Środa, 25 grudnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Grali w mistrzostwach świata, trafili do Pogoni

Data publikacji: 05 marca 2018 r. 18:49
Ostatnia aktualizacja: 05 marca 2018 r. 18:49
Piłka nożna. Grali w mistrzostwach świata, trafili do Pogoni
 

Jarosław Fojut, Maciej Dąbrowski i Patryk Małecki. Co łączy tych piłkarzy? Każdy z nich otrzymał powołanie do młodzieżowej reprezentacji Polski na finałowy turniej mistrzostw świata do lat 20 w Kanadzie w roku 2007 i każdy z nich po kilku latach trafił do Pogoni.

Fojut z Małeckim grali w tym samym czasie, Dąbrowski nieco wcześniej. Przykłady tych piłkarzy pokazują, jak różnie może ułożyć się kariera, jak niewiele jeszcze można powiedzieć o piłkarzu zaledwie 20-letnim. Ponad 10 lat temu najlepiej spośród tej trójki rokował Fojut, niewiele natomiast oczekiwano po karierze Dąbrowskiego.

Fojut i Małecki byli podstawowymi zawodnikami, ten drugi zagrał we wszystkich czterech meczach w wyjściowym składzie w pełnym wymiarze czasowym, zaliczył jedną asystę. Był piłkarzem ofensywnym, w meczu przeciwko Brazylii toczył pojedynki z obecnymi reprezentantami, gwiazdami światowego formatu: Marcelo i Davidem Luizem.

Fojut wystąpił jako gracz podstawowy w trzech meczach grupowych, w spotkaniu 1/8 finału przeciwko Argentynie nie wystąpił z powodu żółtych kartek. Być może ten fakt wpłynął na to, że podopieczni trenera Globisza przegrali z Argentyną 1:3. Fojut był wówczas podporą reprezentacyjnej defensywy.

20-latek z Boltonu

20-latek z Boltonu w tamtym czasie zapowiadał się na defensora europejskiego formatu. Wszystko wskazywało na to, że osiągnie naprawdę sporo. Przyszłość pokazała, że znakomicie się tylko zapowiadał, w dorosłej karierze nie wyszedł ponad poziom przeciętnego piłkarza z polskiej ekstraklasy. Nigdy nie otrzymał powołania do pierwszej reprezentacji Polski.

Utalentowany defensor jechał na mistrzostwa świata do Kanady jako gracz występującego w Premier League Boltonu, miał już nawet na koncie debiut w wymarzonej niemal dla każdego piłkarza lidze. Trenował w jednej drużynie z takimi piłkarzami, jak: Jay Jay Okocha, Fernando Hierro, Bruno N’Gotty, czy Ivan Campo, ale po mistrzostwach świata w Kanadzie został wypożyczony do Luton, następnie do Stockport i jego marzenia o karierze na Wyspach Brytyjskich zostały brutalnie zweryfikowane.

Jednym z konkurentów do miejsca na środku defensywy był Maciej Dąbrowski, który na tamten czas nawet nie mógł marzyć o tym, by rywalizację wygrać. Nie miał żadnego międzynarodowego doświadczenia, był graczem anonimowym, z klubu z niższej klasy rozgrywkowej. To on jednak znalazł się w reprezentacji do lat 20, a nie dzisiejsi reprezentanci dorosłej drużyny: Michał Pazdan czy Kamil Glik.

Defensor z Koronowa

Dąbrowski, to był wtedy piłkarz zaledwie III-ligowej Victorii Koronowo, który potencjałem i możliwościami zrobienia dużej międzynarodowej kariery absolutnie nie mógł równać się ze swoim rówieśnikiem Jarosławem Fojutem, który miał już też na koncie występ w finałowym turnieju mistrzostw Europy juniorów i był kapitanem tamtej reprezentacji.

Podczas gdy Fojut debiutował w Premier League w meczu przeciwko Portsmouth, Dąbrowski rywalizował ze swoim zespołem na poziomie III ligi przeciwko takim drużynom, jak: Rega Trzebiatów, Kotwica Kołobrzeg czy KP Police. Z tego ostatniego klubu w kadrze na turniej w Kanadzie znalazł się też Jakub Szałek.

Przykłady Fojuta i Dąbrowskiego klasycznie pokazują, jak piłkarz na wczesnym etapie swojej kariery uznany za utalentowanego, dostającego szansę wyjazdu do atrakcyjnej ligi, renomowanego klubu zagranicznego, później dzięki temu ma zdecydowanie łatwiej, jego dorosła kariera znajduje się na bardziej uprzywilejowanej ścieżce.

Fojut nie poradził sobie w Anglii na szczeblu zdecydowanie niższym, niż Premier League, ale w Polsce otrzymał atrakcyjną ofertę ze Śląska Wrocław, z którym później wywalczył mistrzostwo Polski. Trafił do klubu z aspiracjami, z szeroką kadrą i było mu zdecydowanie łatwiej wkomponować się w zespół dobrze sformatowany z odpowiednim potencjałem.

Przez Grudziądz do Ligi Mistrzów

Dąbrowski natomiast mozolnie budował swoją karierę. Do Pogoni trafił z I-ligowej Olimpii Grudziądz, z Pogoni do Zagłębia Lubin, a stamtąd do Legii Warszawa, z którą rywalizował w fazie grupowej Ligi Mistrzów, a także w fazie pucharowej Ligi Europy, na tym etapie znalazł się nawet w jedenastce 1/16 finału Ligi Europy, choć Legia została wyeliminowana przez Ajax Amsterdam, następnie został mistrzem Polski.

Ostatnie lata pokazują, że niepozorny defensor z Koronowa doszedł dalej, niż piłkarz mający w tamtym czasie na koncie występ w angielskiej Premier League. Dziś nie wiemy, jak potoczyłaby się kariera Dąbrowskiego, gdyby wcześniej, jak w wieku 25 lat trafił do ekstraklasy, gdyby w wieku juniora dostał szanse treningu w renomowanym klubie europejskim, w towarzystwie znacznie lepszym, niż koledzy z Victorii Koronowo.

Małecki jechał na mistrzostwa świata do Kanady jeszcze jako zawodnik głębokich rezerw Wisły Kraków, w której pierwszoplanowe role odgrywali wówczas tacy piłkarze, jak: Baszczyński, Stolarczyk, Dudka, Sobolewski czy Błaszczykowski. Wedrzeć się do tamtej drużyny mógł tylko piłkarz z mentalnością Małeckiego.

Był w tym zespole dopiero piłkarzem wchodzącym do drużyny, bardzo wtedy hermetycznej, szczelnej i trudnej w prowadzeniu, o czym przekonał się rumuński trener Dan Petrescu, któremu nie udało się wymusić na drużynie treningu bardziej intensywnego, a który jak się później okazało był koniecznością, by skutecznie walczyć o coś więcej, niż tylko o mistrzostwo Polski.

Małecki z Fojutem w Pogoni

Małecki grał z Fojutem w Pogoni tylko przez pół roku. Było to jesienią 2015 roku, bardzo udanej dla szczecińskiej drużyny, w której swój najlepszy dotąd okres gry w Pogoni zanotował Fojut. Małecki jednak nie przekonał do siebie trenera Michniewicza, a klub zimą 2016 roku rozstał się z piłkarzem bez żalu.

Małecki podczas swojej dwuletniej przygody w Pogoni zdobył zaledwie jednego gola, był piłkarzem mniej skutecznym od obrońców, kolegów z reprezentacyjnej drużyny z roku 2007: Fojuta i Dąbrowskiego, przez kilka miesięcy leczył kontuzję, pobyt w Pogoni był dla niego nieudany.

Polska reprezentacja nie osiągnęła sukcesu podczas mistrzostw świata w Kanadzie, ale dla Fojuta i Małeckiego było dużym przeżyciem pokonanie słynnej Brazylii 1:0, w składzie której grali tacy piłkarze, jak: Marcelo, David Luiz, Pato, Luis Adriano, czy Jo.

W reprezentacyjnej drużynie Argentyny, która wyeliminowała Polaków z turnieju grali wówczas: Banega, Di Maria i Aguerro. Dwaj ostatni zdobyli nawet w tamtym meczu gole: Aguerro dwa, a Di Maria jednego. Z polskich piłkarzy będących wówczas w reprezentacji duże europejskie kariery zrobiło tylko dwóch najmłodszych: Wojciech Szczęsny i Grzegorz Krychowiak.

Młodzieżówka bez Lewandowskiego

Co ciekawe, w tamtej drużynie nie było wówczas takich piłkarzy, jak: Artur Jędrzejczyk, Michał Pazdan, Kamil Glik, Krzysztof Mączyński, Kamil Grosicki czy Robert Lewandowski, a więc absolutni liderzy dzisiejszej reprezentacji, ale wtedy przegrywający rywalizację w młodzieżowej drużynie.

Od Glika wyżej oceniany był wówczas Strugarek, a od Lewandowskiego Jańczyk. Od Lewandowskiego wyżej był Jańczyk oceniany nie tylko w reprezentacji, ale także w Legii, podobnie jak ich rówieśnik Korzym, co świadczy o tym, że nawet udział, lub brak powołania na młodzieżowe mistrzostwa świata o niczym jeszcze nie przesądza.

Z wyjazdu na turniej do Kanady niespodziewanie zrezygnował wówczas Kamil Grosicki, wychowanek Pogoni Szczecin. Był akurat w trakcie przeprowadzania transferu z Pogoni Szczecin do Legii Warszawa. Antoni Ptak, właściciel Pogoni sprzedał utalentowanego 19-latka aż za 225 tys euro.

Co ciekawe w tym samym czasie sprzedał do różnych klubów aż czterech polskich piłkarzy: Przemysława Kaźmierczaka, Rafała Grzelaka, Kamila Grosickiego i Piotra Celebana za łączną kwotę ponad 2 mln euro, podczas gdy nie udało mu się zarobić na żadnym z Brazylijczyków, których pod koniec swojego pobytu w Szczecinie sprowadzał do klubu masowo. ©℗

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA