25-letni Adam Gyurcso został zimą sprowadzony do Pogoni w charakterze gwiazdy. Miał odmienić jakość gry ofensywnej zespołu, spowodować, że w drużynie będzie więcej akcentów w przedniej formacji.
Runda wiosenna okazała się rozczarowaniem. Piłkarz, który w lidze węgierskiej czarował swoją grą, był w kręgu zainteresowań trenera reprezentacji, nie potrafił błysnąć w średniej klasy zespole, w którym gra miała praktycznie być ułożona pod niego.
Dziś sytuacja wygląda całkiem inaczej. Oglądamy Gyurcso, którego spodziewaliśmy się zobaczyć już wiosną. Zdecydowany, szybki, przebojowy i praktycznie nasz najlepszy i najgroźniejszy piłkarz w działaniach ofensywnych.
Jak to możliwe, by ten sam piłkarz prezentował się tak odmiennie na przestrzeni kilku miesięcy? Odpowiedź wydaje się prosta. Gyurcso odżył po zmianie taktyki i dopiero w obecnym sezonie prezentuje pełnię swoich możliwości. O metamorfozie węgierskiego skrzydłowego najlepiej świadczą statystyki. Te z obecnego sezonu są miażdżące w stosunku do tych z poprzedniego.
Jeszcze bez gola
Gyurcso w sześciu meczach obecnego sezonu nie zdobył jeszcze gola. I to jest jedyny ofensywny element, w którym piłkarz ustępuje innym piłkarzom w drużynie. W pozostałych zestawieniach liczby ma najlepsze.
To jest też jedyny element, w którym zawodnik ma jeszcze do nadrobienia względem rundy wiosennej. Wiosną zdobył dwa gole, ale miał na to 14 spotkań i ponad 1000 minut spędzonych na boisku. Obecnie tych meczów i minut jest jeszcze o ponad połowę mniej.
Wiosną Gyurcso zanotował zaledwie jedną asystę, w obecnym sezonie już trzy. Jedna asysta wiosną dała mu piątą pozycję w drużynie, a obecnie jest pod tym względem liderem. Mówimy o piłkarzu, którego znakiem rozpoznawczym w momencie pozyskania było kilkanaście asyst w sezonie. Dziś widzimy, że jest to piłkarz, który na pewno sezon może zakończyć z liczbą powyżej 10 asyst. Tylko wtedy zwróci na siebie uwagę bogatszych i z lepszych lig klubów.
Węgier w klasyfikacji kanadyjskiej w poprzedniej rundzie uplasował się na piątej pozycji. Złożyły się na to dwa gole i jedna asysta. Obecnie tych asyst ma trzy, co oznacza, że już wyrównał swój dorobek względem rundy wiosennej.
Statystyki Adama Gyurcso
WIOSNA JESIEŃ
Mecze 14 6
Minuty 1037 533
Gole 2 0
Asysty 1 3
Strzały 16 14
Strzały celne 6 5
Otwierające podania 8 14
Celne podania w pole karne 18 17
Kontakty z piłką w pole karne 39 17
Wiosną Adam Gyurcso oddał 16 strzałów, a obecnie już 14. Wystarczyło mu 6 meczów i nieco ponad 500 minut, by praktycznie wyrównać dorobek z rundy wiosennej. Węgier jest obecnie w Pogoni najczęściej strzelającym piłkarzem, a wiosną pod tym względem wyprzedzało go aż czterech piłkarzy.
Adam Gyurcso poprawił się zdecydowanie również pod względem celności strzałów. Wiosną oddał ich na bramkę przeciwnika sześć, a obecnie już pięć, a do końca rundy pozostało jeszcze 14 kolejek. Wiosną pod względem celnych strzałów plasował się na czwartej pozycji, a obecnie wyprzedza go pod tym względem jedynie Kamil Drygas – najskuteczniejszy obecnie piłkarz w Pogoni.
Ciekawie wygląda zestawienie otwierających podań, czyli takich, po których partner z drużyny znajduje się w czystej, prawie stuprocentowej sytuacji. Wiosną Gyurcso zanotował takich podań 8, a obecnie ma ich już prawie dwa razy więcej – aż 14. Trzy asysty na 14 otwierających podań oznacza, że partnerzy wykorzystują zaledwie 20 procent jego zagrań. Wiosną pod tym względem plasował się na czwartym miejscu, a obecnie jest absolutnym liderem.
Prawie tyle samo podań
W zestawieniu celnych podań w pole karne też zauważamy istotny postęp. Tych zagrań Gyurcso ma już prawie tyle samo, co w całej rundzie wiosennej. Wiosną dawało mu tą piątą lokatę, a obecnie pierwszą.
Również pod względem kontaktów z piłką w polu karnym rywala Gyurcso jest piłkarzem w Pogoni najczęściej mającym piłkę przy nodze. Wiosną tych kontaktów też miał dużo, ale niestety niewiele z tego wynikało.
Wniosek jest taki, że Gyurcso wiosną był piłkarzem stanowiącym zaledwie uzupełnienie składu, był niewidoczny, mało aktywny, słabo się angażował. Dziś to piłkarz pełną gębą, absolutny lider zespołu i takie było założenie w momencie sprowadzania go do drużyny. ©℗
(par)
Fot. R. Pakieser