W Kołobrzegu miejscowy beniaminek I ligi spotkał się ze spadkowiczem z PKO BP Ekstraklasy i ostatecznie triumfowali goście z Poznania, prowadzeni przez byłego trenera szczecińskiego Świtu Piotra Klepczarka.
I liga piłkarska: KOTWICA Kołobrzeg - WARTA Poznań 0:1 (0:0); 0:1 Wiktor Pleśnierowicz (71).
KOTWICA: Marek Kozioł - Łukasz Kosakiewicz (83 Aleksander Biegański), Piotr Witasik, Lucas Ramos, Wołodymyr Kostewycz (26 Michał Cywiński) - Désiré Segbé, Zvonimir Petrović (90 Filip Kozłowski), Filipe Oliveira, Marcel Bykowski, Nicolas Rajsel - Jonathan Júnior
Żółte kartki: Segbé, Oliveira, Ramos, Rajsel - Tomasz Wojcinowicz, Maciej Firlej, Pleśnierowicz, Jakub Kiełb, Iwajło Markow, Filip Waluś. Sędziował: Damian Kos (Gdańsk).
Początek spotkania należał do byłego ekstraklasowicza z Wielkopolski, ale z czasem Kotwica zaczęła się przebudzać i w 17. minucie po strzale Júniora, bramkarzowi Warty Leo Przybylakowi w zachowaniu czystego konta pomógł słupek. Najlepszą sytuację poznaniacy mieli w 23. minucie, bo sam na sam z bramkarzem był Bartosz Szeliga, ale zamiast strzelać, zdecydował się na podanie do Rafała Adamskiego, a wykorzystał to Kostewycz, który w ostatniej chwili wybił piłkę na korner. Tuż przed końcem pierwszej połowy Warta przez chwilę cieszyła się z bramki, jednak arbiter uznał, że Iwajło Markow faulował w polu karnym swojego rywala. W drugiej połowie piłka wędrowała z jednego pola karnego, pod drugie, ale nic więcej z tych sytuacji nie wynikało, bo obie ekipy nieźle się broniły. Pojedynek rozstrzygnął się w 71. minucie po rzucie rożnym, gdy niepilnowany w polu karnym Pleśnierowicz bez problemu umieścił piłkę w siatce.
Można się zastanawiać, czy sobotnia porażka piratów była pechowa, czy też może jest to wynik trudnej sytuacji w kołobrzeskim klubie. Internetowy portal transfery.info poinformował ostatnio, że prezes Kotwicy Adam Dzik nie pojawił się na spotkaniu z piłkarzami, którzy podobno nie otrzymują należnych im pensji i do tej pory nie dostali premii za awans do I ligi. Norbert Skórzewski informuje ponadto, że prezes miał sugerować trenerowi Ryszardowi Tarasiewiczowi odstawienie od składu zawodników, którzy „za dużo upominają się” o należne im pieniądze. Wydaje się jednak, że nie było to prawdą lub szkoleniowiec nie uległ presji, bo skład w sobotę był podobny do tego z poprzednich kolejek.
Aby jednak wyjaśnić sprawę u źródła, w piątek i sobotę dzwoniliśmy do prezesa Kotwicy, który jednak nie odbierał telefonu. Co prawda w sobotę do nas oddzwonił, ale szybko się rozłączył, a kolejne próby skontaktowania się z nim były nieudane... (mij)