Rozmowa z Andrzejem Rynkiewiczem – byłym piłkarzem i dyrektorem Pogoni Szczecin
Andrzej Rynkiewicz – były piłkarz Pogoni Szczecin, jej wychowanek, srebrny medalista mistrzostw Polski juniorów, następnie kierownik i dyrektor klubu, oglądał zwycięski mecz reprezentacji Polski nad Rumunią w towarzystwie legendarnych piłkarzy Pogoni z lat 60. ubiegłego wieku – Jerzego Krzystolika i Mariana Kielca.
– Jak pan ocenia euforię po sobotnim meczu reprezentacji Polski z Rumunią? Czy jest uzasadniona?
– Cieszę się jak każdy kibic, ale euforia jest nieuzasadniona. Na pewno to historyczna chwila w dziejach polskiej piłki, nigdy tak wcześnie nie mieliśmy tak klarownej sytuacji w tabeli, ale trzeba pamiętać, że przed mistrzostwami świata w roku 1974 graliśmy w zaledwie trzyzespołowej grupie z Anglią i Walią – tuzami światowej piłki. O awans było trudniej. Dziś w finałowym turnieju grają 32 drużyny, niegdyś tylko 16 – o połowę mniej. Nie chcę niczego umniejszać obecnej reprezentacji, ale porównanie jej do drużyn z lat 70. jest moim zdaniem nieuzasadnione.
– Dziś nasza reprezentacja plasuje się w pierwszej dziesiątce światowego rankingu. To nie może być przypadek.
– Niedawno przez długi czas na pierwszym miejscu była Belgia, ale to wcale nie znaczyło, że byli najlepsi na świecie. W mistrzostwach świata i Europy odpadali w ćwierćfinale. To też dobre osiągnięcie, jednak od drużyny z pierwszego miejsca można było teoretycznie oczekiwać więcej. Kiedyś rankingów nie było, liczyło się tylko boisko i tytuły.
– Polską reprezentację porównuje się do tych z lat 1974, 78 i 82 Czy słusznie?
– Tamte reprezentacje albo stawały na podium, albo były na miejscach 5-6 w turniejach mistrzostw świata. Wygrywaliśmy z Holandią – wicemistrzami świata, Argentyną i Włochami – mistrzami świata. W ostatnich trzech latach pokonaliśmy jednego przeciwnika z absolutnego topu – Niemców – i to w meczu, w którym mieliśmy mnóstwo szczęścia. Obecna reprezentacja dopiero ma szanse zbliżyć się do tych sprzed 40 lat, tak jak Lewandowski dopiero ma szansę zbliżyć się do osiągnięć Laty, Szarmacha, Deyny, Bońka czy nawet Smolarka. To świetny piłkarz, strzela mnóstwo goli, ale w tym roku nie został królem strzelców w lidze niemieckiej ani w Lidze Mistrzów, nie wygrał Pucharu Niemiec. Na swoją markę wciąż pracuje.
– Lewandowski powoli traktowany jest w Polsce jako Bóg futbolu. Czy słusznie?
– Gra w jednej z najsilniejszych klubowych drużyn na świecie. Musi prezentować odpowiedni poziom, jeden z najwyższych na świecie, żeby tam być, ale przy ocenie i porównaniach piłkarzy zawsze na końcu stoją trofea i to te reprezentacyjne, a Lewandowski nawet nie grał jeszcze w finałowym turnieju mistrzostw świata. Boniek, Lato czy Szarmach grali po trzy razy i w każdym z tych turniejów strzelali gole, a Lewandowski z tego co pamiętam miał problem, żeby zdobyć gola w turnieju mistrzostw Europy przed rokiem. Ja doceniam jakim jest piłkarzem, cieszę się, że mamy takiego w reprezentacji, ale na razie nie wytrzymuje porównania z dawnymi gwiazdami.
– Niektórzy porównują obecną reprezentację do tych sprzed 40 lat. Według pana też na wyrost?
– To jest na pewno nasza najlepsza reprezentacja od połowy lat 80. W roku 1986 po raz ostatni wyszliśmy z grupy podczas turnieju mistrzostw świata. Żeby powtórzyć tamto osiągnięcie lub je poprawić, droga jeszcze bardzo daleka. Wtedy uznaliśmy występ drużyny jako porażkę, a pokonaliśmy przecież Portugalię, która była aktualnym brązowym medalistą mistrzostw Europy. Rok temu Portugalii pokonać już nie zdołaliśmy, choć to inne drużyny i inne czasy.
– Nasza reprezentacja ma jednak w sobie ogromną siłę. Z czego to wynika?
– Mamy piłkarzy grających w dużych klubach i odgrywają oni bardzo ważną rolę. Dziś młody piłkarz wyjeżdżający do zagranicznego klubu nie ma kompleksów, wcześniej tak nie było. W latach 70., czy 80. różnica w poziomie życia ludzi na Zachodzie i Wschodzie była przytłaczająca. Dziś młody piłkarz w Polsce gra na równie ładnych stadionach jak na Zachodzie, stać go praktycznie na to samo, jeździ luksusowymi samochodami, wypoczywa w drogich zagranicznych kurortach. Pod względem mentalności jest zasadnicza różnica, która też ma duże znaczenie.
– Dziękuję za rozmowę. ©℗
Wojciech PARADA