Jeżeli sezon piłkarski nie zostanie dokończony, a wiele na to wskazuje, że tak się stanie, to najprawdopodobniej obowiązująca będzie tabela po ostatniej kolejce ligowej. Pogoń Szczecin zajmuje szóste miejsce, czyli okaże się, że nie wykorzystała znakomitej okazji nawiązania do wspaniałych tradycji z lat 80.
Nie chodzi już nawet o awans do kwalifikacyjnych meczów europejskich pucharów, bo nie ma to nic wspólnego z europejską rywalizacją z lat 80., kiedy szczecinianie na swojej drodze spotykali renomowane piłkarskie marki z najlepszych europejskich lig w Europie i toczyły z nimi wyrównaną walkę.
Chodzi bardziej o tkwienie wciąż w tym samym miejscu, bezpiecznym środku, z którego nie udało się wyjść nawet w sezonie, który jeszcze osiem kolejek temu zapowiadał się jako historyczny i jeden z najlepszych. Chodzi o zadziwiającą łatwość zadowalania się przeciętnością.
Pogoń w swojej historii trzy razy kwalifikowała się do europejskich pucharów, ale biorąc pod uwagę bilans drużyny po 26 spotkaniach, to aż siedem razy plasowała się w pierwszej czwórce, co oznacza, że była blisko europejskich pucharów właśnie tyle razy. Niemal zawsze brakowało wytrwałości i doświadczenia w ostatnich kolejkach spotkań.
Gdyby sezon został przerwany po 26 meczach w poprzednim roku, to Pogoń zajęłaby czwarte miejsce. Rok temu fatalnie wystartowała, ale później nie tylko odrabiała straty, ale znajdowała się nawet w ścisłej czołówce. To był zespół grający najlepszy futbol w ekstraklasie i wtedy wydawało się, że to dopiero początek drogi. Dziś wiemy, że był to kres możliwości drużyny, która bardzo szybko przestała istnieć, została później praktycznie wymieniona.
Rok temu po 26 meczach lepszy dorobek punktowy od Pogoni miały tylko trzy zespoły: Lechia Gdańsk, Legia Warszawa i Piast Gliwice. Trzy pierwsze zespoły utrzymały miejsce w trójce najlepszych, ale Pogoń dała się wyprzedzić Cracovii, ale też dwóm innym zespołom, czyli Jagiellonii Białystok i Zagłębiu Lubin.
W tym roku Pogoń straciła miejsce w czołowej trójce fatalnie rozegranymi meczami w rundzie wiosennej. Portowcy w sześciu meczach wywalczyli zaledwie sześć punktów, zdobyli zaledwie pięć goli i prawdopodobnie tymi spotkaniami zaprzepaścili szanse na zajęcie miejsca na podium, nie wiedząc oczywiście, że mogą to być spotkania decydujące o ostatecznym miejscu w tabeli.
Kluby polskiej ekstraklasy wciąż żywią nadzieje, że rozgrywki uda się dokończyć, ale jest to tylko pobożne życzenie niezwiązane z żadnymi racjonalnymi przesłankami. Świat nigdy jeszcze nie był w takiej sytuacji jak obecnie, więc jakiekolwiek snucie planów i ustalanie terminów praktycznie mija się z celem.
Za wiążące obecnie należy uznać aktualne miejsca w tabeli, to jedyna wiarygodna rzecz, na której można budować jakieś ustalenia. Dokończenie sezonu jest mało realne, bo skala zagrożenia jest bardzo duża i nie ma przesłanek, że świat wróci do równowagi już za dwa miesiące.
Również cztery lata temu Pogoń była lepsza po 26 meczach niż w roku obecnym. Drużyna prowadzona przez Czesława Michniewicza zajmowała wówczas po 26 spotkaniach czwarte miejsce za Legią Warszawa, Piastem Gliwice i Cracovią. Te trzy zespoły utrzymały miejsce w pierwszej czwórce również po 37 spotkaniach. Tylko Pogoń nie potrafiła tego zrobić, dając się wyprzedzić dwóm zespołom – Zagłębiu Lubin i Lechii Gdańsk.
W sezonie 2015/16 Pogoń była nawet na trzecim miejscu po 30 kolejkach i znów okazało się, że w ostatnich spotkaniach nie jest w stanie zmotywować się na tyle, żeby powalczyć o konkretny, realny sukces. To cecha charakterystyczna szczecińskiego klubu w obecnej dekadzie, że nie umie zbudować atmosfery walki o konkretny sukces.
Prócz wymienionych sezonów z obecnej dekady Pogoń plasowała się przynajmniej na czwartym miejscu po 26 meczach jeszcze w pięciu innych sezonach. Trzy z nich kończyły się dla Pogoni zajęciem miejsca na podium, w dwóch kolejnych szczecinianie mimo zajęcia czwartej lokaty na finiszu rozgrywek nie kwalifikowali się jednak do europejskich pucharów.
W latach 1984, 1987 i 2001 Pogoń kończyła rozgrywki na podium i na podium znajdowała się też po 26 meczach. W tych sezonach zatem niewiele się przez ostatnie kolejki zmieniło. Wtedy rozgrywano zaledwie po 30 spotkań w sezonie, więc sytuacja była nieco inna niż obecnie.
W latach 1971 i 1983 Pogoń natomiast kończyła sezon na czwartym miejscu, ale bez kwalifikacji do gier w europejskich pucharach. W sezonie 1970/71 Pogoń przegrała walkę o podium z Zagłębiem Wałbrzych zaledwie gorszą różnicą bramek. Wtedy ekstraklasa liczyła zaledwie 14 drużyn, więc po 26 meczach następował koniec sezonu.
Zespół z Wałbrzycha w rozgrywkach Pucharu UEFA wyeliminował w pierwszej rundzie Union Teplice, a w drugiej przegrał po dogrywce z rumuńskim Aradem. To była drużyna w zasięgu polskiego ligowego zespołu, odpadła dopiero w ćwierćfinale po wyrównanej walce ze słynnym Tottenhamem Hotspur, w składzie z mistrzami świata Chiversem i Petersem, który następnie okazał się zwycięzcą całych rozgrywek.
Pogoń również w roku 1983 zajęła na finiszu rozgrywek czwarte miejsce i takie samo miejsce zespół zajmował po 26 meczach. Ponownie nie dało jej to prawa do gry w europejskich pucharach. Drużynę ze Szczecina dzieliły od podium dwa punkty, na finiszu rozgrywek nieznacznie lepszy był Ruch Chorzów.
Wypadnięcie Pogoni poza podium obecnych rozgrywek w ostatniej dotąd rozegranej kolejce oznacza nie tylko ewentualny brak awansu do kwalifikacyjnych spotkań w europejskich pucharach, ale też realne straty finansowe z tytułu praw telewizyjnych, które prawdopodobnie będą mniejsze, niż zakładano.
Pogoń jednak sama nie postarała się o to, by te pieniądze wywalczyć na boisku. Zanotowała jeden z trzech najgorszych startów w rundzie wiosennej obecnej dekady, natomiast biorąc pod uwagę osiem ostatnich spotkań, to szczecinianie byli drużyną z najgorszym bilansem punktowym i z najmniejszą liczbą zdobytych goli. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser