W piłkarskiej III lidze sobota stała pod znakiem zachodniopomorskich derbów, bo w Stargardzie Błękitnie podejmowali rezerwy ekstraklasowej Pogoni i pokonali szczecinian, dzięki czemu wyprzedzili wyspiarzy ze Świnoujścia i zostali wiceliderami tabeli, a na Stadionie Leśnym w Niechorzu w pojedynku drużyn broniących się przed spadkiem, Wybrzeże Rewalskie bezbramkowo zremisowało z wikingami z Wolina.
BŁĘKITNI Stargard - POGOŃ Szczecin Błękitni Stargard 2:1 (1:1); 1:0 Michał Marczak (6), 1:1 Mateusz Bąk (8), 2:1 Michał Marczak (48).
W śródlądowych derbach naszego województwa mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia, bo już w 6. minucie stargardzianie odebrali piłkę rywalom, Konrad Prawucki zagrał do Marczaka, który po zwodzie mocnym strzałem z 8 metrów zdobył gola. Uzyskanie prowadzenia zdekoncentrowało gospodarzy i już chwilę później po prostopadłym podaniu Bąk (oprócz niego z zawodników trenujących z pierwszym zespołem pod trenerskim okiem Roberta Kolendowicza był tylko napastnik Antoni Klukowski) znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i doprowadził do wyrównania. Jeszcze przed przerwą miejscowi mogli odzyskać prowadzenie, ale strzał Jakuba Dudy trafił w poprzeczkę. Więcej szczęścia Błękitni mieli po zmianie stron, gdy po centrze Ariela Wawszczyka z rzutu rożnego, Marczak zdobył głową decydującego gola. W 62. minucie sędzia uznał, że stargardzianin Oliwer Kowalik zagrał piłkę ręką w polu karnym, ale strzał z 11 metrów Irańczyka Yadegara Rostamiego obronił wypożyczony latem z Zagłębia Lubin urodzony w Niemczech golkiper Alexander Steffen.
- W derbowym pojedynku oglądaliśmy zacięte spotkanie i odważną grę obu drużyn, a zaczęło się dla nas szczęśliwie od gola, co nas jednak zdekoncentrowało i portowcy niemal natychmiast wyrównali - powiedział prowadzący Błękitnych Jarosław Piskorz. - Druga połowa rozpoczęła się równie szczęśliwie, bo szybko objęliśmy prowadzenie, którego nie oddaliśmy już do końca. Cofnęliśmy się do obrony, ograniczając jedynie do kontrataków, a Pogoń atakowała, ale oprócz rzutu karnego niewykorzystanego przez szczecinian, później nie było już więcej klarownych sytuacji strzeleckich.
- Mecz rozpoczęliśmy od straty gola, ale szybko odpowiedzieliśmy rywalom równie skuteczną akcją, lecz niestety, drugą połowę rozpoczęliśmy znów nieudanie, szybko tracąc bramkę, czym utrudniliśmy sobie zadanie - stwierdził szkoleniowiec Pogoni II Paweł Cretti. - Praktycznie przez całe zawody byliśmy bardziej kreatywni, bo po prostu sytuacja nas do tego zmusiła. Dążyliśmy do wyrównania, były chęci i determinacja, ale czegoś zabrakło...
WYBRZEŻE REWALSKIE Rewal - VINETA Wolin 0:0
W nadmorskich zachodniopomorskich derbach w pierwszej połowie wyraźną przewagę mieli gospodarze, ale po przerwie obraz gry się zmienił, a w końcówce grające w podwójnym osłabieniu Wybrzeże Rewalskie musiało bronić się z dużą determinacją, by uratować jeden punkt. W 82. minucie za tzw. akcję ratunkową czerwoną kartę otrzymał Jakub Szynkielewski, który sfaulował wychodzącego na pozycję sam na sam z bramkarzem Dmytro Jefimenkę, a pięć minut później, po drugiej żółtej kartce, boisko musiał opuścić kolejny piłkarz z Rewala, czyli Dominik Siwiński.
- W pierwszej połowie mieliśmy sporą przewagę, której efektem było kilka dobrych sytuacji podbramkowych, a najlepszej nie wykorzystał Maciej Rodzoch - poinformował Krzysztof Sobieszczuk, trener Wybrzeża Rewalskiego. - Mecz mógłby się inaczej potoczyć, gdybyśmy przed przerwą objęli prowadzenie, ale stało się inaczej. W końcówce grając w dziewiątkę, aby uratować remis, musieliśmy cofnąć się do niskiej obrony. Podsumowując powiem, że według mnie remis nie jest sprawiedliwy, bo byliśmy bliżsi zwycięstwa, ale biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, to cieszymy się z jednego punktu.
- Do przerwy przeważali nasi przeciwnicy, a po zmianie stron, to my przyjęliśmy inicjatywę, więc remis uważam za sprawiedliwy, ale biorąc pod uwagę sytuację w tabeli Vinety i Wybrzeża Rewalskiego, to nikt nie jest tak naprawdę zadowolony z jednego punktu, ale mamy przysłowiowych dwóch rannych, lecz nikt nie zginął - powiedział Marek Safanów, szkoleniowiec Vinety. - Oba zespoły stworzyły sobie po dwie lub trzy wyśmienite pozycje strzeleckie, jak choćby u nas Portugalczyk Diogo Fortunato, który trafił w słupek, ale gospodarze także zaliczyli uderzenie w słupek. W końcówce oraz w doliczonym czasie zaatakowaliśmy, by wykorzystać liczebną przewagę, ale nie daliśmy rady, bo rywale mądrze się bronili. Na zakończenie powiem, że nie były to krwawe derby, jakie czasami się zdarzają, lecz sobotni pojedynek toczył się w przyjaznej atmosferze.
FLOTA Świnoujście - CARTUSIA Kartuzy 0:1 (0:0); 0:1 Ryszard Sumiński (76).
Do przerwy przewagę mieli podopieczni trenera Grzegorza Skwary i dwukrotnie w dobrych sytuacjach znalazł się Eryk Sobków, a groźnie strzelali też Rajan Skwara, Karol Ogórek i Maciej Badowski, ale po przerwie wyspiarze mieli już większe problemy z konstruowaniem akcji ofensywnych, choć wkrótce po zmianie stron z pierwszej piłki strzelał Ogórek, a w 74. minucie po uderzeniu Badowskiego piłka otarła spojenie słupka z poprzeczką. Dwie minuty później po ataku zapoczątkowanym dalekim wrzutem z autu spod linii środkowej i strzale z bliska Sumińskiego, Cartusia objęła prowadzenie, a gdyby goście byli skuteczniejsi w kontratakach, mogliby wygrać wyżej. W doliczonym czasie mocny strzał rozpaczy Skwary z 16 metrów obronił golkiper z Kartuz. ©℗
(mij)