Rozmowa z piłkarzem Floty Hubertem Turskim przed pucharowym meczem z Avią
Flota Świnoujście zmierzy się w środę (29 października) o godz. 12 w 1/16 finału piłkarskiego Pucharu Polski na wyjeździe z Avią Świdnik. Obie drużyny występują w III lidze, ale własne boisko stawia Avię w roli faworyta. Wyspiarze bardzo liczą na skutecznego w tym sezonie 22-letniego Huberta Turskiego, który strzelił już 8 goli w lidze. Były piłkarz Pogoni uważany przed kilku laty za wielki talent, próbuje odbudować swoją karierę w barwach Floty. Porozmawialiśmy z nim przed środowym meczem pucharowym. Przypomnijmy też, że w 1/16 PP w pojedynku II-ligowców Świt Szczecin przegrał dziś w Chojnicach z Chojniczanką, a w czwartek o godz. 21 w stolicy odbędzie się szlagierowy pojedynek ekstraklasowiczów: Legia Warszawa - Pogoń Szczecin.
- Co skłoniło pana do wyboru III-ligowej Floty przed obecnym sezonem?
- Poprzedni sezon był ciężki dla mnie. Rozegrałem mało minut na wypożyczeniu w Górniku Łęczna. Wróciłem zimą do Pogoni i chciałem się pokazać jak najlepiej grając w drugiej drużynie. Pogoń nie przedłużyła ze mną umowy i jako wolny zawodnik wybrałem Flotę.
- … na zasadzie, że trzeba zrobić krok w tył, by później móc zrobić dwa do przodu?
- Dokładnie tak. Rozmawiałem z zarządem klubu i trenerami, którzy przedstawili projekt na mnie. Wylądowałem w Świnoujściu i jestem zadowolony z tego wyboru.
- W ekstraklasowej Pogoni zadebiutował pan mając 17 lat, ale później karierę zahamowały kontuzje. To musiał być ciężki okres?
- To prawda. W 2022 roku doznałem poważnej kontuzji prawego kolana i potrzebna była rekonstrukcja troczka przyśrodkowego. Nie wszystko podczas zabiegu poszło jak trzeba. Przerwa przedłużyła się aż do 15 miesięcy, bo dopiero po takim czasie byłem gotowy do gry. Teraz jest wszystko dobrze ze zdrowiem. Od 2,5 roku, gdy byłem na wypożyczeniu w Chrobrym Głogów nie miałem żadnego urazu.
- Od młodości grał pan w reprezentacjach Polki począwszy od U-15 do U-20. Można było snuć plany na wielką karierę, która jednak została trochę brutalnie zahamowana. Jakie teraz są sportowe cele?
- Każdy ma swoją ścieżkę i wierzę, że mój czas jeszcze nadejdzie. Kontuzje to część piłki nożnej czy sportu w ogóle i nie miałem na to wpływu. Jestem wciąż młodym napastnikiem i nie potrzebuję dużo czasu, żeby się wybić. Potrzeba mi jednego dobrego sezonu, żeby znaleźć się na pewnym piedestale, znaleźć dobry klub i budować swoją wartość. Mamy wiele przykładów napastników, którzy bardzo późno wchodzili w piłkę seniorską. U mnie było inaczej, bo młodo zadebiutowałem w Ekstraklasie, ale nie wszystko potoczyło się dobrze. Wierzę, że wrócę na odpowiednie tory. Jestem pewny, że będę jeszcze strzelał bramki w Ekstraklasie.
- W barwach Pogoni?
- Nie wykluczam tego, czas pokaże. Można powiedzieć, że rozstaliśmy się w dobrych stosunkach.
- Grał pan zarówno w Pogoni, jak i w młodzieżowych kadrach Polski ze swoim rówieśnikiem, Kacprem Kozłowskim. Jest pewnego rodzaju zazdrość, że on gra na zachodzie, wrócił do reprezentacji Polski, a pan występuje w III lidze?
- Nie. Tak jak mówiłem, każdy zawodnik ma swoją obraną ścieżkę, a na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Kacper szybciej wykorzystał swój moment, wybił się wyżej, bo ma umiejętności, żeby grać na wysokim poziomie. Ja też miałem takie umiejętności, ale doznana kontuzja była kluczowa, że kariera wyhamowała. Podejrzewam, że gdyby nie kontuzja, to byłbym na innym poziomie i rozmawialibyśmy pewnie inaczej. Życie pisze różne scenariusze. Teraz muszę walczyć i zrobić więcej, żeby dorównać moim rówieśnikom, jak choćby Kacprowi.
- Utrzymujecie z sobą kontakt?
- Od czasu do czasu dzwonimy do siebie, albo piszemy. Wiadomo, że odległość (Kozłowski gra w Turcji - red.) nie umożliwia nam bezpośredniego kontaktu jak kiedyś.
- Okazja do walki i pokazania się jest już dzisiaj. Puchar Polski na szczeblu centralnym to chyba świetna możliwość?
- Na pewno. W pucharze każdy mecz jest ważny, bo wygrywasz, albo odpadasz. Mamy swoje ambicje, każdy z nas może dzięki pucharowi wypłynąć na głębsze wody. To swojego rodzaju autostrada dla piłkarza, żeby trafić do lepszego klubu, rozwijać się i piąć w karierze. Traktujemy ten mecz bardzo poważnie, chcemy go wygrać.
- Nadmorskie powietrze chyba służy, skoro w lidze strzelił pan już 8 bramek i jedną w Pucharze Polski?
- Czuję się bardzo dobrze w Świnoujściu. Kolejne bramki cieszą, bo moim celem było jak najbardziej pomóc drużynie. Klub postawił na mnie, żebym strzelał gole i z tego jestem rozliczany.
- Dziękujemy za rozmowę! ©℗
Jerzy CHWAŁEK