Ukarani zakazem transferów kołobrzeżanie pojechali na drugi kraniec Polski w zaledwie 13-osobowym składzie, a na ławce rezerwowych siedział tylko jeden zawodnik z pola, lecz mimo to piraci dzielnie walczyli, będąc blisko wywalczenia remisu.
I liga piłkarska: STAL Rzeszów - KOTWICA Kołobrzeg 1:0 (0:0); 1:0 Haris Duljević (61).
KOTWICA: Marek Kozioł - Andrzej Trojnarski, Michał Cywiński, Tomasz Wełna, Wołodymyr Kostewycz - Miłosz Kurowski, Filipe Oliveira, Kamil Kort, Michał Lasek (75 Leon Ziętek), Leon Kreković - Filip Kozłowski.
Żółta kartka: Karol Łysiak. Sędziował: Leszek Lewandowski (Zabrze).
Gospodarze mieli przygniatającą przewagę, ale przez godzinę nie potrafili jej udokumentować, a w 52. minucie rzeszowianin Łysiak nie wykorzystał rzutu karnego, strzelając nad bramką. Dla Kotwicy najlepszej, 100-procentowej okazji nie wykorzystał Kurowski. Mecz rozstrzygnął się w 61. minucie, gdy gospodarze skonstruowali atak pozycyjny, dobrym podaniem popisał się Sébastien Thill, a Bośniak Duljević strzelił z tzw. pierwszej piłki, zaś uderzenie było na tyle precyzyjne, że Kozioł nie podjął nawet próby interwencji...
- Jestem pełen uznania dla moich piłkarzy za postawę i próbę walki nawet o zwycięstwo - powiedział trener Kotwicy Piotr Tworek. - Stal była jednak zespołem lepszym, co potwierdzają meczowe statystyki i ciekawiej operowała piłką, konstruując groźne akcje i stwarzając sporo podbramkowych sytuacji, z których wielokrotnie obronną ręką wychodził Marek Kozioł. Paradoksalnie, jedynego gola straciliśmy z pozornie mniej groźnej akcji... Może nie aż tyle, co rywale, ale my też mieliśmy swoje sytuacje, a najlepszej nie wykorzystał Miłosz Kurowski i chyba tylko on wie, dlaczego piłka nie wpadła do siatki. Teraz będziemy lizać rany i czekać na jakieś lepsze wiadomości...
(mij)