Pogoń Szczecin - Arka Gdynia 3:3 (1:1) 1:0 Żyro (26), 1:1 Vejinovic (40), 1:2 Jankowski (56), 2:2 Majewski (71), 2:3 Deja (75), 3:3 Benyamina (87).
Żółte kartki: Podstawski (Pogoń), oraz Janota, Maghoma, Aankour (Arka).
Czerwona kartka: Maghoma (90, Arka).
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Widzów 4 295.
Pogoń: Załuska - Bartkowski, Fojut (57, Stec), Malec, Matynia - Guarrotxena (82, Kowalczyk), Podstawski, Drygas, Majewski, Kozulj - Żyro (57, Benyamina).
Arka: Steinbors - Zbozień, Maghoma, Helstrup, Marciniak (32, Socha) - Aankour (90, Danch), Vejinovic, Deja, Jankowski, Janota (71, Cvijanovic) - Kolew.
Pogoń zwycięstwem nad Arką Gdynia mogła już zapewnić sobie miejsce w grupie mistrzowskiej. Z trudem jednak zremisowała i wciąż nie może być pewna wykonania planu minimum na ten sezon, choć sam awans do najlepszej ósemki żadnym sukcesem nie jest.
Wynik i gra są dużym rozczarowaniem. dawno nie widzieliśmy już Pogoni tak chaotycznej, tak ślamazarnej, wolnej, źle zorganizowanej w każdej formacji. Drużyna straciła formę, od dłuższego czasu spisuje się poniżej oczekiwań i możliwości, traci mnóstwo goli.
W pięciu ostatnich meczach wygrała tylko raz, w trzech na tych pięć rozegranych spotkań traciła po trzy gole. Gra defensywna drużyna została całkowicie rozregulowana. Głównie z powodu absencji 19-letniego Walukiewicza bez którego zespół nie stanowi monolitu, a zastępujący go Fojut po raz kolejny zawiódł.
Trener Runjaic na pozycji środkowego obrońcy nie ma praktycznie wyboru, bo klub sprzedał zimą podstawowego obrońcę Dvaliego i w jego miejsce nie sprowadził żadnego innego defensora. Klub uznał, że nie będzie potrzeby uzupełniania zespołu o kolejnego piłkarza na tej pozycji zawierzając Fojutowi, który powrócił do gry po kontuzji, a nawet przed jej odniesieniem prezentował formę daleką od zadowalającej.
Trener Runjaic przez wiele miesięcy uczył swój zespół rozpoczynania akcji ofensywnych wyprowadzaniem piłki przez środkowych obrońców. Jeżeli jednak ich zabrakło, to trudno się dziwić, że cały plan legł w gruzach - zarówno w ataku pozycyjnym, jak i w organizacji gry defensywnej.
Nadmierna oszczędność spowodowała obniżenie wartości zespołu co może spowodować wypadnięcie spoza pierwszej ósemki. Szanse na to wciąż istnieją, ale zdecydowanie mniejsze, niż przed meczem z Arką. Ponadto liczyliśmy na zdecydowanie więcej, niż paniczna walka o ósme miejsce.
Pogoń nie potrafiła pokonać zespołu, który nie wygrał w ekstraklasie od listopada, był rozbity po dymisji trenera Smółki, w tegorocznych meczach zdobył pięć goli, a w Szczecinie aż trzy. Ponadto wiele do zarzucenia można mieć trenerowi. W ostatnim czasie nadmiernie zaczął rotować składem, szczególnie w defensywie, przez co nasza obrona była jeszcze mocniej rozregulowana, jeszcze bardziej niepewna.
Trener dwóch zmian na bokach obrony dokonał przed meczem z Lechem i powrócił do poprzednich nazwisk w meczu z Arką, choć Nunes w Poznaniu należał do najlepszych na boisku. Zastępujący go w niedzielnym meczu z Arką Matynia wypadł fatalnie, spóźniał się w defensywie, zostawiał przeciwnikowi zbyt wiele wolnego miejsca, natomiast w ofensywie poza asystą przy pierwszym golu też nie wypadł okazale.
Trener od pierwszej minuty wystawił na pozycji napastnika Żyro, choć piłkarz ten w ataku nie grał w żadnym tegorocznym meczu, czy to były sparingi, czy mecze w III-ligowych rezerwach, nie grał na tej pozycji nawet w roli zmiennika. Żyro strzelił gola, ale wypadł zdecydowanie gorzej od zastępującego go Benyaminy, który zaprezentował się korzystnie w meczu z Jagiellonią, po czym zabrakło go w roli choćby zmiennika w Poznaniu.
To był piłkarz, który w niedzielę mógł przesądzić o losach meczu, mógł nawet zdobyć zwycięskiego gola, wprowadził się znakomicie, ale ewentualna wygrana nie byłaby zasłużona. Pogoń personalnymi decyzjami, brakiem pomysłu na prowadzenie meczu, katastrofalnymi błędami w defensywie nie zapracowała na trzy punkty, choć mierzyła się z najsłabszym zespołem w tym roku. ©℗ Wojciech Parada
Fot. R. Pakieser