20-letni Marcin Listkowski został na rok wypożyczony do I-ligowego Rakowa Częstochowa. W nowym klubie nasz młodzieżowiec ma nabrać pewności siebie, stać się lepszym piłkarzem, a następnie ponownie powalczyć o miejsce w ekstraklasowej Pogoni.
Historia Marcina Listkowskiego w Pogoni pokazuje, że prócz talentu potrzebny jest też odpowiedni charakter, trochę szczęścia i umiejętne wprowadzanie młodego piłkarza do drużyny. 20-latek jest w pierwszym zespole od ponad trzech lat i praktycznie w każdym kolejnym sezonie jego pozycja ulegała pogorszeniu.
W rundzie jesiennej roku 2015 piłkarz w wieku 17 lat stał się piłkarzem wyjściowego składu. W swoim premierowym występie w pierwszej jedenastce zaliczył asystę przy golu Akahoshiego. Później w 65 występach jeszcze tylko raz asystował przy golu i ani razu nie wpisał się na listę strzelców.
W Pogoni nigdy nie został odpowiednio sprofilowany. Występował najczęściej na skrzydle, choć tam czuł się niezbyt dobrze. W reprezentacji juniorów zawsze grał w ataku, jednak w Pogoni nigdy na tej pozycji nie dostał szansy gry na tej pozycji w kilku meczach z rzędu. Najlepiej wyglądał na pozycji ofensywnego pomocnika, ale brakowało mu regularności i wsparcia.
Przykłady Łukasza Zwolińskiego, Dawida Korta, czy Jakuba Piotrowskiego pokazują, że wypożyczenia mają w wielu przypadkach dużo sensu i pomagają w karierze. Ponadto przykłady Korta i Zwolińskiego, a także Matyni, czy Rudola pokazują, że zbyt długi staż w pierwszej drużynie przy braku zauważalnego postępu grozi dużym regresem formy.
Listkowski trafił do dobrego klubu, z ambicjami z dobrym trenerem. Jeżeli zostanie odpowiednio wkomponowany, opanuje stres i nerwy, to ma szansę na postęp, a wtedy może się okazać, że jego kariera może ruszyć z miejsca, a zawodnik zacznie wykorzystywać swój potencjał. Na razie tak nie jest. (par)