Najlepszym piłkarzem niedzielnego meczu z Cracovią był Adam Gyurcso. Piękny gol z rzutu wolnego, pięć strzałów, w tym trzy celne, pięć kontaktów z piłką w polu karnym przeciwnika, łatwość znajdowania się w pozycjach strzeleckich i duża szybkość.
Jeszcze w poprzednim meczu rozegranym w Szczecinie można było mieć wątpliwości, czy Węgier ma zadatki na lidera. Już w doliczonym czasie gry spotkania z Ruchem nie został dopuszczony przez Ricardo Nunesa do wykonania rzutu wolnego. W minioną niedzielę było już inaczej.
- Przed meczem były wyraźne zalecenia, że rzut wolny wykonywany z naszej lewej strony ma wykonywać Adam - powiedział Czesław Michniewicz. - Jak się później okazało słusznie.
Gyurcso wykonywał też rzuty rożne, koledzy z zespołu dostrzegali jego zapał i wyjścia na pozycje. Tym razem zabrakło trochę szczęścia, bo mógł zdobyć przynajmniej jeszcze jednego gola.
- Adam radził sobie nawet na pozycji napastnika - ocenił Czesław Michniewicz. - Dobry piłkarz poradzi sobie wszędzie.
Czesław Michniewicz zaprzeczył, że zdjął Vladimira Dwaliszwiliego na początku drugiej połowy, bo był zły za niewykorzystanie aż trzech dogodnych sytuacji, co później się zemściło i przegrywaliśmy 1:2.
- Takie były założenia, że na początku drugiej połowy wejdzie Kort za jednego z napastników - powiedział Czesław Michniewicz. - Nie zakładaliśmy, że będzie to Vlado, taką decyzję podjęliśmy już w trakcie gry. ©℗ (par)