24-letni Patryk Lipski jako pierwszy wychowanek SALOS-u Szczecin ma szansę wywalczenia tytułu mistrza Polski. Siedem sezonów temu bardzo bliski tego był Paweł Lisowski. 20-letni wówczas podstawowy gracz w Ruchu Chorzów w ostatniej kolejce sezonu znajdował się na czele tabeli, ale zaledwie przez pół godziny.
Lisowski od 18. minuty meczu, kiedy Ruch objął prowadzenie w spotkaniu kończącym sezon z Lechią Gdańsk, do 51. minuty meczu, kiedy Śląsk Wrocław zdobył zwycięskiego gola w wyjazdowym, wygranym w Krakowie meczu z miejscową Wisłą, był mistrzem Polski. Ostatecznie musiał zadowolić się srebrnym medalem, co i tak było jego wielkim sukcesem.
Ruch zostałby mistrzem tylko w przypadku zwycięstwa, czego dokonał i przy jednoczesnej stracie punktów przez Śląsk, co się jednak nie stało. Dla 20-letniego wówczas defensywnego pomocnika w drużynie Waldemara Fornalika to był wielki sukces, tym bardziej że nie był to pierwszy wywalczony przez niego medal.
Dwa sezony wcześniej Ruch uplasował się na trzeciej pozycji, ale wkład 18-letniego wówczas Lisowskiego nie był zbyt duży. Piłkarz w sezonie 2009/10 był jeszcze juniorem, większość meczów rozgrywał w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy, natomiast w spotkaniach ekstraklasy zagrał w trzech meczach w roli rezerwowego i w ćwierćfinałowej potyczce Pucharu Polski przeciwko Legii Warszawa.
50 meczów 20-latka
W sezonie 2011/12, w którym Ruch był bardzo blisko mistrzowskiej korony, Lisowski był już wiodącą postacią, zagrał przez pełne 90 minut we wspomnianym, decydującym o mistrzostwie Polski meczu z Lechią. Choć miał dopiero 20 lat, to na koncie już dwa medale mistrzostw Polski, finał i półfinał Pucharu Polski oraz ponad 50 meczów na poziomie ekstraklasy.
Kariera wydawała się stać przed nim otworem, ale później okazało się, że był to kres możliwości tego piłkarza. Trener Fornalik, który konsekwentnie stawiał na Lisowskiego, został selekcjonerem reprezentacji Polski, a piłkarz u kolejnych trenerów nie miał już tak dużego kredytu zaufania.
Nie zaistniał już w żadnym innym klubie ekstraklasy, w piłkarskiej hierarchii spadał coraz niżej, ostatnio na poziom nawet trzeciej ligi. Dziś zawodnik ma dopiero 27 lat, wydaje się być w sile wieku, ale jego poważna kariera już dawno się zakończyła, ale nie zmienia to faktu, że wychowanek SALOS-u przeżył swoje wspaniałe chwile w bardzo młodym wieku, o czym wielu piłkarzy może tylko pomarzyć.
W roku 2012 piłkarzem pierwszej drużyny w Ruchu Chorzów był też rówieśnik Lisowskiego, jego kolega z juniorskiej drużyny SALOS-u Filip Starzyński. Popularny „Figo” aklimatyzował się w chorzowskich warunkach znacznie dłużej od Lisowskiego.
Końcówki Starzyńskiego
W sezonie 2011/12 jego udział w meczach był znikomy, wręcz śladowy. Starzyński wchodził na końcówki trzech meczów, w sumie spędził na boisku pięć minut, ale w oficjalnych meczach ekstraklasy jednak zagrał, choć znacznie mniej od swojego kompana z SALOS-u Pawła Lisowskiego. Później okazało się, że kariera Starzyńskiego poszła bardzo mocno w górę, natomiast przygoda z piłką Lisowskiego skończyła się nadspodziewanie szybko.
Starzyński ma na swoim koncie trzy medale mistrzostw Polski wywalczone w dwóch klubach. Poza wspomnianym rokiem 2012 wywalczył brązowy medal również w roku 2014. Wtedy był już podstawowym graczem w Ruchu Chorzów, zdobył w całym sezonie 10 goli i zaliczył tyle samo asyst. W ekipie Jana Kociana był postacią absolutnie fundamentalną.
Dwa lata później pomógł w wywalczeniu brązowych medali drużynie beniaminka ekstraklasy Zagłębiu Lubin. Do klubu tego trafił w przerwie zimowej i w zaledwie 16 meczach rundy wiosennej zdobył co prawda tylko trzy gole, ale zaliczył aż dziesięć asyst. W roku 2016 pobił osiągnięcie Lisowskiego i stanął na podium po raz trzeci, ale po raz drugi w innym klubie.
Obaj piłkarze byli brązowymi medalistami mistrzostw Polski juniorów młodszych z drużyną SALOS-u w roku 2007, której trenerem był Adam Gołubowski, i obaj w sumie zdobyli pięć medali mistrzostw Polski. Do tego grona można jeszcze dołączyć Bartosza Flisa, który w sezonie 2009/10 nie zagrał w żadnym meczu w pierwszym zespole Ruchu, ale na początku kolejnego sezonu 2010/11 wystąpił w dwóch meczach kwalifikacyjnych Ligi Europy.
Flis w kwalifikacjach Ligi Europy
SALOS wychował zatem w ostatniej dekadzie dwóch medalistów mistrzostw Polski (Lisowski, Starzyński), ale też trzech uczestników fazy kwalifikacyjnej europejskich pucharów (Lisowski, Starzyński, Flis). Każdy z wymienionych graczy i do tego Patryk Lipski debiutowali w ekstraklasie w barwach Ruchu Chorzów, kiedy trenerem był Waldemar Fornalik.
Działo się to w różnych momentach rozwoju ich kariery. W przypadku Lisowskiego bardzo wcześnie, natomiast w przypadku Starzyńskiego i Lipskiego już zdecydowanie później, kiedy obaj gracze drugi sezon byli poza wiekiem juniora.
Obecny sezon może przynieść kolejne zmiany w przypadku wychowanków SALOS-u. Starzyński wciąż ma szanse na medalową lokatę z Zagłębiem Lubin. Byłby to już czwarty jego medal, natomiast wszystkich poprzednich graczy SALOS-u może przebić Patryk Lipski.
Grając obecnie w Lechii Gdańsk, ma szanse nawet na tytuł mistrzowski. Medal ma praktycznie zapewniony, bowiem Lechia nad czwartym zespołem w tabeli ma dość sporą przewagę i raczej jej nie roztrwoni.
Lipski był piłkarzem Ruchu w sezonach 2011/12 i 2013/14, kiedy klub stawał na podium mistrzostw Polski, ale wtedy nie miał na koncie jeszcze występów w pierwszym zespole. Wiosną 2012 roku dopiero wchodził do drużyny z Młodej Ekstraklasy, natomiast dwa sezony później zawodnik miał już prawie 20 lat i był filarem III-ligowych rezerw, dla których w sezonie 2013/14 zdobył 8 goli. ©℗
Wojciech PARADA