Piątek, 19 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Gol Lipskiego, ale Polska przegrała

Data publikacji: 16 czerwca 2017 r. 22:43
Ostatnia aktualizacja: 16 czerwca 2017 r. 22:51
Piłka nożna. Gol Lipskiego, ale Polska przegrała
 

Młodzieżowa reprezentacja Polski przegrała w inauguracyjnym spotkaniu mistrzostw Europy ze Słowacją 1:2 (1:1). Gola dla polskiej reprezentacji zdobył wychowanek Salosu Szczecin Patryk Lipski i to jedyna radosna wiadomość dla kibiców ze Szczecina.

Patryk Lipski na pewno nie zapomni swojego pierwszego występu na stadionie Pogoni. W marcu 2016 roku Ruch Chorzów po spotkaniu pełnym dramaturgii pokonał portowców 3:2, a dwa gole zdobył 22-letni wychowanek Salosu.

- Wygraliśmy 3:2, a ja strzeliłem dwa gole – wspomina P. Lipski. - Wiele razy wyobrażałem sobie, jak może wyglądać mój pierwszy mecz na tym stadionie, przed szczecińską publicznością. Nigdy jednak nie przypuszczałbym, że w meczu będzie tak wiele dramaturgii i zwrotów akcji.

Lipski nie mając jeszcze 18 lat trafił do Ruchu Chorzów, choć miał też propozycję z Pogoni.

- To było w przerwie zimowej sezonu 2011/12 – kontynuuje Lipski. - Pogoń też się o mnie pytała, ale Ruch wydawał się klubem, któremu zależy na tym bardziej. Dużą rolę odegrał trener Pietrzak. Ogromne znaczenie miał również fakt, że Ruch grał wtedy w ekstraklasie, a Pogoń w I lidze. Mogłem występować w drużynie Młodej Ekstraklasy, a w Pogoni tylko w rozgrywkach juniorskich. Grałbym zatem na tym samym szczeblu i w tej samej lidze, ale w innej drużynie. Oceniłem, że to nie będzie dla mnie postęp i zdecydowałem się na Chorzów.

Próba dorosłości

Wyjazd niepełnoletniego jeszcze młodzieńca do dalekiego Chorzowa na pewno był poważną próbą dorosłości. Patryk Lipski wspomina, że również rodzice mieli sporo wątpliwości.

- Na pewno nie byli do końca zadowoleni, że wyjeżdżam tak daleko, ale ostateczną decyzję podjąłem sam – stwierdza piłkarz. - Dylematów było sporo, byłem w połowie drugiej klasy liceum, musiałem zatem zmienić szkołę. Z domu przeprowadziłem się do wynajętego przez klub mieszkania, w którym mieszkało razem ze mną czterech młodych piłkarzy. Moje życie mocno się zmieniło, ale opłaciło się.

Patryk Lipski doskonale pamięta juniorskie rywalizacje Salosu z Chemikiem Police. To były dwa mocne juniorskie zespoły.

- Rywalizacja rzeczywiście była spora – wspomina piłkarz. - Pamiętam, że w rywalizacji juniorów młodszych w sezonie 2010/11 do końca konkurowaliśmy o wygranie rozgrywek z Chemikiem Police. Na koniec mieliśmy po tyle samo punktów i przegraliśmy ze względu na gorszy bilans bezpośrednich meczów. W ostatnim decydującym spotkaniu przegraliśmy aż 0:3 i ten mecz zadecydował, że Chemik wygrał z nami rywalizację.

Kłopoty w juniorach

Co ciekawe, młody piłkarz nie był wtedy postacią w drużynie absolutnie kluczową. O miejsce musiał walczyć i zdarzało się, że zasiadał nawet na ławce rezerwowych.

- Skład był na tyle mocny, że ja nawet się nie łapałem do jedenastki – kontynuuje Lipski. - Podobnie, jak Hubert Matynia, a później obaj spotkaliśmy się w reprezentacji młodzieżowej. We wspomnianym spotkaniu z Chemikiem wszedłem na boisko zaledwie na minutę. Miałem wtedy 17 lat i mocno odstawałem fizycznie od rówieśników. W naszej drużynie byli wtedy między innymi: Pogorzelczyk, Fijałkowski, Murawski, Rudol, czy Porzeziński. Wszyscy później trafili do Pogoni i rok później świętowali zdobycie brązowego medalu mistrzostw Polski juniorów. Był też Konrad Korczyński, który razem ze mną trafił do Ruchu.

W Salosie rzeczywiście znajdowała się plejada utalentoanych graczy, z których kilku zadebiutowało później w ekstraklasie.

- Spotykaliśmy się później na zgrupowaniach reprezentacji Polski i stanowiliśmy całkiem mocną grupę byłych piłkarzy Salosu – wspomina zawodnik. - Powołanie swego czasu otrzymał też Murawski, ale przeszkodziła mu kontuzja. Pozostawiłem w Szczecinie wielu kolegów, nie tylko tych, z którymi spotkałem się w Salosie. Zawsze miałem też dobre relacje z rok starszym Zwolińskim.

Lipski doskonale pamięta mecze Pogoni, w których kibicował drużynie, jako kibic.

- Po raz pierwszy trafiłem na mecz Pogoni chyba jak miałem 7 lat - wspomina. - To była wtedy era Sabri Bekdasa. Słabo to pamiętam. Jednym z moich pierwszych idoli był Bartosz Ława. Tak jak ja, to też był chłopak ze Szczecina i radził sobie w wielkiej drużynie stworzonej przez Sabri Bekdasa. Imponowało mi to. Nieco później podziwiałem Sergio Batatę. Jego uwielbiali wszyscy. Wtedy już na mecze chodziłem z kolegami z Salosu, potem byłem pod wrażeniem gry Olgierda Moskalewicza, Ediego Andradiny. Zawsze podziwiałem piłkarzy mocno związanych z klubem, mających istotny wpływ na grę całego zespołu.

Patryk Lipski obecnie jest wolnym piłkarzem bez klubu. Pod koniec minionego sezonu rozwiązał umowę z winy klubu z Ruchem Chorzów. Otrzymał ofertę z Lechii Gdańsk. Klub ten ponowił ofertę, chciał pozyskać piłkarza już w ubiegłym roku. Wojciech Parada

 

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA