Rozmowa z Mateuszem Chlibykiem, piłkarzem Jezioraka Załom i... raperem
Jednym z najbardziej doświadczonych piłkarzy lidera Klasy Okręgowej Jezioraka Załom jest Mateusz Chlibyk, który na zachodniopomorskich boiskach zdążył już strzelić bardzo wiele bramek. Postanowiliśmy przeprowadzić z nim rozmowę.
- Jak długo zamierza pan jeszcze grać w piłkę w Jezioraku?
- W maju skończę 32 lata. Chciałbym pograć jeszcze dwa i pół roku, czyli nadchodzącą rundę wiosenną i kolejne dwa sezony. Później chciałbym wejść w struktury klubu.
- Jaką ma pan wizję rozwoju Jezioraka?
- Na razie nie chciałbym tego zdradzać. Poinformuję o tym zarząd klubu. Na pewno chciałbym pozyskać więcej sponsorów dla zespołu. Już staram się to robić. To musi być jednak na zasadzie współpracy, a nie tylko brać i nic nie dawać w zamian. Trzeba pomyśleć o siłowni pod chmurką i dać więcej możliwości rozwoju naszym zawodnikom. Zamierzam też współpracować z miastem w kilku dziedzinach.
- Większość kariery grał pan w Jezioraku, ale na pół roku poszedł do Vinety Wolin...
- Zgadza się. Tak naprawdę to poszedłem tam z kontuzją i zagrałem dopiero pięć ostatnich spotkań. Po jednej rundzie musiałem zrezygnować z gry. Byłem w trakcie zmiany pracy i nie miałem czasu na dojazdy oraz treningi. Mimo wszystko miło wspominam czas spędzony w Vinecie.
- Czy ciągnie pana do trenerki? A może inne zagadnienia?
- Kiedyś trenowałem młodzież w Jezioraku. Mam uprawnienia UEFA C. Bardziej interesuje mnie jednak marketing i organizacja klubu. Pracuję jako handlowiec i umiem rozmawiać z ludźmi. Chcę to wykorzystać. Dobrym przykładem klubu, który ciągle się rozwija jest Świt Skolwin.
- Oprócz grania w piłkę i pracy, tworzy pan kawałki muzyczne na Youtube...
- Jest to moja druga pasja po piłce. Próbuje coś tworzyć i zobaczymy czy coś się z tego urodzi. A jak nie, to też się nic nie stanie. Siedzę w tym temacie dość długo. Poszedłem w końcu ze swoimi tekstami do kolegi, który posiada studio do nagrań i tak zaczęła się moja zabawa w muzykę.
- Grał pan też wiele lat w amatorskim HALP-ie.
- Moje drużyny na Tenisowej były to głównie ekipy, które biły się o najwyższe cele jak: PŻM, Pazim, Impex czy E-megasport. Była to dla mnie dodatkowa jednostka treningowa. W tamtym okresie dwa treningi plus mecz, to było dla mnie za mało.
- Rozumiem, że teraz jest pan opiekunem drużyny i służy innych zawodnikom swoim doświadczeniem?
- Jestem jak ojciec dla niektórych chłopaków. Mogą się do mnie zgłosić i pogadać o wszystkim. Od siebie daję maksymalne zaangażowanie dla drużyny. Chcę być nadal potrzebny i pomagać na boisku.
- Co pan sądzi o pucharowym meczu ze Świtem rozegranym przed sezonem? Nie byliście zbyt wycofani?
- Zagraliśmy zachowawczo systemem 5-3-2. Jednak otwarta gra ze Świtem skończyłaby się dla nas o wiele gorzej. Była pewna przepaść między drużynami, bo Świt to doświadczony zespół. Mieliśmy dwie dobre szansę. Ogólnie lubimy atakować, staraliśmy się kreować sytuację, ale mimo porażki 0:3, myślę że napsuliśmy trochę krwi faworytom, o czym wspominał po meczu ich trener Andrzej Tychowski.
- Czy obecna drużyna Jezioraka nie jest za mało doświadczona i czy można porównać ją do ekipy, która grała w IV lidze kilka sezonów temu?
- Myślę, że dzisiejszemu zespołowi nie brakuje doświadczenia. Oprócz mnie są Sebastian Szych i Adrian Chodorowski, a przyszedł teraz kolejny oświadczony zawodnik Rafał Komar. Tamta ekipa z IV ligi była oczywiście bardziej ograna. Moglibyśmy bić się wtedy nawet o III ligę. Jednak ciężko mi porównać obecną ekipę do tamtej.
- Jest pan kibicem jakiejś drużyny lub jakiegoś klubu?
- Zawsze byłem fanem Arsenalu. Szczególnie w okresie kiedy byli długo niepokonanym zespołem. Z piłkarzy to na pewno Francesco Totti. Podobała mi się u niego lojalność wobec klubu. I trochę się porównuję do niego w tym obszarze.
- Czy uważa pan, że mógł więcej wycisnąć ze swojej kariery?
- Na pewno. Wykorzystałem może z 40 % swoich szans i potencjału. Nie zaryzykowałem i popełniłem parę złych decyzji. Miałem oferty z III ligi polskiej. Mogłem też grać w II lidze duńskiej czy w rezerwach Pogoni u Kazimierza Bieli.
- Pańskie atuty to silny strzał, inteligencja boiskowa i odpowiednie podejście mentalne zawodnika, który nigdy się nie poddaje i zawsze chce wygrywać. Coś jeszcze by pan dorzucił?
- U trenera Macieja Majewskiego w Jezioraku nauczyłem się też bronić i pracować na całym boisku. Wcześniej praktycznie grałem tylko w ataku i nie miałem zadań defensywnych. To dla mnie nowość.
- Rodzi się ciekawy projekt na Załomiu. Macie fotel lidera, bardzo dużą liczbę bramek strzelonych i wygląda to dobrze.
- Mamy dobre warunki do pracy. Napoje, owoce i pizza po meczu są standardem, Wielu chłopaków nie patrzy teraz na sprawy materialne. Ciężko pracują, a może kiedyś pójdą gdzieś wyżej. Trener dobrze poukładał drużynę. Myślę, że na dzisiaj, jakbyśmy występowali w IV lidze, bylibyśmy w pierwszej szóstce. A tacy zawodnicy jak wspomniany już Chodorowski, Patryk Gawiński czy Aleksander Kotwica już dziś mogliby występować na poziomie III ligi.
- Śledzi pan niższe ligi. Jak to wszystko się rozstrzygnie wiosną?
- Czuję, że Świt może awansować do II ligi. Mają topowych zawodników z naszego województwa i czującego piłkę trenera. Iskierka też się utrzyma i wykorzysta problemy innych w IV lidze. Chciałbym żeby takie szczecińskie kluby jak Arkonia czy Stal grały w wyższych ligach niż okręgówka. Życzę awansu Vinecie Wolin i żeby Chemik utrzymał się w III lidze.
- Dziękujemy za rozmowę. ©℗
Paweł REICHELT