Poniedziałek, 03 lutego 2025 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Milan kopie z Melisą. Wkrótce 11. urodziny na pożegnalnym obozie...

Data publikacji: 03 lutego 2025 r. 14:19
Ostatnia aktualizacja: 03 lutego 2025 r. 14:19
Piłka nożna. Milan kopie z Melisą. Wkrótce 11. urodziny na pożegnalnym obozie...
Milan nie lubi rozstawać się z piłką... Fot. archiwum  

Dziennikarz ma satysfakcję, jeśli przeprowadzi rozmowę z rozpoczynającym sportową przygodę dzieckiem, a później jego młodociany rozmówca sprzed lat robi karierę.

Mieliśmy taki przypadek, rozmawiając z 12-letnim wówczas trampkarzem Pawłem Drumlakiem (i jego siostrą Moniką tenisistką, a dzieciaki były podobne niemal jak dwie krople wody), który z dużą pewnością siebie deklarował, że trafi do najlepszych klubów! Później utalentowany piłkarz zrobił ekstraklasową karierę, która naszym zdaniem mogła się jeszcze dużo lepiej potoczyć, gdyby nie pewne zawirowania…

Teraz postanowiliśmy porozmawiać z wyróżniającym się bramkostrzelnością i szybkością 10-latkiem z Pogoni Szczecin Milanem Czerbińskim, który wywodzi się z piłkarskiej rodziny, bo jego ojciec Dariusz Czerbiński też grał w Pogoni, a później kontynuował karierę we Flocie Świnoujście, a dziadek Stefan Czerbiński rozpoczynał karierę w szczecińskiej Arkonii, a później przez całe życie był wierny Stali Stocznia, dzielnie walcząc na zapleczu ekstraklasy i do dzisiaj udziela się aktywnie w stowarzyszeniu oldbojów klubu z Bandurskiego.

Gdy odwiedziliśmy rodzinę Czerbińskich na Bezrzeczu, młody Milan nie rozstawał się z piłką, ale miał przykazane przez starszych, że nie w każdą ścianę można kopać i trzeba oszczędzać telewizor. Jego siostra mocno nas wyściskała, a przytulasy były długie. Aby spokojnie porozmawiać, zaszyliśmy się w pokoju trampkarza, w którym było mnóstwo wywalczonych przez niego pucharów, statuetek i medali, a na ścianach wisiały piłkarskie koszulki z autografami reprezentacyjnych gwiazd, w zdobyciu których pomagał m.in. Kamil Grosicki, grający przed laty w jednej drużynie z tatą Milana.

– Jak rozpoczęła się twoja sportowa przygoda?

– Gdy miałem 3 albo 4 lata, tata zaprowadził mnie na pierwszy mecz Pogoni i pamiętam, że siedzieliśmy tuż obok kibicowskiego młyna, co mi się bardzo podobało. W domu była piłka, więc ją kopałem, a tata dość szybko zaprowadził mnie na pierwszy trening w Pogoni. Był to dla mnie stres i na pierwszych zajęciach mocno płakałem, ale szybko pozbyłem się obaw i z chęcią chodziłem na klubowe obiekty.

– Dużo czasu poświęcasz obecnie na treningi?

– Można powiedzieć, że dość sporo, bo typowo piłkarskie zajęcia mam 4 razy w tygodniu, a dochodzą jeszcze ćwiczenia ogólnorozwojowe czy rozciągające. Jestem uczniem IV klasy i to sportowej w Szkole Podstawowej numer 48 imienia Kawalerów Orderu Uśmiechu przy ulicy Czorsztyńskiej i tam mam też dodatkowe godziny wychowania fizycznego. Moja młodsza siostra Melisa chodzi na treningi tajskiego boksu do szczecińskiego klubu Nak Muay, które prowadzi mistrz świata Marcin Parcheta, a raz w tygodniu chodzę tam razem z nią, ćwicząc nieco inne kopnięcia niż te z piłką i myślę, że to mi z pewnością nie zaszkodzi w futbolowej karierze, a może wręcz przeciwnie… Na prawie wszystkie treningi wozi mnie tata samochodem i tylko w środy jest inaczej, bo wtedy jestem u dziadka, który mieszka przy stadionie Pogoni, więc chodzę sam. No, chyba że akurat dziadek ma ochotę zobaczyć, jak mi idzie trening, to czasem wybiera się razem ze mną. Czasem jak jest czas wolny, to jeszcze gram z kolegami na orliku i to od rana do wieczora, a lubię też spróbować swych sił w koszykówce. Nie mam więc czasu i ochoty na tak ważne dla wielu moich rówieśników gierki komputerowe, ale czasem lubię sobie pooglądać jakieś filmiki.

– Na jakiej pozycji na boisku czujesz się najlepiej i która noga lepiej ci służy?

– W moim wieku nie gram jeszcze w 11-osobowych zespołach na dużych boiskach, ale w skromniejszej obsadzie na orlikach, lub nieco większych placach klasycznych, lecz tylko od pola karnego do pola karnego, ale można powiedzieć, że najchętniej występuję na pozycji klasycznej dziewiątki, czyli środkowego napastnika, lub na pozycji cofniętego napastnika, ale dodam, że w przeszłości byłem obrońcą. Moją lepszą nogą jest prawa, ale strzelam też lewą i głową. Preferują techniczne, niemal zawsze podkręcone uderzenia, a petardy prostym podbiciem stosuję jedynie w stanie najwyższej konieczności.

– Kto jest aktualnie twoim szkoleniowcem?

– Trenuje mnie od prawie dwóch lat Marcin Pawlonka z Marcinem Czarneckim, którym pomaga asystent Jakub Kłos, a wcześniej miałem też innych szkoleniowców, bo w Pogoni jest zasada, że po mniej więcej dwóch sezonach ktoś inny przejmuje drużynę. Wkrótce rozpoczynają się ferie i wyjeżdżamy na sportowy obóz, ale jest mi smutno, bo będzie to równocześnie pożegnanie z moimi trenerami, których bardzo lubię. Na tym zgrupowaniu będę obchodził swoje 11. urodziny, więc może dostanę tort, który nieco osłodzi mi pożegnanie…

– Czy z uwagi na swoje imię sprzyjasz włoskiemu klubowi AC Milan?

– Oglądałem trochę spotkań tej drużyny, ale jeśli chodzi o zespoły z tego miasta, to bardziej jestem za Interem. Kibicuję jednak przede wszystkim Realowi Madryt i Liverpoolowi, bo tam są zawsze świetni piłkarze, a ja wierzę, że trafię do klubu z Madrytu i w jego barwach zdobędę Złotą Piłkę. Natomiast indywidualnie moim wzorem i idolem jest Kylian Mbappé, bardzo szybki i gdy jest w formie to nie do zatrzymania! Podobają mi się tatuaże niektórych zawodników, ale nie takie na całe ciało, tylko drobne, na przykład na nogach. Na razie robię sobie takie długopisem i najczęściej na ręce, ale przyjdzie czas na prawdziwe.

– Pogoni też kibicujesz?

– Tak, choć to czasami trudna miłość. Po przegranym finale Pucharu Polski przez czas jakiś nie chodziłem na mecze, po prostu nie mogłem. Przed finałem była taka wersja, by jechać do Warszawy, a alternatywą w tym samym czasie była wycieczka do Egiptu. Przyznam się, że choć wszyscy uważali portowców za faworytów, ja się bałem, że przegramy i w stolicy będę płakał, dlatego optowałem za Egiptem. Właśnie tam oglądałem finał na telefonie, a egzotyczne klimaty nieco osuszyły me łzy…

– Dziękujemy za rozmowę i życzymy spełnienia sportowych marzeń! ©℗

(mij)

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA