Piłkarze Pogoni Szczecin podejmują w sobotę drużynę Piasta Gliwice (początek, g. 15.30) i jeżeli doznają kolejnej, szóstej już z rzędu porażki, to spadek z ekstraklasy będzie już praktycznie przesądzony.
Jeżeli natomiast Pogoń wygra, to zbliży się do Piasta na odległość czterech punktów, a to oznaczać będzie, że wciąż będzie w grze o uratowanie ekstraklasy.
Sytuacja w tabeli po piątkowych meczach jest taka, że Pogoń traci już do Cracovii 9 punktów, a że przegrała bezpośrednie starcie 0:3, to de facto ma do odrobienia 10 punktów.
W tej chwili strata Pogoni do bezpiecznego miejsca w tabeli to 8 punktów, a że portowcy przegrali bezpośrednie starcie z zajmującą 14 miejsce Termaliką 2:3, to strata de facto wynosi 9 punktów.
Pogoń musi bezwzględnie zacząć wygrywać i to seryjnie. Tylko wtedy może się zbliżyć do drużyn bezpośrednio ją wyprzedzających w tabeli. Ale jak to zrobić, skoro dotąd drużyna seryjnie przegrywała... Ciężar gatunkowy meczu jest zatem olbrzymi, a atmosfera wokół klubu z każdym tygodniem coraz gorsza i bardziej napięta.
Piast jest jednym z dwóch zespołów, którego Pogoń w rundzie jesiennej pokonała. Dokonała tego, gdy trenerem Pogoni był wtedy jeszcze Maciej Skorża, a trenerem Piasta Dariusz Wdowczyk. Dwaj najbardziej utytułowani szkoleniowcy w polskiej ekstraklasie okazali się jednak trenerami nie radzącymi sobie w klubach bez silnego zaplecza sportowego i finansowego.
Pogoń pod wodzą nowego trenera Kosty Runjaica przegrała w Krakowie z miejscową Wisłą co prawda tylko 0:1, ale rozegrała najgorsze spotkanie w sezonie. Praktycznie nie zagrażała przeciwnikowi, miała olbrzymie szczęście, a rozmiary porażki nie odzwierciedlały sytuacji na boisku. Pogoń powinna ten mecz przegrać różnicą czterech, lub pięciu goli. Taka była różnica między obu zespołami.
Zagubiony potencjał
Nowy szkoleniowiec postanowił, że drużyna zagra ostrożniej, bardziej nastawiona na defensywę, ale efekt tego był opłakany. Pogoń nie umie bronić, gdy rywal ma przewagę w posiadaniu piłki, nie umie tez grać z kontry. Okazało się po raz kolejny, że możliwości tej drużyny są mocno ograniczone, choć wciąż słychać teorie, że to zespół z potencjałem.
Nie ma takiej możliwości, by zespół z potencjałem zajmował po 16 meczach ostatnie miejsce z 9 wywalczonymi punktami. Ten potencjał jest tylko na papierze, na boisku mamy do czynienia z zespołem skleconym w sposób przypadkowy, z dużymi lukami, niedociągnięciami i nieprofesjonalnie prowadzącymi się piłkarzami o czym przekonaliśmy się już dzień po spotkaniu w Krakowie.
Pogoń w meczu z Piastem wystąpi poważnie osłabiona. Z powodu kartek nie zagrają wyróżniający się w ostatnim czasie piłkarze: Cornel Rapa i Kamil Drygas. Tego pierwszego zastąpi ktoś z dwójki: David Niepsuj, lub Sebastian Rudol, natomiast tego drugiego ktoś z trójki: Rafał Murawski, Dawid Kort, lub Tomasz Hołota.
Nie dostaną pensji
Trzech z pięciu wymienionych stało się w minionym tygodniu bohaterami dość wstydliwej dla nich historii. Zostali zauważeni w nocnym klubie „go go”, sprawa nabrała dość dynamicznego biegu, a klub ukarał Niepsuja, Korta, Hołotę i przebywającego wraz z nimi Jakuba Bursztyna karą miesięcznej pensji.
Jeżeli piłkarze ci wystąpią w sobotnim meczu przeciwko drużynie Piasta, to z całą pewnością nie spotkają się z przychylnym przyjęciem trybun, na których raczej nie należy się spodziewać zbyt wielu kibiców.
Trudno zatem się spodziewać, że piłkarze ci w tygodniu poprzedzającym spotkanie mieli w głowie tylko trening i najbliższy mecz, raczej zajęci byli myślami nie związanymi ze sportem. To na pewno nie pomaga w dobrym, mentalnym przygotowaniu się do najważniejszego spotkania podczas tegorocznej piłkarskiej jesieni.
Trener Runjaic ma duży problem ze skompletowaniem drużyny, więc można się spodziewać, że ukaranych finansowo piłkarzy zobaczymy jednak na boisku. To nie pierwsze kary w ciągu ostatnich kilku tygodni. Klub ukarał też osoby winne sytuacji, że w drużynie III-ligowych rezerw grało dwóch piłkarzy spoza Unii Europejskiej, przez co zespół przegrał mecz walkowerem.
Bez punktu po zawieszeniu wypłat
Wcześniej klub poinformował o zawieszeniu połowy wynagrodzenia dla piłkarzy i sztabu szkoleniowego za niezadowalające wyniki. Po upublicznieniu tej informacji Pogoń rozegrała pięć spotkań i wszystkie przegrała. Kary zatem nie pomagają, są wybiegiem, mają pokazać opinii publicznej, że klub reaguje, nie pozostaje obojętny.
Nie trzeba do tego rodzaju komunikatów przykładać zbyt dużej wagi. Prezes Jarosław Mroczek przyznał nawet później, że informacja o zawieszeniu połowy wynagrodzeń, to był wybieg mający znieść presję z piłkarzy, czyli innymi słowy była to manipulacja, która nie przyniosła żadnych efektów, bo Pogoń później przegrała wszystkie pięć meczów.
Kary finansowe są w klubie piłkarskim ostatecznością. Oznaczają, że klub stracił nad drużyną kontrolę i tak wydaje się być w przypadku szczecińskiego zespołu. Trudno w takiej sytuacji być optymistą przed sobotnim meczem, tym bardziej, że Piast po zmianie szkoleniowca zaczął prezentować się zdecydowanie lepiej.
Drużyna pod wodzą Waldemara Fornalika w siedmiu meczach wywalczyła osiem punktów, więc też niezbyt wiele, ale jednak zdecydowanie więcej od Pogoni, która w siedmiu ostatnich spotkaniach zdobyła tylko punkt.
Historia nie daje szans
Szczecinianie w praktyce wciąż są w grze, jednak przeszłość pokazuje, że w dziesięciu ostatnich sezonach w ekstraklasie były tylko dwa zespoły, które po 16 meczach miały mniej punktów na koncie, niż teraz ma Pogoń i za każdym razem te zespoły mimo bardzo dobrej postawy wiosną, spadały z ekstraklasy.
Mowa o GKS Bełchatów z sezonu 2012/13 i Zawiszy Bydgoszcz z sezonu 2014/15. Nawet dobre transfery w przerwie zimowej, nawet znakomita praca trenera Runjaica i zdecydowanie skuteczniejsza gra nie zagwarantują szczecińskiej drużynie utrzymania ekstraklasy. Straty są już na tyle potężne, że już dziś bardzo trudne do odrobienia.
Trzeba też pamiętać o tym, że Pogoń w sześciu ostatnich sezonach zawsze miała lepszą rundę jesienną, niż wiosenną, a w obecnym sezonie runda wiosenna musi być zdecydowanie lepsza od jesiennej.
Coraz mniej jest przesłanek, na których można opierać optymizm. Zbyt wiele spraw zostało zbyt mocno zaniedbanych i mamy teraz tego efekty włącznie z realnymi konsekwencjami degradacji. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser