Futbol w Europie zatrzymał się. Zawieszone zostały rozgrywki ligowe niemal we wszystkich europejskich ligach, zawieszono rozgrywki w europejskich pucharach i odwołano mecze narodowych reprezentacji planowane na koniec miesiąca.
Zawieszenie obowiązuje do końca marca lub początku kwietnia, jednak biorąc pod uwagę skalę problemu, narastającą liczbę zarażeń koronawirusem, można z pełnym przekonaniem stwierdzić, że żadne rozgrywki w obecnym sezonie nie będą wznowione.
Nie odbędą się też mistrzostwa Europy. Uporanie się z szalejącym w całej Europie wirusem niemożliwe jest do opanowania w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Tak naprawdę nie wiadomo, czy w terminie rozpoczną się rozgrywki w kolejnym sezonie. Wcale nie jest takie pewne, że sytuacja do trzeciego lub nawet czwartego kwartału obecnego roku zostanie opanowana. Istnieje realne zagrożenie, że tak się nie stanie.
Może się okazać, że chaos spowodowany koronawirusem zahaczy jeszcze o kolejny piłkarski sezon, który też może być rozgrywany z dużymi organizacyjnymi niedociągnięciami. Chaos może się spotęgować, wiele klubów może mieć problem z funkcjonowaniem, możliwe są bankructwa lub bardzo mocne ograniczenia finansowe.
Mistrza nie ma
Kłopotów jest znacznie więcej. Już nawet nie chodzi o to, że we wszystkich europejskich ligach nie zostanie wyłoniony mistrz kraju i spadkowicze. Poszczególne kraje według własnego uznania będą musiały we własnym zakresie dokonać dość karkołomnych ustaleń. Jakiekolwiek by one były, to można założyć, że będą niesprawiedliwe, spotkają się z protestami, ale sytuacja jest niestandardowa, nikt jej nie mógł przewidzieć, nigdy wcześniej nie miała miejsca aż na tak dużą skalę.
Prawdopodobnie za ostateczne rozstrzygnięcia uzna się kształt tabeli na chwilę obecną. Gdyby tak się stało, Polskę w kwalifikacjach Ligi Mistrzów reprezentować będzie Legia Warszawa, natomiast w kwalifikacjach do Ligi Europy wystąpią: Piast Gliwice, Cracovia i Śląsk Wrocław.
Pogoń przez cały sezon nie wypadała poza pierwszą trójkę, w grudniu ubiegłego roku była nawet liderem. Do trzeciego miejsca brakuje jej punktu, a do drugiego dwóch punktów. Mogła ich mieć więcej, ale sama zadbała o to, żeby przystąpić do rundy wiosennej, będąc słabszą niż w rundzie jesiennej.
Pogoń po ostatnim szczęśliwym remisie z Rakowem Częstochowa osunęła się na szóste miejsce i prawdopodobnie oznaczać to będzie, że zespół zajmujący osiem kolejek temu pierwsze miejsce nie zagra w kwalifikacjach Ligi Europy. Pogoń w obecnej dekadzie w żadnym sezonie nie była tego tak blisko.
Krzywdzące decyzje
To jednak wciąż rozważania teoretyczne, absolutnie w tym momencie nie najważniejsze. Nawet uzyskanie sportowych profitów z tytułu zajmowanego miejsca na obecnym etapie rozgrywek nie powinno dla żadnej z drużyn stanowić pola do satysfakcji. To bardziej przypadek, który na obecnym etapie faworyzuje jednych i nieco krzywdzi innych.
Każdy z polskich klubów będzie musiał przyzwyczaić się do nowych sytuacji, znacznie trudniejszych i wymagających większych oszczędności. Szacuje się, że polskie kluby w wyniku wcześniejszego zakończenia sezonu stracą około 90 mln złotych, czyli nieco ponad 20 mln euro. To ponad 30 procent z tytułu praw transmisyjnych, które mogą być wycofane.
To dlatego radzie nadzorczej spółki Ekstraklasa tak mocno zależało na kontynuowaniu sezonu. Jeszcze w ubiegły czwartek postanowiono o kontynuowaniu rozgrywek. Bez wiedzy wszystkich klubów. W piątek już jednak wycofano się z decyzji. Mecze się nie odbyły.
Polskie kluby staną przed potężnym wyzwaniem uregulowania sytuacji prawnej, finansowej, organizacyjnej i nawet egzystencjonalnej. Będą musiały mocno zrewidować swoją sytuację, na nowo dokonać obliczeń, szacunków i możliwości w celu wejścia w nową piłkarską rzeczywistość z jak najmniejszymi stratami, bo te nastąpią niewątpliwie.
Kluby stracą wiele
Polskie kluby stracą bardzo wiele. Szacuje się, że do nowych zarobków muszą się przygotować piłkarze. Mogą one być nawet na poziomie 50 procent obecnych dochodów. Kluby będą też musiały przygotować się na to, że zagraniczne transfery najlepszych piłkarzy dokonywane będą bardziej sporadycznie. Zarówno w jedną, jak i w drugą stronę.
Problem finansowy dotknie wszystkich, również tych najbogatszych. Szacuje się, że kluby w hiszpańskiej La Lidze i niemieckiej Bundeslidze stracą łącznie na obecnym tylko sezonie około 700 mln euro, czyli zdecydowanie więcej niż polskie kluby. To samo dotyczy klubów włoskich, które w ostatnim czasie mocno wzbogacały konta polskich klubów, kupując ich najlepszych graczy. Tak ochoczo robić tego już nie będą. Prawdopodobnie nie będą tego robić w ogóle.
