Juniorzy Pogoni Szczecin urządzili sobie prawdziwą strzelecką ucztę w rywalizacji z Zagłębiem Lubin. Rozgromili rywala aż 7:3 (2:0) po golach Żurawskiego (2), Stasiaka (2), Benedyczaka, Kuśmierka i Pawłowskiego. Rzadko się zdarza, by w meczu na tym poziomie padło aż osiem bramek w jednej połowie. Tak było podczas sobotniej potyczki obu drużyn.
Portowcy po 21 kolejkach mają już 11 punktów przewagi nad trzecią w tabeli Arką Gdynia i 4 punkty straty do liderującego Lecha Poznań. Awans do strefy medalowej – drugi rok z rzędu i i czwarty w ciągu sześciu ostatnich sezonów jest praktycznie na wyciągnięcie ręki.
Mecz miał różne oblicza. Pogoń momentami zaprezentowała grę dojrzałą, ofiarną, nowoczesną, z zastosowaniem wysokiego pressingu, z umiejętnym rozegraniem ataku pozycyjnego. Tak było głównie przed przerwą.
Po zmianie stron więcej było gry beztroskiej, czasem nawet przypominającej gierkę treningową. Pogoń szybko po przerwie podwyższyła na 5:0 i od tego momentu oba zespoły mocno spoczęły na laurach, nie przykładały się do gry defensywnej, nie trzymały koncentracji i były raczej pogodzone z ostatecznymi rozstrzygnięciami.
Mało było po przerwie gry zespołowej, ataków przeprowadzanych z dużą dbałością, przeważały raczej akcje przypadkowe, indywidualne i po prostych błędach, lub nawet nonszalancji defensorów jednej i drugiej drużyny.
W szczecińskim zespole na pewno wyróżnił się 17-letni Żurawski, który zdobył dwie bramki, co jak na defensywnego pomocnika nie jest częstym zjawiskiem. Wcześniej występował raczej ze swoimi rówieśnikami, ale nawet w konfrontacji z o dwa lata starszymi radził sobie doskonale. Do dwóch bramek zdobytych przed przerwą dołożył jeszcze asystę przy trzecim golu.
W drugiej połowie na boisku pojawiło się jeszcze dwóch 17-latków: Benedyczak i Sacharuk. Dobry występ zaliczył ten pierwszy, zdobył bramkę, ale najładniejszą bramkę bezpośrednio z rzutu wolnego strzelił Pawłowski. (par)
Fot. R. Pakieser