Piłkarze Pogoni Szczecin w pięciu tegorocznych meczach zdobyli osiem punktów. Z pięciu przeciwników, aż czterech plasuje się w pierwszej szóstce ligowej tabeli. Spośród najlepszych polskich ekip Pogoń nie grała tylko z rewelacyjną Jagiellonią Białystok i Legią Warszawa.
Bilans pięciu meczów rozegranych w błyskawicznym tempie trzech tygodni należy uznać za korzystny. Pogoń wypracowała w tych spotkaniach średnią zdobytych punktów na poziomie 1,6. Jeżeli podtrzyma tę serię, to bez kłopotów utrzyma się w ekstraklasie, co jeszcze trzy miesiące temu wydawało się nierealne.
Pogoń dźwignęła się z głębokiego kryzysu, ale wciąż jest zagrożona degradacją, wciąż nie może stracić czujności, bo sytuacja w tabeli wciąż jest bardzo zła. Drużyna Kosty Runjaica dokonała dużego skoku jakościowego niemal tym samym zespołem, który jesienią doprowadził do sportowej katastrofy.
Szczególnie mocno do przodu poszli z formą wychowankowie, do których w ubiegłym roku było sporo zastrzeżeń. W pierwszych tegorocznych meczach duży wpływ na wyniki drużyny miało aż pięciu z nich, choć naprawdę tylko jeden – Jakub Piotrowski może powiedzieć o sobie, że jest zawodnikiem absolutnie podstawowym.
Dwa razy najlepszy na boisku
20-letni młodzieżowy reprezentant Polski chwalony był już w rundzie jesiennej, już wtedy zademonstrował potencjał i możliwości, w tegorocznych meczach potwierdza tylko swój talent. W każdym z dotychczasowych spotkań należał do trójki najlepszych piłkarzy w zespole, a w spotkaniach z Sandecją i Wisłą był najlepszy na boisku.
Na uwagę zasługują też inni, nieco starsi wychowankowie, którzy przy pierwszej drużynie są bardzo długo, ale nie zawsze spełniali oczekiwania. Podczas tegorocznej wiosny nie grają w drużynie głównych ról, ale gdy pojawiają się na boisku, to należą do najlepszych w drużynie. Wykazują się nie tylko dobrą formą sportową, ale też dobrym przygotowaniem mentalnym, czują się w drużynie ważni, potrzebni, choć zdają sobie sprawę, że często przegrywają rywalizację o wyjściowy skład.
Na pewno piłkarzem, który przeszedł największą metamorfozę, jest 25-letni Łukasz Zwoliński. W rundzie jesiennej wyszydzany za brak skuteczności, piłkarskiej jakości, obecnie stał się w drużynie graczem niemal niezbędnym, co pokazał pojedynek w Kielcach, kiedy zawodnika zabrakło na boisku z powodu żółtych kartek i miało to zasadniczy wpływ na obniżenie wartości drużyny, która zagrała słabiej z tego powodu, że zastępujący Zwolińskiego Morten Rasmussen nie był aż tak mocno zaangażowany w wygrywanie pojedynków, przeszkadzanie obrońcom w wyprowadzaniu piłki.
Zwoliński wygrywa rywalizację
Na dziś to Zwoliński, który w całym poprzednim roku kalendarzowym zdobył zaledwie jedną bramkę, wydaje się być w drużynie napastnikiem wygrywającym rywalizację z piłkarzem mającym renomę najskuteczniejszego gracza w historii duńskiej piłki ligowej.
Podobnie uważa Kosta Runjaic, który trzykrotnie desygnował do gry w wyjściowym składzie właśnie Zwolińskiego, a Rasmussena zaledwie dwa razy, przy czym ten drugi występ wynikał tylko i wyłącznie z przymusowej absencji Zwolińskiego.
Okazało się jeszcze raz, że zdrowa rywalizacja zawsze wychodzi piłkarzom na dobre. Zwoliński nie mając takiej w poprzednich rundach nie rozwijał się, obecnie wygląda zdecydowanie lepiej, choć nie jest przesądzone, że będzie pierwszym wyborem u trenera Runjaica przez całą rundę. To jednak Rasmussen ma na koncie gola, podczas gdy Zwoliński wciąż na takiego w obecnym roku czeka.
Dwa razy w wyjściowej jedenastce znalazł się 22-letni Hubert Matynia. Próbkę wysokiej formy zademonstrował już podczas ostatniego ubiegłorocznego meczu, kiedy zastępował na pozycji lewego obrońcy pauzującego za żółte kartki Ricardo Nunesa. Zaliczył wówczas asystę, należał do najlepszych na boisku i trochę wysoką formą zaskoczył.
