Kołobrzeżanie w końcówce przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę i wyprzedzili dotychczasowego lidera z Kalisza, prowadzonego przez szczecińskiego trenera Pawła Ozgę. Spotkanie było meczem przyjaźni, bo szalikowcy obu zespołów mocno ze sobą sympatyzują, a dodajmy, że fani Kotwicy wspierają się także z kibicami Pogoni Szczecin.
II liga piłkarska: KOTWICA Kołobrzeg - KKS 1925 Kalisz 2:1 (0:1); 0:1 Hubert Sobol (11 karny), 1:1 Jonathan Júnior (67), 2:1 Jonathan Júnior (81 karny).
KOTWICA: Krystian Michalski - Michał Kozajda (62 Filip Kozłowski), Piotr Witasik, Jakub Rzeźniczak, Cezary Polak - Łukasz Kosakiewicz, Josip Šoljić (62 Jakub Żubrowski), Filipe Oliveira, Aron Stasiak (78 Tafara Madembo), Tomasz Kaczmarek (89 Patryk Pytlewski) - Jonathan Júnior (89 Sebastian Murawski)
Żółte kartki: Šoljić, Oliveira.
Spotkanie na szczycie rozpoczęło się od ataków gości, którzy przez pierwsze dwadzieścia minut osiągnęli dużą przewagę, a jej efektem był gol Sobola z rzutu karnego, podyktowanego za faul na Kacprze Janiaku przy niefortunnej interwencji wślizgiem w wykonaniu Rzeźniczaka. Po przerwie obraz gry zmienił się diametralnie, a kołobrzescy piraci przeszli do frontalnych ataków. Wyrównanie padło po dośrodkowaniu Kozłowskiego, główce Júniora i małym rykoszecie, a odbita od poprzeczki piłka tylko nieznacznie przekroczyła linię bramkową, co zasygnalizował sędzia asystent. Końcowy wynik pojedynku ustalił Júnior z rzutu karnego, podyktowanego za faul na dopiero co wprowadzonym na boisko Madembie.
- Kotwica zagrała bardzo dobrze w drugiej połowie i w ładnym meczu, będącym też pięknym widowiskiem na trybunach, stworzonym przez zaprzyjaźnionych kibiców, odniosła zasłużone moim zdaniem zwycięstwo - powiedział dyrektor sportowy kołobrzeskiego klubu Łukasz Bednarek. - Na naszą dominację w końcówce wpłynęły też dobre zmiany dokonane przez trenera Macieja Bartoszka i właśnie po faulu w polu karnym na rezerwowym Madembie padł decydujący gol. Mieliśmy zresztą więcej dobrych okazji strzeleckich, a bramki mogli zdobyć między innymi wspomniany już Madembo oraz Kaczmarek, Stasiak i Witasik. Uczciwie muszę jednak przyznać, że w doliczonym czasie KKS mógł wyrównać, ale zmierzającą w okienko piłkę po strzale Oskara Kalenika, świetnie wypiąstkował Michalski. ©℗ (mij)