Jeden z najbardziej błyskotliwych napastników w historii Pogoni Szczecin Janusz Turowski kończy 59 lat. W latach 80 ubiegłego wieku uznawany był za najlepszego polskiego napastnika, który nie zadebiutował w reprezentacji. Brakowało niewiele, trochę też szczęścia.
Janusz Turowski jest pierwszym w historii byłym piłkarzem Pogoni, któremu udało się wywalczyć puchar kraju w innej lidze, niż polska. W roku 1988 wywalczył w Berlinie puchar Niemiec z Eintrachtem Frankfurt. Później ta sztuka udała się też Markowi Ostrowskiemu w Austrii i Jackowi Cyzio w Turcji.
Triumf w kraju wicemistrza świata, gospodarza mistrzostw Europy, które w tym samym roku miały się odbyć na boiskach ówczesnego RFN, to było wydarzenie absolutnie bez precedensu, ale w Polsce z uwagi na wcześniejszy nielegalny wyjazd Turowskiego z kraju mocno w mediach pomijane..
Turowski trafił do Pogoni jako 17-latek z Polonii Bydgoszcz. W Szczecinie było wielu znakomitych juniorów: Dariusz Krupa, Jarosław Biernat, Krzysztof Ziecik, to byli piłkarze, którzy podobnie jak Turowski grali później z powodzeniem w ekstraklasie.
Trafili w Pogoni na okres zmiany warty, która odbywała się w sposób nazbyt drastyczny. Efektem tego był spadek z ekstraklasy w roku 1979. Tego samego roku Turowski wraz z Biernatem i Krupą uczestniczyli w finałowym turnieju mistrzostw Europy juniorów, a od kolejnego sezonu byli już pierwszoplanowymi postaciami w zespole Pogoni, która przez dwa sezony walczyła o powrót do ekstraklasy.
Pod skrzydłami Kopy
Zespól dokonał tego pod skrzydłami Jerzego Kopy, dla którego Turowski od samego początku był postacią absolutnie kluczową. Piłkarz Pogoni również po awansie do ekstraklasy należał do podstawowych zawodników w talii Jerzego Kopy.
Podobnie było w reprezentacji młodzieżowej, która awansowała do ćwierćfinału mistrzostw Europy do lat 21 i przegrała walkę o półfinał nieznacznie z reprezentacją Anglii (w Warszawie było 1:2, a w rewanżu w Londynie 2:2).
Janusz Turowski wpadł nawet w oko trenerowi reprezentacji Antoniemu Piechniczkowi. Znalazł się w szerokiej kadrze na Mundial w Hiszpanii w roku 1982, ale ostatecznie na turniej nie pojechał. Był jeszcze zbyt młody, nie został poddany weryfikacji w choćby jednym meczu towarzyskim.
W Porto w roli rezerwowego
Trener Piechniczek liczył na niego w eliminacjach do mistrzostw Europy. Już na pierwszy eliminacyjny pojedynek z Portugalią do Porto zabrał Turowskiego, ale ten cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych. Później nigdy już nie otrzymał powołania.
Stało się tak z kilku powodów, przede wszystkim piłkarz wybrał inną, dość pokrętną i ryzykowną drogę życiową, ale dzięki temu poznał, co to smak Bundesligi, rywalizacji z najlepszymi piłkarzami na świecie.
Turowski i Biernat w przerwie zimowej sezonu 1985/86 udali się nielegalnie do Niemiec, a chęć pozyskania dwóch piłkarzy Pogoni wyraził Eintracht Frankfurt. W Polsce obowiązywał wówczas zakaz zagranicznych transferów dla piłkarzy poniżej 28 roku życia, a Turowski z Biernatem mieli zaledwie po 25 lat.
Co prawda wcześniej wytransferowany do Juventusu został Zbigniew Boniek, ale była to sytuacja bez precedensu, absolutnie wyjątkowa i dotyczyła największej gwiazdy polskiego futbolu. Turowski i Biernat takimi gwiazdami nie byli. Należeli do czołowych graczy na swoich pozycjach w kraju, ale trener Piechniczek mimo wcześniejszych powołań raczej nie widział dla nich miejsca w reprezentacji.
Roczna dyskwalifikacja
Obaj grali w polskiej ekstraklasie wystarczająco długo, postanowili spróbować czegoś nowego i zaryzykowali nielegalny wyjazd. Początki mieli trudne. PZPN nałożył na nich dyskwalifikację, przez rok praktycznie nie grali w piłkę, jedynie trenowali.
A mieli partnerów do treningów nie byle jakich. Stein, Berthold, Moeller, Detari, Eckstein, Bein, Binz czy Yeboah, to najbardziej znani i sławni piłkarze, z którymi Turowski i Biernat zetknęli się w Eintrachcie.
Obaj zadebiutowali w Bundeslidze wiosną 1987 roku. Ich Pogoń akurat rozgrywała swój najlepszy sezon w historii, zdobywała tytuł wicemistrza Polski, strzelała mnóstwo goli, natomiast Turowski i Biernat walczyli o miejsce w składzie Eintrachtu.
7 goli w 17 meczach
Zdecydowanie lepiej powiodło się Turowskiemu. Już w swoim pierwszym sezonie został najlepszym strzelcem w drużynie. W 17 meczach zdobył 7 goli. Nie prowadzono wówczas klasyfikacji asyst, ale miał ich zdecydowanie więcej, niż bramek.
Był typem piłkarza o dużej dynamice, szybkości, z ciągiem na bramkę. Raził trochę wyszkoleniem technicznym, nie był typem dryblera, ale był takim zawodnikiem, który doskonale pasował do trochę siermiężnej wówczas Bundesligi.
Grał w silnym wówczas Eintrachcie aż pięć sezonów, zawsze należał do bardzo ważnych postaci, choć nie zawsze był piłkarzem pierwszego wyboru. Znakomicie sprawdzał się w roli dublera. Między innymi podczas zwycięskiego finałowego meczu o puchar Niemiec w roku 1988.
Wtedy wszedł na ostatni kwadrans i ewidentnie przyczynił się do zwycięstwa swojej drużyny. Takich meczów rozgrywał w Eintrachcie wiele. W dwóch na pięć rozegranych sezonów w Bundeslidze kończył rozgrywki, jako najlepszy strzelec w drużynie.
Szczecińscy snajperzy
Z polskich piłkarzy więcej goli w Bundeslidze zdobywało od niego tylko pięciu innych graczy: Lewandowski, Furtok, Okoński, Wichniarek i Leśniak. Z szóstki najskuteczniejszych polskich piłkarzy w Bundeslidze aż dwóch wywodzi się zatem z Pogoni: Leśniak i wspomniany Turowski. Obaj grali ze sobą w Pogoni 1,5 roku, ale dopiero po wyjeździe do Niemiec potwierdzili swoje możliwości i talent.
Turowski na boiskach niemieckiej Bundesligi spędził aż siedem sezonów: pięć w Eintrachcie i dwa w VfL Lipsk. Łącznie zagrał w 105 meczach i zdobył 28 goli. Wojciech Parada