Pogoń w niedzielę zagra swój trzeci mecz w grupie mistrzowskiej. Dwa pierwsze zakończyły się porażkami. W słabym stylu, drużyna nie strzelała goli, rywal stwarzał więcej sytuacji, w przekroju całego meczu dominował wyraźnie.
W niedzielnym meczu Pogoń również nie będzie faworytem i to z kilku powodów. Lech już się otrząsnął po sensacyjnie przegranym finale pucharu Polski i mierzy w tytuł mistrzowski. W dwóch meczach grupy mistrzowskiej wygrał dwa razy i w każdym ze spotkań zdobywał po trzy gole.
Pogoń do meczu z Lechem przystąpi na pewno bez Jarosława Fojuta, który musi pauzować za czerwoną kartkę. Od czwartkowego treningu uczestniczył już z zespołem Adam Frączczak, który z powodu kontuzji pauzował w meczu z Legią.
Jeśli chodzi o zastępstwo dla Fojuta, to trener Moskal ma dwa rozwiązania. Albo postawi na Rudola, albo przesunie do defensywy Mateusza Matrasa, a rolę defensywnego pomocnika przejmie Rafał Murawski, który jeszcze w meczu z Legią pełnił rolę rezerwowego, ale w spotkaniu z Lechem raczej wystąpi w pierwszym składzie.
Murawski w piątek podpisał kontrakt z Pogonią na kolejny sezon, spodziewano się, że piłkarz raczej już go nie przedłuży, jego forma w obecnym sezonie znacznie odbiegała od tej prezentowanej w poprzednim sezonie. Klub jednak zdecydował się na kontynuowanie współpracy z piłkarzem, który w tym roku skończy 36 lat.
Murawski ma pomóc
Wobec pewnego odejścia z drużyny po sezonie Mateusza Matrasa, rozczarowania postawą Mate Cincadze, Murawski stał dla klubu jedynym w miarę pewnym rozwiązaniem, że klub pozostanie choćby z jednym wartościowym defensywnym pomocnikiem w nowej drużynie.
Bez względu na to, jaką decyzję podejmie trener Moskal – czy Fojuta zastąpi Rudolem, czy Matrasem, to raczej nie powinno ujemnie wpłynąć na dyspozycję szczecinian. Fojut w dwóch ostatnich meczach był najsłabszym piłkarzem na boisku i mocno z formą odstawał od pozostałych piłkarzy przebywających na placu.
Również Lech nie przystąpi do meczu w najsilniejszym składzie. Z powodu kontuzji nie zagra najbardziej kreatywny gracz Lecha w obecnym sezonie Darko Jevtic. 24-letni pomocnik ma w tym sezonie na koncie osiem goli i sześć asyst. Jego brak może być odczuwalny, jednak Lech ma w rezerwie kilku klasowych graczy.
Niedzielny mecz Lecha z Pogonią będzie już czwartym spotkaniem tych drużyn na przestrzeni ostatnich trzech miesięcy i piątym meczem w sezonie. Wszystkie potyczki zakończyły się wygraną Lecha. W czterech meczach stosunek bramkowy wyniósł 10-1 dla przeciwnika. Tego jedynego gola zdobył we wrześniu ubiegłego roku Łukasz Zwoliński, którego już w Pogoni nie ma.
Ogromna dominacja
Tak ogromnej dominacji Lecha nad Pogonią nie było już dawna, a przecież szczecinianie to zespół z pierwszej połowy tabeli, różnica miejsc w klasyfikacji nie jest tak duża, jakby wskazywał na to bilans czterech ostatnich potyczek.
Nigdy jeszcze nie było sytuacji, by Pogoń w jednym sezonie rozgrywała z Lechem aż pięć meczów. Tym bardziej nigdy się nie zdarzyło, by musiała przegrać z tą drużyną aż tyle spotkań. Portowcy walczyć będą zatem o to, by nie przejść do niechlubnej historii.
W trzech tegorocznych meczach z Lechem Pogoń nie zdobyła gola. To nie jest przypadek. Szczecinianie w tym roku rozegrali siedem spotkań z drużynami z TOP 3 i w żadnym z tych meczów nie zdobyli gola. Nie uczynili tego dwukrotnie w meczach z Legią i dwukrotnie w spotkaniach z Jagiellonią. Z tą drugą nawet w sytuacji, kiedy przez ponad połowę meczu grali z przewagą jednego piłkarza. Pogoń pod względem zdobytych bramek plasuje się obecnie na piątym miejscu, jednak w spotkaniach z wymagającymi rywalami tych goli nie strzela wcale.
Początek meczu Lech - Pogoń w niedzielę o g. 15.30. ©℗ (par)
Fot. R. Pakieser