Paradoksalnie, obecny kryzys może polskim klubom pomóc. Ich pozycja w Europie jest obecnie bardzo słaba, jednak finansowy krach spowodowany koronawirusem spowoduje, że finansowe eldorado w zagranicznych ligach zakończy się, wydatki zostaną gruntownie ograniczone.
Ci słabsi będą mieli nieco mniejszy dystans do pokonania, żeby dogonić tych najlepszych. Trzeba tylko mądrze w kryzysowym czasie zarządzać sytuacją. To nie będzie łatwe, ale dla niektórych może oznaczać szansę.
Kluby na pewno będą renegocjowały umowy z tymi piłkarzami, którzy mają długoletnie kontrakty. Zawodnicy albo podejdą do tematu ze zrozumieniem, pokorą, albo mogą zostać na lodzie przez długie lata. Okres finansowej prosperity w europejskim futbolu właśnie dobiegł końca. Rozpocznie się nowa era, ale daty jej premiery jeszcze nie znamy.
Koronawirus zmieni futbol
Futbol nie będzie już taki sam jak przed wejściem do Europy koronawirusa i w wielu aspektach piłkarskiego życia może to przynieść korzyści. Nie będzie już takich sytuacji, że młodzi polscy piłkarze bez odpowiedniego przygotowania będą wyjeżdżać do europejskich klubów tylko w celu przystosowania się do nowych realiów.
Zagraniczne kluby znacznie ostrożniej będą wydawały pieniądze na niedoświadczonych graczy, może w ogóle zaprzestaną niepewnych inwestycji, jak to miało miejsce w przypadku piłkarzy Pogoni: Jakuba Piotrowskiego czy Sebastiana Walukiewicza. Nie mówiąc już o kwotach, jakie kluby postanowiły wydać na zakup tych piłkarzy.
Sprzedaż Adama Buksy za 4,2 mln euro może okazać się kwotą rekordową na długie lata. Poziom sportowy polskich piłkarzy nie upoważniał do wydawania na nich tak dużych pieniędzy. To na pewno się zmieni, od kolejnego sezonu transfer za 1 mln euro w przypadku polskiego piłkarza może się okazać nie do pogardzenia.
To może oznaczać, że w polskiej ekstraklasie grać będzie więcej dobrych piłkarzy. Masowy odpływ dobrych graczy może być wstrzymany. Biedniejsze kluby coraz mocniej stawiać będą na wychowanków. Te kluby, które zaniechały pracy z młodzieżą we własnych akademiach, mogą mieć problem ze skompletowaniem składu. Perspektywa funkcjonowania rynku piłkarskiego zmieni się diametralnie.
Tańsze prawa telewizyjne
Polskie kluby nie będą już otrzymywać tak dużych pieniędzy z tytułu praw telewizyjnych. Wspomagające firmy mogą mieć spore opory przy finansowej pomocy dla klubów. Problem będą mieli wszyscy, nie tylko kluby sportowe, ale na nich odbije się to ujemnie. Nie musi to jednak oznaczać spadku poziomu sportowego.
Kluby muszą się przygotować na działalność zdecydowanie mniej komercyjną. Może więcej będzie sportu w sporcie, a mniej pieniędzy, podejmowania decyzji pod wpływem ewentualnych zarobków, partykularnych interesów, indywidualnych korzyści. Może nastąpi powrót do korzeni, kluby staną się biedniejsze, ale może więcej wokół nich będzie pasjonatów, a mniej osób nastawionych na zysk, wykorzystujących sport do bogacenia się, zamiast rozwijania go.
Piłkarze Pogoni trenują obecnie indywidualnie, wszyscy piłkarze włącznie z obcokrajowcami pozostali w Szczecinie, choć początkowo klub wyraził zgodę na opuszczenie miasta. Nikt nie wie, jak wyglądać będzie najbliższa przyszłość. Nie wszyscy zachowują się odpowiedzialnie. Srdjan Spiridonovic w ubiegłym tygodniu dwukrotnie wyjeżdżał w dniu wolnym od zajęć do Berlina.
To jego stałe zajęcie podczas pobytu w Szczecinie, które nie budziło kontrowersji do czasu, kiedy sytuacja stała się poważna. 27-latek ewidentnie nie zrozumiał powagi sytuacji i naraził kolegów z drużyny i cały klub na kłopoty. Takie sytuacje nie mogą mieć miejsca, a wszyscy muszą się zachowywać odpowiedzialnie.
Pogoń była klubem, który w ostatnich latach bardzo mocno inwestował w grupy młodzieżowe, zatrudniał nowych trenerów, wykwalifikowane osoby do sztabu medycznego, a także pracowników biurowych, do prac w marketingu lub mediach klubowych. Trzeba się liczyć z tym, że w najbliższym czasie nakłady na wiele różnych funkcji w klubie zostaną mocno ograniczone.
Liczba zatrudnionych osób przy klubach piłkarskich w ostatnim czasie mocno rosła. Dotyczy to wszystkich klubów. To się na pewno zmieni i nie wpłynie na poprawę profesjonalizacji klubów. Nie musi jednak ujemnie wpłynąć na piłkarską jakość pierwszej drużyny.
To jest ten czas, kiedy w klubach powinniśmy oglądać więcej piłkarzy młodych, tanich, wyszkolonych w akademiach lub pobliskich klubach. To jest czas, kiedy mądrym zarządzaniem stanem kryzysowym można w krótkim czasie zmienić obowiązującą obecnie piłkarską hierarchię w kraju. ©℗
Wojciech PARADA