Matynia zaskoczył w Zabrzu
Jednak nie wszystkich. Piłkarz w rundzie jesiennej znakomicie prezentował się w meczach III-ligowej drużyny rezerw. W sześciu meczach zdobył dwa gole i zaliczył dwie asysty. W spotkaniu z Górnikiem w Zabrzu potwierdził duże możliwości. Zagrał na lewym skrzydle i należał do najlepszych na boisku, posłał pięć celnych podań w pole karne przeciwnika, wykonał dwa otwierające podania, był piłkarzem najbardziej konkretnym i przy tym odważnym i bezkompromisowym.
Piłkarz nie potwierdził wysokiej formy w Kielcach, być może nie zdążył się zregenerować, dawno nie grał już dwóch meczów na wysokiej intensywności w ciągu czterech dni. To musiało się odbić na fizycznej formie piłkarza i było to mocno widoczne. W Zabrzu pokazał jednak, że można na niego liczyć, jest w grze o miejsce w wyjściowym składzie.
Tylko jeden mecz w wyjściowym składzie zaliczył dotąd Sebastian Rudol, ale wypadł znakomicie. W spotkaniu z Wisłą Płock zastępował pauzującego za żółte kartki Jarosława Fojuta i podobnie jak Zwoliński z Matynią w meczu z Górnikiem, również w spotkaniu przeciwko Wiśle Pogoń miała swoich najlepszych piłkarzy wśród wychowanków: Jakuba Piotrowskiego i właśnie Sebastiana Rudola.
23-letni defensor w meczu z Wisłą wygrał 16 pojedynków (trzeci wynik w drużynie) i odzyskał 12 piłek (pierwszy wynik w drużynie), wyeliminował z gry bardzo groźnego i skutecznego w ostatnim czasie Jose Kante. W kolejnych spotkaniach ponownie był wśród rezerwowych, bo do składu wrócił Jarosław Fojut, ale dał wyraźny sygnał, że znajduje się w dobrej formie, można na nim polegać i jest gotowy do zastępstwa jednego ze środkowych defensorów bez szkody dla zespołu.
Dobre zmiany Listkowskiego
Wciąż na występ od pierwszej minuty czeka 20-letni Marcin Listkowski. W rundzie jesiennej za kadencji trenera Runjaica aż trzy razy wychodził do gry w podstawowym składzie, w tegorocznych meczach jeszcze ani razu, co wydaje się być małą niespodzianką. Spodziewaliśmy się, że szkoleniowiec odważniej stawiać będzie na 20-latka, który jednak pozostaje ważną częścią zespołu.
Na pięć tegorocznych meczów, w trzech wchodził do gry z ławki rezerwowych i zawsze były to zmiany bardzo dobre. W meczu z Lechem w Poznaniu drużyna dopiero po pojawieniu się na boisku właśnie Listkowskiego uzyskała przewagę, grała odważniej, częściej na połowie przeciwnika. Listkowski miał 100 procent celnych podań, wygrał 10 pojedynków, 4 piłki odzyskał, robił różnice, grał odważnie, pozyskiwał przestrzeń.
Również w wyjazdowych meczach z Górnikiem i Koroną zmiany Listkowskiego dużo wnosiły. W meczu przeciwko Górnikowi piłkarz oddał celny strzał, dwa razy przerwał dobrze zapowiadającą się kontrę gospodarzy, wykonał dobre, prostopadłe podanie w pole karne rywala do Rapy.
Podobnie było w spotkaniu z Koroną, zapoczątkował akcję, którą wykończył niecelnym strzałem, szukał gry, wychodził po piłkę, utrzymywał ją przy nodze. Jak na piłkarza dostającego kilka lub kilkanaście minut, to bardzo dobre liczby, świadczące o aktywności piłkarza, szukaniu niekonwencjonalnych rozwiązań.
Zasługi piątki wychowanków
Piotrowski, Zwoliński, Matynia, Rudol i Listkowski to piątka naszych wychowanków z różnymi rolami w zespole, ale z dużymi, choć niejednakowymi zasługami w dobrych tegorocznych wynikach. Coraz częściej to oni decydują o obliczu zespołu.
W meczu z Lechem byli to: Piotrowski i Listkowski, w meczu z Wisłą: Piotrowski i Rudol, a w meczu z Górnikiem: Zwoliński i Matynia. W tegorocznych meczach są to piłkarze chcący brać odpowiedzialność, wykorzystują nabierane w ostatnich latach doświadczenie, być może dopiero teraz pokazują swój prawdziwy potencjał, który poparty dobrym przygotowaniem okazuje się być na wysokim poziomie.
Wciąż na swoją szansę oczekują kolejni wychowankowie: Dawid Kort i Sebastian Kowalczyk. Ten pierwszy dość niespodziewanie znalazł się daleko w hierarchii trenera Runjaica i musi mocno naciskać, by odzyskać zaufanie. Kowalczyk natomiast dotąd tylko raz znalazł się na ławce rezerwowych, podobnie jak 17-letni Adrian Benedyczak.
Przykłady pokazują jednak ewidentnie, że można grać skutecznie z wychowankami w składzie. Ci dopiero u trenera Runjaica poczuli, że są ważną częścią drużyny. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser