Niedziela, 05 maja 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Narodził się lider

Data publikacji: 20 lutego 2019 r. 22:01
Ostatnia aktualizacja: 21 lutego 2019 r. 14:58
Piłka nożna. Narodził się lider
 

Kamil Drygas w drugim tegorocznym meczu pokazał swój talent i potencjał. Udowodnił, że jest piłkarzem reprezentacyjnego formatu i zrobił to w bezpośrednim starciu z dyżurnym w ostatnich miesiącach kandydatem na kadrowicza Jerzego Brzęczka.

Szymon Żurkowski na razie jest liderem reprezentacji młodzieżowej, ale może być brany pod uwagę w marcowych meczach dorosłej reprezentacji Polski o punkty w eliminacjach do mistrzostw Europy. W rodzimej ekstraklasie na pewno nie jest na dziś najlepszym polskim środkowym pomocnikiem.

Niespełna 28-letni Kamil Drygas na pewno jest piłkarzem mniej perspektywicznym, ale w kontekście reprezentacji nie powinno to mieć żadnego znaczenia. Jego występ przeciwko Lechii w Gdańsku obserwował Jerzy Brzęczek, ale nie wiemy, czy bierze naszego pomocnika poważnie pod uwagę przy ewentualnych powołaniach.

W obecnym sezonie nasz kapitan już nie po raz pierwszy wygrał nieformalną rywalizację z piłkarzem występującym na zbliżonej pozycji, który kandyduje do gry w kadrze Jerzego Brzęczka. W rundzie jesiennej Drygas usunął w cień Damiana Szymańskiego – wtedy zawodnika Wisły Płock, który w zimowym oknie transferowym został sprzedany za 1,5 mln euro.

Coraz mniej konkurentów

Również Żurkowski został już sprzedany, ale odejdzie dopiero po zakończeniu obecnego sezonu. Wykupiła go włoska Fiorentina za kwotę 3,7 mln euro. Wychodzi na to, że Drygas kandydatów do tytułu najlepszego polskiego pomocnika w rodzimej ekstraklasie ma coraz mniej.

To dobrze dla Pogoni, ale niekoniecznie sprawiedliwie w kontekście powołań do reprezentacji, które systematycznie naszego najskuteczniejszego gracza omijają. Piłkarz Pogoni już w rundzie jesiennej zasłużył na szansę i nie otrzymał jej. Obecnie będzie o nią trudniej, przed polską reprezentacją już tylko mecze o punkty w eliminacjach do mistrzostw Europy.

Drygas w piątkowym meczu z Górnikiem stoczył najwięcej pojedynków ze wszystkich piłkarzy – aż 25, z których 64 procent zakończył zwycięsko. Był liderem pod względem liczby stoczonych pojedynków, zwycięskich starć, których zaliczył aż 16, i procentu zwycięskich pojedynków.

Żurkowski natomiast stoczył 19 pojedynków, z których tylko 32 procent było zwycięskich. Oznacza to, że 21-latek z 19 stoczonych pojedynków tylko 6 zakończył zwycięsko. Wiele z tych pojedynków piłkarze toczyli między sobą. Ewidentnie z tego wynika, że Drygas okazał się piłkarzem twardszym, bardziej zadziornym, będącym w wyższej formie.

Nie dotrwał do końca

O bezradności Żurkowskiego najlepiej świadczy fakt, że jego trener Marcin Brosz ściągnął młodego piłkarza z boiska w trakcie gry, czego normalnie nie robi. Tym razem szkoleniowiec Górnika nie widział nadziei na poprawę gry swojego asa.

Drygas oddał w meczu dwa strzały. Oba były celne, oba oddane głową. Piłkarz za każdym razem bardzo umiejętnie wchodził w lot lecącej piłki i za każdym razem głową próbował zaskoczyć bramkarza drużyny przeciwnej. Za pierwszym razem Chudy strzał obronił z łatwością, następnym razem sparował piłkę na poprzeczkę, a dobitka Malca okazała się skuteczna.

Można zatem założyć, że Drygas zaliczył w meczu asystę, wcześniej był bliski zdobycia gola, bramkarz intuicyjnie przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Był ostatnim piłkarzem Pogoni, który dotknął piłkę przed celnym uderzeniu Malca.

Żurkowski w całym meczu oddał jeden strzał i to bardzo niecelny. Nie dochodził do pozycji strzeleckich, nie umiał sobie znaleźć miejsca na boisku, miał mało swobody, wyglądał gorzej fizycznie od szczecinianina, nie miał w sobie wystarczającej mocy.

Żurkowski w całym meczu wykonał zaledwie 35 podań. Nawet w zespole Górnika to był jeden ze słabszych wyników. Zaliczył przy tym 89-procentową skuteczność, jedną z najwyższych w zespole Górnika, najwyższą spośród piłkarzy drugiej i pierwszej linii. Tylko 4 jego podania były niecelne.

Zbyt rzadko brał jednak ciężar gry na siebie, a jeżeli to robił, to zachowywał się raczej bezpiecznie, nie stwarzał przewagi, nie przenosił ciężaru gry na połowę przeciwnika. Jego występ przy Kamilu Drygasie był blady i bezbarwny.

Prawie dwa razy więcej podań

Nasz kapitan z kolei był w Pogoni najczęściej podającym piłkarzem. Wykonał aż 65 podań, czyli prawie dwa razy więcej od Żurkowskiego. Procentowo jego wskaźnik nie przedstawiał się imponująco, był na poziomie 78 procent.

To jeden ze słabszych wyników w drużynie Pogoni. Jednak pod względem konkretnych podań to aż 51 było celnych. Drygas miał zatem 51 celnych podań przy 35 wszystkich (celnych i niecelnych) Żurkowskiego.

Obaj piłkarze byli najczęściej faulowani. Żurkowskiego faulowano 2 razy, natomiast Drygasa aż 4 razy. Kilka razy starcia z przeciwnikiem odczuł bardzo boleśnie, nie podnosił się z murawy, jednak po krótkich zabiegach masażysty wracał na boisko i ciągle należał do najbardziej walecznych piłkarzy na boisku.

Żurkowski i Drygas wykonali też po jednym otwierającym podaniu. Mogli zatem zaliczyć po jednej asyście, gdyby ich partnerzy zachowali się lepiej. W przypadku Pogoni doskonałego podania w pole karne nie wykorzystał Iker Guarrotxena.

Matras skuteczniejszy od Żurkowskiego

Zdecydowanie lepiej od Żurkowskiego wypadł Mateusz Matras. Drygas i Matras to piłkarze, którzy jeszcze dwa sezony temu rywalizowali o miejsce w składzie Pogoni. Początkowo korzystniej z tej rywalizacji wychodził obecny pomocnik Górnika. Drygas zaczął grać na miarę swoich możliwości dopiero po sezonie, w którym Matras odszedł z Pogoni.

W piątek obaj piłkarze zanotowali podobne statystyki. Matras w Górniku był jednym z najlepszych piłkarzy, jednak porównując jego statystyki do Drygasa, wypadł już gorzej, choć nie aż tak wyraźnie, jak jego mocno rozreklamowany kolega z młodzieżowej reprezentacji Polski.

Matras wykonał podobną liczbę podań do Drygasa, nawet o jedno więcej, i miał lepszy procent celności tych podań – na poziomie 88 procent – jednak grał trochę cofnięty, jego gra była bardziej bezpieczna, częściej asekurował środkowych obrońców. Bliżej bramki Pogoni grali dwaj pozostali środkowi pomocnicy Górnika – Żurkowski i Gvilia.

Z 66 podań Matrasa aż 58 było celnych. Żurkowski i Matras pod względem procentowym zanotowali najlepszy wynik w swojej drużynie. W pozostałych elementach Matras ustępował już Drygasowi dość wyraźnie. Co prawda oddał jeden celny strzał, wykonał też dwa kluczowe podania – o jedno więcej od Drygasa.

Był jednak zdecydowanie mniej skuteczny w bezpośrednich starciach, a tego głównie oczekuje się od środkowych pomocników. Matras stoczył zaledwie 17 pojedynków, aż o 8 mniej od Drygasa.

Skuteczność zwycięskich starć też była na niższym poziomie niż u naszego kapitana. Matras wygrał zaledwie 53 procent stoczonych pojedynków, czyli na 17, w które wchodził, do zwycięskich zaliczył tylko 8 – dokładnie dwa razy mniej od Drygasa.

Drygas lepszy od Żurkowskiego z Matrasem

Oznacza to, że Matras wespół z Żurkowskim wygrali we dwójkę mniej pojedynków od jednego Drygasa, a trzeba wiedzieć, że solidnie pod tym względem wspierał go Tomas Podstawski. 24-latek wygrał 7 z 16 stoczonych pojedynków. Zdarzało się, że miał w tym względzie lepsze wyniki, ale tym razem rolę lidera pozostawił Drygasowi i wyszło to drużynie na dobre.

To nie był przypadkowy występ Drygasa na tak dużej intensywności, przy tak dużym zaangażowaniu. W spotkaniu z Lechią tych pojedynków stoczył równie sporo, bo tylko o jeden mniej niż w miniony piątek w Szczecinie. W każdym z tych spotkań zaliczył zatem po 16 zwycięskich starć. W każdym z dwóch trudnych spotkań był pod tym względem liderem zarówno w swojej drużynie, jak i w konfrontacji z przeciwnikiem.

Przy tym umie znajdować się w sytuacjach strzeleckich, odbierać piłki i szybko rozpoczynać atak. Na dziś trudno sobie wyobrazić zespół Kosty Runjaica bez tego piłkarza. Powoli staje się graczem na tyle fundamentalnym, jakim kilka sezonów temu był Rafał Murawski. Różnica jest jednak taka, że Drygas ma zdecydowanie lepszych partnerów, a gra całego zespołu jest coraz lepiej zorganizowana. ©℗

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Kazio
2019-02-21 14:52:37
"Piłkarz za każdym razem bardzo umiejętnie wchodził w lot lecącej piłki i za każdym razem głową próbował zaskoczyć bramkarza drużyny przeciwnej" ? Nie do wiary. Cud prawdziwy ... choć wydawać by się mogło że o to własnie chodzi w piłce nożnej. Brawo za bystre spostrzeżenia.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA