Wynegocjowana przez Ekstraklasę SA nowa umowa medialna na lata 2019-21 oznacza, że Polska jest obecnie ósmym europejskim rynkiem piłkarskim. Tylko siedem lig w Europie potrafiło wynegocjować wyższe kwoty w zamian za prawa telewizyjne.
Polska ekstraklasa jest obecnie więcej warta od lig: holenderskiej, szwajcarskiej, duńskiej, portugalskiej, greckiej czy czeskiej, choć nie ma to nic wspólnego z prezentowanym poziomem.
Porównywanie jakości spotkań piłkarskich z wpływami za prawa telewizyjne to zwykła pułapka. Jedno oczywiście może wpływać na drugie, jednak przede wszystkim chodzi o kibicowski potencjał, skalę, populację danego kraju, zainteresowanie futbolem, możliwość dotarcia do reklamodawców, a także zamożność społeczeństwa.
Polska ekstraklasa pod względem wpływów ze stacji telewizyjnych jest obecnie prawie dwa razy bardziej wartościowa od ligi holenderskiej, jest też prawie trzy razy bardziej wartościowa od ligi szkockiej, natomiast od ligi czeskiej jest bardziej wartościowa o ponad dziesięć razy.
Olbrzymia różnica
To dość kuriozalna sytuacja, że liga plasująca się pod względem sportowym dopiero na 25. miejscu w Europie jest pod względem wartości medialnej szacowana na 8. miejscu. Różnica olbrzymia. Pokazuje, jak duży i uśpiony potencjał drzemie w polskim futbolu klubowym.
Gdyby polskie kluby umiały racjonalnie gospodarować finansami, gdyby potrafiły skuteczniej zarządzać wynikiem sportowym, to dziś Polska powinna plasować się w czołowej dziesiątce najlepszych lig w Europie, a do tego bardzo nam daleko.
Gdyby Polska umiała plasować się na miejscach 7-15 w europejskim rankingu klubowym, czyli zgodnie z potencjałem ocenionym przez wydatkowanie aż 57 mln euro na 16 polskich klubów piłkarskich w ciągu roku, to mielibyśmy z urzędu jedną drużynę w fazie grupowej Ligi Mistrzów, kolejna walczyłaby o to w eliminacjach, a jeszcze inna grałaby w fazie grupowej Ligi Europy. Nie mamy jednak żadnej, bo słabo gramy.
Taki przywilej mają takie kraje, jak: Austria, Holandia, Dania, Grecja, Szwajcaria czy Czechy, a więc kraje mniejsze, o mniejszym potencjale medialnym, z mniejszymi stadionami, mniejszym zainteresowaniem.
Przepłacana liga
Ósma liga w Europie pod względem finansów i jednocześnie 25. liga w Europie pod względem sportowym może oznaczać, że jest to najbardziej przepłacana liga na kontynencie. Piłkarze zarabiają zdecydowanie za dużo wobec prezentowanych umiejętności.
Dziś Polska absolutnie nie może już mieć finansowych kompleksów względem Szkocji, Austrii, Holandii, Portugalii, Grecji, Szwajcarii, a więc krajów, do których jeszcze niedawno polscy piłkarze wyjeżdżali bardzo często i bardzo chętnie. Dziś w tamtych krajach polskich piłkarzy nie ma z tego powodu, że to im się nie opłaca. Są to ligi zdecydowanie mocniejsze od polskiej, ale kluby nie są w stanie zapewnić finansów na wyższym poziomie niż w Polsce.
W latach 2019-21 ten proceder zostanie jeszcze mocniej spotęgowany. Polskie kluby w porównaniu z poprzednią umową telewizyjną zarobią o 60 procent więcej. Oznacza to, że średnio na jeden klub przypadnie o 6 mln więcej, czyli prawie o 1,5 mln euro.
Świadomość polskich klubów
Przekonamy się, jak wygląda świadomość polskich klubów, jak wykorzystają tę nadwyżkę. Mogą kupować droższych lepszych piłkarzy, przez co podwyższą wartość drużyny, ale to zawsze jest duże ryzyko. Można zainwestować w szkolenie głównie trenerów, wysyłać ich na staże, kursy, dodatkowe szkolenia, konferencje. Można też zainwestować w infrastrukturę, czyli: boiska, szatnie, technologiczne nowości, innowacyjne formy treningu.
Dodatkowe fundusze mogą też oznaczać dużą poprawę jakości życia osób decyzyjnych, mających wpływ na rozwój klubu, pierwszej drużyny, zmiany w niej zachodzące. Może się okazać, że dodatkowe fundusze spowodują jeszcze większy odpływ gotówki za granicę. Stanie się tak, jeżeli do Polski napływać będzie coraz więcej zagranicznych piłkarzy, zarabiać będą na tym ich agenci, natomiast wzrost wartości drużyny i profity z tego tytułu wpływające na konto klubu mogą być minimalne albo żadne.
Jeżeli kluby inwestować będą we własne akademie, jeżeli wydawać będą na transfery głównie polskich piłkarzy, w większej skali z niższych klas rozgrywkowych, to pieniądze wciąż będą w wewnętrznym obiegu, pozostaną w Polsce, zasilą kluby, instytucje, stowarzyszenia funkcjonujące w polskiej rzeczywistości piłkarskiej, a to na pewno zwiększy wartość polskiej piłki, spowoduje rozwój również na niższych szczeblach.
Futbol w telewizji publicznej
Znaczna podwyżka z tytułu praw telewizyjnych wynika z faktu, że mocno włączyła się telewizja publiczna, która transmitować będzie jeden wybrany mecz w każdej kolejce. To szansa dla polskich klubów na zdobycie kolejnych pieniędzy wynikająca z większego zasięgu własnego produktu.
Przykładowo mecz z najwyższą telewizyjną frekwencją w stacji Canal Plus w poprzednim sezonie Lech – Legia zgromadził przed telewizorami 262 tys. widzów, natomiast mecz tych samych drużyn w ostatniej kolejce transmitowany w TVP przyciągnął przed telewizory 1,14 mln widzów.
Różnica jest znaczna, nieporównywalna, pokazująca na dodatkowe możliwości klubów wynikające z negocjacyjnej pozycji względem ewentualnych sponsorów, partnerów, reklamodawców. ©℗
Wojciech PARADA