W niedzielę piłkarze Pogoni Szczecin podejmują na własnym boisku Górnika Zabrze (początek meczu o g. 15). Oba kluby nadawały ton rozgrywkom w latach 80 ubiegłego wieku. Górnik seriami zdobywał mistrzowską koronę, a Pogoń dwa razy stawała na podium i dwukrotnie dochodziła do finału Pucharu Polski.
Mecz rozegrany 24 października 1981 roku był pierwszym tych drużyn rozegranym od czterech sezonów. W roku 1978 Górnik na rok spadł z ekstraklasy, a Pogoń rok później pożegnała się z najwyższą klasą rozgrywkową na trzy sezony.
Ponownie obie drużyny spotkały się w ekstraklasie 24 października 1981 roku. To było dwa tygodnie po uzyskaniu przez polską reprezentację awansu do finałów mistrzostw świata w roku 1982 w Hiszpanii.
Objawieniem spotkania w Lipsku między NRD, a Polską był zaledwie 20 letni Waldemar Matysik, którego w Górniku wspierali wówczas inni młodzi reprezentanci: 21-letni Andrzej Pałasz, 21-letni Waldemar Famuła, czy 23-letni Tadeusz Dolny.
Młode wilki
Pogoń i Górnik, to były wówczas drużyny, które miały młode, perspektywiczne zespoły i grały bez kompleksów. W lidze Pogoń wygrała 2:1, a w lutym 1982 pokonała Górnika w identycznym stosunku (ale po dogrywce) w półfinale pucharu Polski.
Jesienią 1986 roku polska piłka nożna wydawała się silna i prężna. Polska grała w finałowym turnieju mistrzostw świata, a Górnik był blisko wyeliminowania wtedy jednej z najsilniejszych europejskich drużyn - Anderlechtu, który później wyeliminował obrońców pucharu Steauę Bukareszt.
Eliminacje do mistrzostw Europy od wygranej z Grecją i remisu z Holandią rozpoczęła nowo tworzona reprezentacja, którą po Mundialu w Meksyku opuścił Antoni Piechniczek. To był czas, kiedy fundamentalną rolę w reprezentacji odgrywali piłkarze Pogoni (Ostrowski, Leśniak) i Górnika (Wandzik, Iwan, Baran, Urban, Matysik, Komornicki, Pałasz).
31 października 1986 roku Górnik przyjechał do Szczecina z Antonim Piechniczkiem na ławce rezerwowych. Górnik, to była wtedy potęga. Grali tam uczestnicy mistrzostw świata: Józef Wandzik, Ryszard Komornicki, Waldemar Matysik, Andrzej Iwan, Andrzej Pałasz i Jan Urban. Pogoń była tą drużyną, która najmocniej naciskała na mistrzów Polski i tak było do końca sezonu.
Grali tylko do przerwy
W meczu na szczycie do przerwy podopieczni trenera Leszka Jezierskiego prowadzili 2:0 i mieli ochotę na dodatkowy handicap. W sezonie 1986/87 obowiązywał przepis, że za wygraną różnicą trzech goli zespół wzbogacał się o kolejny punkt, a przegranemu jeden odejmowano. Górnik jednak po przerwie zdołał odrobić straty i zremisował 2:2.
W rewanżu Górnik wygrał 2:1, ale przy stanie 1:1 Pogoń miała znakomitą okazję do strzelenia bramki. Marek Leśniak posłał piłkę w kierunku pustej bramki Górnika i wtedy niemal jak spod ziemi wyrósł Marek Kostrzewa – obrońca zabrzan, który długim wślizgiem zdołał wybić piłkę nieuchronnie zmierzającą do bramki Józefa Wandzika.
- Górnik bardzo bał się tego meczu – wspomina Andrzej Rynkiewicz, kierownik drużyny. - Gdybyśmy wygrali, to sprawa tytułu mistrza Polski byłaby na dwie kolejki przed końcem jeszcze otwarta.
Wicemistrz z mistrzem
Dwa miesiące później oba zespoły spotkały się ponownie – tym razem w Szczecinie. To była pierwsza sytuacja w historii konfrontacji obu zespołów, że wicemistrz Polski podejmował mistrza. Oba zespoły sposobiły się do występów w europejskich pucharach, a w Szczecinie oglądano znakomity mecz, zakończony wygraną gospodarzy 3:1 po dwóch golach Leśniaka i jednym Cyzia.
Niestety w sezonie 1988/89 Pogoń spadła do drugiej ligi, a Górnik nie zdołał obronić tytułu mistrza Polski, który zdobywał cztery razy z rzędu. W Szczecinie jednak wygrał 4:1 i była to pierwsza wyjazdowa wygrana Górnika w Szczecinie od 18 lat i druga w ogóle.
W drużynie Górnika debiutował wtedy 18 letni Tomasz Wałdoch, a w Pogoni rozpoczynali swoje kariery jego koledzy ze srebrnej drużyny olimpijskiej z Barcelony: 18 letni Dariusz Szubert i o rok starszy Dariusz Adamczuk. Wszyscy trzy lata później zostali wicemistrzami olimpijskimi. ©℗ Wojciech Parada