Spośród jedenastu pozycji jakie są do obsadzenia przez Kostę Runjaica, wydaje się, że rywalizacja na bokach obrony jest najbardziej wyrównana i stoi na najwyższym poziomie. Pokazują to tegoroczne sparingi. Cornel Rapa i David Niepsuj walczą o miejsce na prawej obronie, a Ricardo Nunes i Hubert Matynia na lewej.
Na dziś nieco większe szanse na wygranie rywalizacji mają obcokrajowcy, ale zdążyliśmy się już przekonać, że u trenera Runjaica nikt nie może być niczego pewien. Zupełnie odwrotnie, jak u dwóch poprzednich szkoleniowców: Macieja Skorży i Kazimierza Moskala, u których piłkarze bardziej doświadczeni, z większą renomą mieli zdecydowanie większy kredyt zaufania.
Cornel Rapa w dotychczasowych sparingach zdobył jednego gola, David Niepsuj wywalczył rzut karny, Ricardo Nunes zaliczył dwie asysty, a Hubet Matynia jedną. Rywalizacja jest zatem wyrównana, nikt nie zamierza się poddać i każdy dokłada do swojego dorobku realne liczby. Każdy z piłkarzy doskonale rozumie na czym polegają zadania bocznego obrońcy i wszyscy realizują założenia coraz lepiej.
Rapa dostał lekcję
Cornel Rapa na własnej skórze przekonał się już, jak może skończyć się postawa w meczu poniżej wymaganego poziomu. Były reprezentant Rumunii rozczarował w ligowym spotkaniu z Wisłą Kraków, otrzymał czerwoną kartkę, źle współpracował z blokiem obrony, miał kłopoty z kryciem. Osłabił zespół, przyczynił się do porażki i stracił miejsce w składzie. Stało się tak po raz pierwszy od 15 miesięcy, odkąd został do Szczecina sprowadzony ze Steauy Bukareszt.
W kolejnym meczu z Piastem pauzował z powodu czerwonej kartki, ale w następnych z: Jagiellonią i Zagłębiem był tylko rezerwowym. Wcześniej tylko raz usiadł na ławce rezerwowych. Było to w pierwszym meczu po pozyskaniu piłkarza, kiedy ten nie był jeszcze gotowy do gry. Potem był niezastąpiony, uchodził za najmocniejszy punkt szczecińskiej defensywy.
We wszystkich meczach Rapa grał zawsze jak był zdrowy i jak nie musiał pauzować za kartki, za każdym razem przez pełne 90 minut aż do momentu, kiedy trenerem został Kosta Runjaic, który w kierunku podstawowego dotąd piłkarza wypuścił wyraźny sygnał, że nie będziesz grał tylko dlatego, że dotąd nikt nie zauważał twoich niedociągnięć.
Rapa odzyskał miejsce w składzie na dwa ostatnie ligowe mecze ubiegłego roku, które zakończyły się wygranymi portowców, ale musi mocno wytężyć swoje działania podczas treningów, bo wie już, że ma godnego konkurenta, którego szkoleniowiec nie zawaha się wystawić do składu kosztem Rumuna w momencie, gdy zajdzie taka potrzeba.
Niepsuj wykorzystał szansę
Niepsuj w końcówce sezonu wykorzystał swoją szansę, w meczu z Zagłębiem zdobył pięknego gola i dołożył do tego asystę. Na kolejne spotkanie z Lechią w Gdańsku w wyjściowym składzie już nie wyszedł z powodu kontuzji i ponownie musi wykazywać swoją wyższość podczas treningów i gier kontrolnych.
Niepsuj z każdą kolejną rundą robi zauważalne postępy. Wiosną dopiero debiutował w ekstraklasie praktycznie po dwóch latach przerwy w grze. W rundzie wiosennej ubiegłego roku nie wykonał nawet jednego celnego podania w pole karne przeciwnika, podczas gdy jesienią takich podań miał osiem – trzy mniej od Rapy. Był jednak zdecydowanie skuteczniejszy.
Rundę jesienną zakończył z golem i dwoma asystami, Rapa natomiast ma w tym względzie bilans zerowy. Rywalizacja o miejsce na prawej obrony wydaje się być sprawą otwartą, choć minimalnie większe szanse na jej wygranie wydaje się mieć Rumun. Jak na piłkarza tak bardzo doświadczonego i utytułowanego ma jednak zdecydowanie za mało liczb. W 48 meczach ma na koncie zaledwie jednego gola i tylko dwie asysty.
Asysta Matyni
Podobna sytuacja jest na lewej obronie. Hubert Matynia nie dostał w rundzie jesiennej zbyt wielu szans na pokazanie się, ale gdy już pojawiał się na boisku, to nie zawodził. W jedynym ligowym meczu rozegranym w całości wykonał otwierające podanie zakończone zwycięskim golem. Takie rzeczy się pamięta później przez całą zimę, wychowanek klubu też uwierzył, że wygranie rywalizacji z grającym na bardzo równym, przyzwoitym poziomie Nunesem nie jest niemożliwe.
Przed groźną kontuzją to Matynia był tym piłkarzem, który częściej grywał na lewej obronie, a Nunes częściej siadał na ławce rezerwowych. Matynia prócz asysty w ligowym spotkaniu z Arką zdobył też dwa gole i zaliczył dwie asysty w spotkaniach drużyny III-ligowych rezerw, choć zagrał tylko sześć spotkań. Jest piłkarzem bardzo aktywnym w ofensywie, a liczby miał jesienią procentowo lepsze, niż wielu napastników.
Jego starszy o blisko 10 lat konkurent jesienią zbierał pochlebne recenzje, ale w 22 spotkaniach zaliczył zaledwie dwie asysty – tylko o jedną więcej od Matyni, który zagrał w zaledwie dwóch meczach od pierwszej minuty.
Słabe liczby Nunesa
Nunes w rundzie jesiennej był chwalony za wolę walki, odpowiedzialność, jednak w porównaniu do poprzedniego sezonu, który zakończył dwoma golami i ośmioma asystami notuje bardzo widoczny spadek pod względem realnych liczb w ofensywie, a tego od bocznych obrońców wymaga się coraz bardziej.
Nunes w czerwcu skończy już 32 lata, skończy mu się też kontrakt, podczas zimowych przygotowań piłkarz walczy zatem nie tylko o wygranie rywalizacji z Hubertem Matynią i na dziś wydaje się pod tym względem nieco bliższy wygranej, ale walczy też o nowy kontrakt, który prawdopodobnie też dostanie do podpisania.
Na dziś sytuacja wygląda w ten sposób, że teoretycznie większe szanse na wygranie rywalizacji na bokach obrony mają obcokrajowcy: Cornel Rapa i Ricardo Nunes. W jesiennych meczach pod wodzą Kosty Runjaica to jednak ich najgroźniejsi konkurenci: David Niepsuj i Hubert Matynia dali drużynie więcej, zdobywali gole i zaliczali asysty podczas gdy Rapa podczas całej rundy jesiennej nie dokonał tego ani razu, a Nunes po raz ostatni 23 września z piłki stojącej po egzekwowaniu rzutu rożnego w przegranym meczu z Górnikiem Zabrze. Później zaliczył aż dziesięć spotkań bez udziału przy golu dla swojej drużyny.
Młodzi polscy boczni obrońcy: David Niepsuj i Hubert Matynia nie stoją zatem bez szans na wygranie rywalizacji z bardziej renomowanymi piłkarzami mającymi na koncie występy w swojej reprezentacji kraju. Jesienią pokazali, że można na nich liczyć, a w tegorocznych grach kontrolnych nie sprawiają wrażenia pogodzonych z porażką. Wręcz przeciwnie, zwietrzyli swoją szansę. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser