciekawy też z tego powodu, że w drużynie Cracovii zaprezentuje się Cornel Rapa – do niedawna piłkarz Pogoni, przez dwa ostatnie lata wyróżniający się gracz szczecińskiej drużyny, który mimo obowiązującej umowy odszedł do Cracovii. Z oficjalnego komunikatu klubowego dowiedzieliśmy się, że przegrał rywalizację z Davidem Niepsujem i Davidem Stecem.
Rapa zaprezentował się w nowym klubie już podczas poniedziałkowego meczu i wypadł znakomicie, wykonał dwa otwierające podania, po których Cracovia była bardzo bliska zdobycia gola. Na pewno zaprezentował się korzystniej w swoim nowym klubie niż Niepsuj i Stec w Pogoni.
Można nawet zaryzykować tezę, że Pogoń grając z Rapą w wyjściowym składzie w trzech pierwszych spotkaniach, mogła żadnego z nich nie przegrać, a wtedy inne byłyby nastroje i ocena trzech pierwszych występów. Klub uznał jednak, że były reprezentant Rumunii jest w drużynie zbędny.
Prezes Jarosław Mroczek, tłumacząc porażki drużyny w wywiadzie dla oficjalnej strony klubowej, powiedział natomiast, że rywale oddali siedem celnych strzałów i zdobyli sześć goli, z których połowa po rykoszetach i strzałach życia.
Brak wiedzy prezesa
To nieprawda, bo rywale w trzech meczach oddali 11 celnych strzałów, z sześciu goli tylko jeden padł po rykoszecie, a strzały życia może oddawać dowolnie każdy, również piłkarz Pogoni. Prezes zatem albo celowo wprowadza w błąd, albo nie ma należytej wiedzy.
Pogoń przegrała wszystkie trzy mecze bardziej z innych powodów niż niesprzyjające okoliczności. Bardziej z powodu, że nie chciała korzystać z piłkarzy będących do dyspozycji, mających w danej chwili ważne kontrakty: Cornela Rapy, Mortena Rasmussena, a w ostatnim meczu w Sosnowcu jeszcze z Sebastiana Walukiewicza. Pogoń miała kłopot z kontuzjami, ale sama też sobie kłopot stworzyła. Stąd zero punktów i zero zdobytych goli.
Sytuacja w tabeli jest fatalna, jednak nadzieje na to, że gra i wyniki wkrótce się poprawią, są bardzo duże. Pogoń w meczu z Zagłębiem szczególnie w pierwszej połowie dominowała zdecydowanie, miała przewagę w środkowej strefie boiska, miała też braki w zespole, ale można liczyć na to, że w sobotę zobaczymy lepszy zespół, bardziej skonsolidowany, skoncentrowany, szczególnie w defensywie.
Mamy też nadzieję, że trenerowi uda się jak najszybciej ustalić hierarchię w zespole, bo dziś trudno ocenić, którzy piłkarze są podstawowymi, a którzy walczą o miejsce w składzie. Rywalizacja oczywiście być musi, ale liczne zmiany na newralgicznych pozycjach – w bramce, na środku obrony, w ataku – nie dają u piłkarzy poczucia komfortu.
Na pewno trzeba zaufać i wierzyć trenerowi, który ratował nasz klub w zdecydowanie trudniejszej sytuacji; jest duża szansa, że drużyna zacznie zdobywać punkty i grać zdecydowanie lepiej. Oby już od najbliższego spotkania z Cracovią. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser