Niedziela, 28 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Nieczysty mecz w Krakowie

Data publikacji: 10 marca 2018 r. 11:36
Ostatnia aktualizacja: 10 marca 2018 r. 11:46
Piłka nożna. Nieczysty mecz w Krakowie
 

Piłkarze Pogoni Szczecin rozegrają w sobotni wieczór ligowy mecz z Cracovią (początek, g. 18). Od roku 1982 obie drużyny rozegrały wiele dramatycznych spotkań. Kilka z nich chcemy przypomnieć.

Cracovia w roku 1982 wróciła do ekstraklasy po 16 latach. W Pogoni w nieco innej roli występował wówczas Eugeniusz Ksol. Był trenerem drużyny, która niemal do samego końca walczyła o medalową lokatę, a Cracovia broniła się przed spadkiem.

Na trzy kolejki przed końcem portowcy grali z tą drużyną na wyjeździe. Byli zdecydowanym faworytem, a mimo to przegrali z kretesem 0:3. W drużynie gospodarzy grał wówczas Tadeusz Błachno – w latach 70 pomocnik słynnego Widzewa Łódź, który pod koniec kariery przeniósł się do Cracovii.

Największą gwiazdą był jednak Cezary Tobolik, który później nielegalnie opuścił Polskę i grał z powodzeniem między innymi w Eintrachcie Frankfurt i francuskim Lens. Sam mecz miał zadziwiający przebieg.

- Trenerem Cracovii był Józef Walczak – opowiada Ksol. - Znaliśmy się wiele lat jeszcze ze wspólnej gry w Bydgoszczy w latach 50. Po tamtym meczu przestał być moim przyjacielem. Wiem, kto w Pogoni sprzedał mecz, ale nie chcę na stare laty wywoływać burzy.
 
Te same drużyny – inny wynik
 
Już w pierwszym meczu następnego sezonu Pogoń znów pojechała na mecz do Cracovii. Tym razem wygrała 2:1.

- Wynik nie odzwierciedlał tego, co działo się na boisku – mówi Ksol. - Byliśmy o klasę lepsi. Oglądając ten mecz miałem w pamięci jeszcze ten z poprzedniego sezonu. Wtedy też mogliśmy wygrać. Gdyby spotkanie odbywało się w sportowej walce.

Mecz z Cracovią w sierpniu 1983 roku był debiutem w pierwszym składzie dla Marka Leśniaka. 19 letni napastnik zdobył wtedy swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie i zapoczątkował znakomitą rundę, w której zdobył dla portowców 10 goli.

- Latem straciliśmy naszego najlepszego napastnika ostatnich trzech lat, Zbyszka Stelmasiaka – wspomina Ksol. - Ja jednak nie rozpaczałem, bo wiedziałem, że świetnie zastąpi go Leśniak. I nie pomyliłem się.
 
Hat trick Kensego
 
Rewanż odbył się na inaugurację rundy wiosennej w Szczecinie i zakończył się wygraną Pogoni 3:0. To było wyjątkowe spotkanie dla Adama Kensego, który popisał się hat trickiem. Cracovia w roku 1984 spadła do ekstraklasy, a dla Pogoni był to najlepszy okres w dziejach klubu. Cracovii nie pomogli nawet tak doświadczeni piłkarze, jak: Zbigniew Hnatio, czy Henryk Szymanowski – byli reprezentanci kraju.

Na kolejne dramatyczne boje pomiędzy Pogonią, a Cracovią musieliśmy czekać do sezonu 2003/04. Sytuacja była podobna do tej z połowy lat 60 poprzedniego wieku. Niemal 40 lat od tamtych wydarzeń, Pogoń i Cracovia znów walczyły o awans do grona najlepszych i znów obie ekipy razem świętowały sukces.

Jesienią 2003 roku Pogoń podejmowała Cracovię u siebie. Klubem rządził wtedy Antoni Ptak, który w karteczce ze składem dostarczonej trenerowi Bogusławowi Baniakowi zamieścił nazwisko Przemysława Kaźmierczaka kosztem Pawła Drumlaka. Ten ostatni usiadł na ławce rezerwowych i doskonale wiedział, że dzieje się tak ze względu na sympatię Ptaka do Kaźmierczaka i niechęć tego samego prezesa do niego samego.
 
Gest Drumlaka
 
Do przerwy było 0:0, a gra wyraźnie nie układała się. Baniak postanowił wpuścić na boisko Drumlaka, a ten rozegrał kapitalne zawody. Zdobył gola, zaliczył asystę i porwał cały zespół do walki. Po strzelonej bramce podbiegł natomiast do trybuny honorowej i gestem mało przyjaznym pozdrowił Antoniego Ptaka. To był początek końca pomocnika Pogoni w klubie finansowanym przez Antoniego Ptaka.

W rewanżowym meczu w Krakowie, Drumlak był już piłkarzem Cracovii. O ile przejście innego byłego piłkarza Pogoni, Kazimierza Węgrzyna do Cracovii potraktowano w Szczecinie bez echa, to taki sam manewr w wykonaniu rodowitego szczecinianina spotkał się z ogromnym gniewem najzagorzalszych fanów Pogoni.

W Krakowie Drumlak przeciwko swoim byłym kolegom jeszcze nie zagrał, bo leczył kontuzję. Spotkanie zakończyło się remisem 2:2, a decydującego gola o remisie strzelił … Węgrzyn na dwie minut przed końcem spotkania.
 
Drumlak wygwizdany
 
Drumlak był jednak gotowy do gry w jesiennym meczu obu zespołów już w pojedynku ekstraklasy. Rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, a gdy wszedł na boisko, spotkała go ogromna porcja gwizdów i nieprzyjemnych wyzwisk. Sam piłkarz był mocno zdegustowany taką sytuacją.

- Nie wiem czym sobie zasłużyłem na takie potraktowanie – mówił wtedy nie bez żalu. - Pogoń zawsze była i będzie najważniejszym dla mnie klubem, ale to pan Ptak mnie stąd wyrzucił. Sam z własnej woli nie odszedłem. W Cracovii się znalazłem, bo akurat tam zaproponowano mi kontrakt.

Antoni Ptak był średnio zadowolony z remisu 1:1. Goście wyrównali w ostatnich minutach gry, a prezes Pogoni nie krył względem Drumlaka złośliwości.

- Gdyby Drumlak grał przez cały mecz, to na pewno wygralibyśmy – mówił mało poważnie. - Bez niego Cracovia była znacznie silniejsza.
 
Nowa opcja Ptaka
 
Rok później, jesienią 2005 roku Pogoń przegrała w pechowych okolicznościach 1:2, choć prowadziła 1:0. Gola decydującego o porażce straciła w czwartej minucie doliczonego czasu gry, a zdobył go Giza. Antoni Ptak postanowił wtedy, że przyszłość Pogoni opierać się będzie na zagranicznych piłkarzach, których wynajdywać będzie w Brazylii.

Cracovia od niedawna swoje mecze rozgrywa na nowoczesnym, pięknym stadionie. Wcześniej jednak podejmowała przeciwników na charakterystycznym obiekcie z okalającym boisko torem kolarskim.

- Piłkarze nie lubili tego stadionu – ocenia E. Ksol. - Łatwo było wypaść poza boisko i mocno sobie poździerać skórę. I jeszcze te prowizoryczne szatnie. Obiekt w niczym nie przypominał piłkarskiej areny, ale miał swoją specyfikę i swój urok. ©℗ Wojciech Parada

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA