Piątkowym meczem z Miedzią w Legnicy piłkarze Pogoni Szczecin zainaugurują nowy sezon. Przypominamy, jak przed pierwszymi spotkaniami czuli się legendarni piłkarze Pogoni grający w latach 70, 80 i 90 ubiegłego wieku:
Zbigniew Długosz (wieloletni bramkarz i trener bramkarzy Pogoni)
W roku 1981 awansowaliśmy do ekstraklasy po bardzo nerwowym i wyczerpującym sezonie, w którym miałem swój duży udział. Wskoczyłem do bramki na ostatnie mecze, które zadecydowały o naszym awansie. Czułem, że mogę rozpocząć sezon w pierwszym składzie również w ekstraklasie. Na zgrupowaniu w Wągrowcu doznałem jednak kontuzji, mój dobry kolega śp. Andrzej Krawczyk rozwalił mi rzepkę – oczywiście przypadkowo i do bramki ponownie wszedł Marek Szczech. Rundę jesienną roku 1981 miał fantastyczną i w ten sposób po wyleczeniu urazu nie miałem już szans na miejsce w składzie. Nowy sezon to zawsze niepewność, niewiadoma, tak jest również obecnie. Początek jest bardzo ważny, trzeba dobrze zacząć, kibice chcą przełomu, gry bardziej zdecydowanej, odważnej.
Robert Dymkowski (piłkarz Pogoni w latach 1990-2002, 318 meczów, 109 goli)
W latach 90. te wszystkie inauguracje wyglądały podobnie. Pogoń nie była krezusem finansowym, raczej wegetowaliśmy, trudno było mieć od nas jakieś oczekiwania. Inaczej było tylko wtedy, gdy władzę przejął Sabri Bekdas, zainteresowanie wzrosło, pojawiły się apetyty walki o najwyższe cele i my, piłkarze, nie uciekaliśmy od odpowiedzialności. Od początku graliśmy o wysoką stawkę, mieliśmy zespół nie tylko mocny pod względem sportowym, ale też rozrywkowym, choć nikt żadnych barier nie przekraczał. Atmosfera była doskonała, ale w dużej mierze kształtowały ją wyniki, tak samo będzie w obecnej Pogoni, ale najpierw muszą być wyniki.
Zbigniew Kozłowski (piłkarz Pogoni w latach 1973-83, 231 meczów, 7 goli)
Okresy przygotowawcze w latach 70. trwały krótko, skupialiśmy się głównie na zadaniach taktycznych, rozgrywaliśmy dużo gier kontrolnych, ćwiczyliśmy stałe fragmenty gry, ciężka praca wykonywana była zimą i to wystarczyło. Latem graliśmy w pucharze Intertoto i to była dla nas znakomita forma przygotowania startowego. Mielismy zapewnionych atrakcyjnych zagranicznych rywali z Austrii, Danii, Szwecji, Portugalii, Szwajcarii, poziom był wysoki, a nam udawało się nawet wygrywać całą rywalizację. Nigdy nie przystępowaliśmy do sezonu z poczuciem presji, ja na przykład cieszyłem się, że w wieku 22 lat mam 100 meczów w ekstraklasie, świat wydawał się stać przede mną otworem.
(par)
Fot. R. Pakieser