Już w sobotę o 18.00 kibice zgromadzeni przy Reymonta w Krakowie usłyszą pierwszy gwizdek sędziego w sezonie 2016/2017 rozpoczynający inauguracyjne spotkanie miejscowej Wisły z Pogonią Szczecin.
To będzie szczególny mecz dla Patryka Małeckiego. 28-letni piłkarz 2,5 roku temu na pół roku przed wygaśnięciem ważnej umowy odszedł z Wisły do Pogoni. Dwa lata później identyczna sytuacja nastąpiła w odwrotnym kierunki. Niesforny piłkarz powrócił pod Wawel po okresie słabej gry w Pogoni.
Piłkarz Wisły jest pewny, że wymagający obóz przygotowawczy i praca, jaką Wiślacy wykonali w Myślenicach przyniesie rezultaty w nowej edycji rozgrywek. W drużynie Portowców rozegrał 44 mecze. Właśnie tam poznał Dariusza Wdowczyka - trenera, który doprowadził Małego w Wiśle do wyśmienitej dyspozycji.
W rundzie wiosennej skrzydłowy krakowskiego klubu zdobył dwa gole, zaliczył siedem asyst i pociągnął zespół w górę tabeli.
- Pogoń jest z pewnością solidną ekipą i ma wielu wartościowych zawodników. Niektórych znam bardzo dobrze, w końcu trenowałem z nimi i razem występowaliśmy, ale ja bym się na nich jakoś bardzo nie skupiał. Gramy u siebie, przed własną publicznością i damy z siebie wszystko. My też mamy mocną kadrę i nie ma się czego obawiać. Spoglądajmy na siebie, a nie na rywali - a wtedy na pewno będzie dobrze.
Mecz z Pogonią Szczecin nie jest więc dla Małeckiego czymś wyjątkowym - to spotkanie takie, jak każde inne. Pomocnik Białej Gwiazdy czuje się dobrze, nie narzeka na urazy, więc może ze spokojem patrzeć w przyszłość. Małecki ma tylko jedno życzenie.
- Chciałbym być przede wszystkim zdrowy, a o formę jestem spokojny, bo każdy z nas trenował bardzo solidnie - wykonaliśmy wszyscy kawał dobrej roboty i wiem, że jesteśmy odpowiednio przygotowani do tego nowego sezonu. W każdym meczu będę chciał grać jak najlepiej i jeżeli trener na mnie postawi to dam z siebie wszystko. Na pewno muszę przede wszystkim pomóc kolegom - grać pod drużynę. - podsumował 28-latek. (par)
Fot. R. Pakieser