Niedziela, 24 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Kudła ma coraz lepsze statystyki

Data publikacji: 18 listopada 2016 r. 15:29
Ostatnia aktualizacja: 18 listopada 2016 r. 15:37
Piłka nożna. Kudła ma coraz lepsze statystyki
 

Dawid Kudła zagrał w obecnym sezonie w 13 meczach. Na bramkę, której strzegł oddano 39 celnych strzałów, z których 11 skończyło się golami. Naszemu bramkarzowi daje to 72 procent skuteczności. Ten wynik byłby zdecydowanie lepszy, gdyby nie dość kiepska pierwsza część sezonu w wykonaniu 24-letniego bramkarza.

Kudła rozpoczął sezon od ławki rezerwowych. Wszedł do bramki w trzecim meczu, ale pozostał w niej do ósmej kolejki. W tych spotkaniach obronił zaledwie połowę z 14 celnych strzałów, co dało mu dość słabą skuteczność 50 procent.

Zdecydowanie lepiej było jednak od kolejki numer 11. Wszedł do bramki po dwóch meczach spędzonych na ławce rezerwowych i wydaje się, że od tamtej pory Pogoń ma znów silny punkt na pozycji bramkarza.

Świadczą o tym liczby. Kudła w meczach rozegranych od 27 września obronił 21 z 25 celnych strzałów, co oznacza 84 procent skuteczności. To już jest naprawdę znakomity wynik.

- Na własnej skórze przekonałem się, że pozycja bramkarza jest bardzo specyficzna. To jak z klientem, który wchodzi do sklepu, zamyka za sobą drzwi i nikogo nie wpuszcza. Mam nadzieję, że udało mi się wejść do tego sklepu na dobre – oznajmił najlepszy obecnie bramkarz w Pogoni.

Bramkarski rollercoaster

Kariera Dawida Kudły to istny rollercoaster. Kilka razy już wkraczał do bramki, by potem ustąpić miejsca albo Jakubowi Słowikowi, albo Adrianowi Hengerowi. Kudła jest piłkarzem Pogoni już czwarty sezon. W ubiegłym roku przedłużył umowę z klubem, a jego kontrakt wygasa dopiero latem 2019 roku. Klub zatem wiąże z 24-letnim bramkarzem spore nadzieje, które nie zawsze piłkarz spełnia.

Po raz pierwszy bramkarzem nr 1 został z początkiem ubiegłorocznego sezonu. Wykorzystał fakt, że klub postanowił rozstać się z wieloletnim bramkarzem Radosławem Janukiewiczem i wygrał rywalizację z nowym nabytkiem Jakubem Słowikiem, który przyszedł do Pogoni nie w pełni zdrowy.

Kudła zatem w krótkim odstępie czasu pozostawił za swoimi plecami bramkarzy, którzy jeszcze niedawno powoływani byli do reprezentacji Polski. Spodziewano się, że na dłużej zagrzeje miejsce w bramce, ale nic z tego. Jeszcze jesienią ubiegłego roku ustąpił miejsca Słowikowi.

Feralny mecz z Cracovią

Stało się to po feralnym meczu w Krakowie. Pogoń przegrała wówczas z Cracovią 1:4, Kudła zagrał jeszcze w kolejnym spotkaniu z Górnikiem Zabrze, ale już w następnym rozpoczął spotkanie z ławki rezerwowych. To był czas, kiedy musiał podjąć decyzję, czy chce z klubem związać się na dłużej.

- Były różne propozycje i to całkiem atrakcyjne – mówił obecnie bramkarz pogoni nr 1. - O zainteresowaniu Górnika Zabrze mówiło się w mediach, ale była jeszcze jedna propozycja bardzo interesująca. Kontrakt zaproponował mi klub występujący w Lidze Europejskiej, mistrz Azerbejdżanu Karabach Agdam, który toczył wyrównane boje z Celtikiem, Tottenhamem, Anderlechtem i Monaco, a wcześniej wyeliminował Young Boys Berno. Występował tam znany z występów w Jagiellonii Dani Quintana. Oferta była bardzo kusząca finansowo, ale wolałem zostać w Szczecinie.

Po raz drugi do bramki wskoczył wiosną tego roku. Słowik musiał pauzować za czerwoną kartkę otrzymaną w spotkaniu z Ruchem Chorzów. Na następny mecz z Zagłębiem w Lubinie między słupki wszedł Kudła i wypadł znakomicie. Uchronił zespół od porażki, wybronił wiele strzałów. Pozostał w bramce, ale nie do końca sezonu. Jeszcze wiosną ustąpił miejsca Słowikowi, który od samego początku miał lepsze notowania u trenera Michniewicza.

Kibicowska krew

24-letni bramkarz na pewno cieszy się dużą sympatią u kibiców z tego powodu, że jest w nim sporo energii. Sam bramkarz mówi, że ma w sobie sporo kibicowskiej krwi.

- Mam w sobie taką kibicowską krew, bardzo często reaguję na pewne wydarzenia spontanicznie, na przykład po strzelonej bramce, albo w szatni po zwycięskim meczu – mówił jakiś czas temu bramkarz. - My piłkarze tak samo się cieszymy jak kibice, ale na boisku musimy zachować koncentrację i nie możemy pozwolić sobie na nadmierny entuzjazm jeszcze przed zakończeniem meczu. W szatni te emocje opadają i jest czas na prawdziwą eksplozję. Wtedy puszczają wszystkie hamulce i możemy pokazać naszą radość. To są zawsze bardzo fajne chwile. ©℗ (par)

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA