Niedziela, 21 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Frekwencyjne szacunki

Data publikacji: 01 kwietnia 2019 r. 19:54
Ostatnia aktualizacja: 02 kwietnia 2019 r. 10:32
Piłka nożna. Frekwencyjne szacunki
 

Niedzielnym meczem z Jagiellonią Białystok Pogoń weszła w nowy etap swojej historii. Przez najbliższe trzy lata mecze będzie rozgrywać praktycznie na placu budowy. Dopiero od sezonu 2022/23 rozpocznie pełny sezon na nowym stadionie mogącym pomieścić 21 tysięcy kibiców.

Jeżeli w klubie nie nastąpi żadna sportowa zapaść, a nie zanosi się na to, to w sezonie 2022/23 będziemy mieli do czynienia z okresem fascynacji nowym obiektem, dość liczną frekwencją, wyjątkowym zainteresowaniem. Tak było na każdym nowym stadionie wybudowanym w Polsce. Poza pierwszym sezonem w żadnym następnym frekwencja nie była już tak wysoka.

W kolejnych latach następowało unormowanie sytuacji frekwencyjnej, co oznaczało, że wiele stadionowych inwestycji zostało źle oszacowanych, źle sformatowanych, czego efektem są puste trybuny większości polskich stadionów.

Pogoń zakończyła występy na starym szczecińskim stadionie z bardzo przyzwoitą średnią widzów 7359 na jedno spotkanie. To więcej niż na nowych stadionach Korony Kielce (7039), Arki Gdynia (6796), Cracovii (5639), Zagłębia Lubin (5220) i Piasta Gliwice (4342). Średnia 7359 jest mniejsza tylko od dużych nowych stadionów mogących pomieścić powyżej 20 tysięcy kibiców, ale na żadnym z nich średnia widzów nawet nie zbliżyła się do tej granicy.

Najlepsza frekwencja w Warszawie

Obecnie najlepsza frekwencja jest na stadionie w Warszawie – średnio 16,4 tys. kibiców na jednym meczu. Jednocześnie to jest najniższa średnia na nowym stadionie Legii, odkąd drużyna występuje na nowym obiekcie. Trybuny wypełniane są w 53 procentach. W żadnym z ośmiu sezonów na nowym stadionie zajętość trybun nie spadła poniżej 50 procent. To jednak wyjątek.

Obecny sezon jest najgorszy pod względem frekwencji dla kilku klubów. Między innymi dla Arki Gdynia, która od momentu oddania stadionu do użytku w roku 2011 notuje najniższą frekwencję na boiskach ekstraklasy. Mecze w Gdyni w obecnym sezonie ogląda średnio 6796 kibiców, co stanowi zajętość trybun na poziomie 45 procent. To pierwszy sezon Arki w ekstraklasie rozgrywany na nowym obiekcie, kiedy zajętość obiektu wynosi poniżej 50 procent.

Na innych stadionach to norma. Mecze Zagłębia Lubin ogląda mniej kibiców niż w ostatnim sezonie na starym obiekcie. W sezonie 2007/08 średnia widzów w Lubinie wynosiła 5867, natomiast w obecnym sezonie zaledwie 5220, co stanowi 32 procent zajętości trybun. Podobnie jak w Gdyni obecny sezon jest w Lubinie najgorszy pod względem frekwencji od momentu oddania do użytku nowego stadionu.

Identyczna sytuacja jest w Gliwicach. Mecze obecnego sezonu ogląda średnio 4342 kibiców, co oznacza zajętość trybun na poziomie 43 procent, a trzeba pamiętać, że Piast rozgrywa znakomity sezon, zespół plasuje się na trzecim miejscu z dużymi szansami na kwalifikacje do europejskich pucharów, a mimo to nie stanowi to dla miejscowej społeczności zbyt dużej atrakcji.

Porównywalnie do Gdańska, Wrocławia, Białegostoku

7359 kibiców na szczecińskim obiekcie w obecnym sezonie to niemal identyczna średnia, jaka miała miejsce w ostatnich sezonach na starych obiektach w Gdańsku (7304), Wrocławiu (8104) czy Białymstoku (6880). Warto zatem prześledzić, jak wybudowanie nowych, dużych, nowoczesnych, drogich stadionów wpłynęło na poprawę frekwencji w tych miastach. Podobne mechanizmy mogą wystąpić w Szczecinie.

Wybudowanie nowych stadionów na pewno zwiększyło komfort oglądania spotkań, ale raczej nie przyciągnęło zbyt dużej rzeszy fanów. Pierwsze sezony w tych miastach spowodowały znaczną poprawę, ale już w kolejnych mieliśmy do czynienia ze spadkiem frekwencji. W Polsce nie ma raczej zapotrzebowania na obiekty powyżej 15 tysięcy kibiców.

Najbardziej widoczne było to we Wrocławiu. W sezonie 2011/12 średnia widzów wyniosła 25 123 kibiców, co stanowiło 59 procent zajętości trybun. Wzrost frekwencji w porównaniu z ostatnim sezonem rozgrywanym na starym stadionie nastąpił aż o 210 procent.

To był efekt nie tylko nowości stadionu, ale też znakomitej gry Śląska, który zmierzał po mistrzowski tytuł. W kolejnym sezonie Śląsk również grał dobrze, zakończył rozgrywki na medalowym, trzecim miejscu, ale średnia widzów spadła drastycznie do 14 470 kibiców na jeden mecz. Zajętość trybun wynosiła wówczas 34 procent, ale dopiero kolejne sezony pokazały realne zainteresowanie wrocławian futbolem w ligowym wydaniu.

Stadion we Wrocławiu za duży

Przez sześć kolejnych sezonów średnia frekwencja oscyluje w granicach 8,7 tys.-10,7 tys. Oznacza to, że kibicom we Wrocławiu,  wystarczyłby obiekt na maksymalnie 15 tys. kibiców. Przez ostatnie sześć miesięcy zajętość obiektu wynosiła w granicach 
20-25 procent. Stadion był zatem cztery lub pięć razy za duży i to przez sześć kolejnych sezonów.

Niemal identyczna średnia widzów na starym stadionie w jego ostatnim sezonie była w Gdańsku i w Szczecinie. W pierwszym sezonie na nowym obiekcie w Gdańsku wzrost frekwencji nastąpił aż o 128 procent. Mecze w sezonie 2011/12 obserwowało średnio 16 668 kibiców, co stanowiło zajętość trybun na poziomie 40 procent i w żadnym kolejnym sezonie tak dużej frekwencji już nie zanotowano.

W obecnym, kiedy Lechia walczy o mistrzostwo Polski, średnia widzów wynosi zaledwie 13 815 kibiców, co stanowi 33 procent zajętości trybun. Stadion dla drużyny mającej mistrzowskie aspiracje jest zatem trzy razy za duży. Wynika z tego ewidentnie, że w Gdańsku nie jest potrzebny większy stadion niż na 16 lub maksymalnie 17 tys. kibiców.

Podobny do Szczecina jest przykład Białegostoku. W pierwszym sezonie gry na nowym stadionie nastąpił średni wzrost frekwencji o 84 procent względem ostatniego sezonu rozgrywanego na starym stadionie. Średnia widzów w sezonie 2014/15 wynosiła 12 669, co stanowiło 57 procent zajętości trybun.

Najgorszy sezon dla Białegostoku

W obecnym sezonie frekwencja spośród pięciu ostatnich sezonów jest najniższa. Po raz pierwszy zeszła poniżej 10 tysięcy kibiców, wynosi obecnie średnio 9669 kibiców, co oznacza zajętość trybun na poziomie 43 procent. Mówimy o klubie, który z czterech ostatnich sezonów w aż trzech plasował się na medalowej pozycji, a w dwóch ostatnich sezonach wywalczył wicemistrzostwo Polski. W tym przypadku ponownie okazało się, że wybudowano stadion za duży. Taki na 15 tysięcy fanów byłby wystarczający.

Niezbyt budujący jest też przykład Poznania. Do niedawna było to miejsce, w którym miejscowi kibice są najbardziej rozkochani w swojej drużynie, jednak kilka słabszych sezonów sprawiło, że ta miłość mocno zbladła. W obecnym sezonie średnia widzów wynosi 13 274 na jedno spotkanie, co oznacza 31 procent zajętości trybun.

To najniższa frekwencja od początku użytkowania nowego stadionu. To jest niższa średnia od ostatniego sezonu rozgrywanego na starym stadionie. W sezonie 2002/03 na mecze Lecha przychodziło średnio 14,6 tys. kibiców. W pierwszym sezonie na nowym obiekcie (2010/11) nastąpił ponad 50-procentowy wzrost frekwencji, średnia z tamtego okresu wynosiła 22 658 kibiców na jeden mecz, co oznaczało 54 procent zajętości trybun.

Jeszcze w kolejnym sezonie ta frekwencja była zbliżona, w kolejnych sezonach oscylowała w granicach 19-20 tysięcy na jedno spotkanie. W obecnym sezonie mamy do czynienia z prawdziwym frekwencyjnym tąpnięciem, co ma na pewno związek z fatalnymi wynikami i atmosferą wokół klubu.

Szczecin przed wyzwaniem

Te wszystkie przykłady pokazują, jak trudno będzie w Szczecinie wypracować zadowalającą frekwencję na nowym stadionie. Można założyć, że w pierwszym sezonie nastąpi około 100-procentowa poprawa względem obecnego sezonu, co oznaczać może, że średnio w sezonie 2022/23 na mecze przychodzić będzie około 15 tysięcy kibiców.

Biorąc pod uwagę inne stadiony, na których spadek frekwencji następował za każdym razem w kolejnych sezonach, można zakładać, że w Szczecinie średnio na mecze na nowym stadionie może w przyszłości przychodzić 12 lub 13 tysięcy kibiców, co oznaczać będzie zajętość trybun na poziomie około 60 procent.

To jest oczywiście optymistyczny wariant, rzadko kiedy bowiem zdarza się, by stadiony wypełniały się choćby w 50 procentach. Sukcesem klubu będzie wypracowanie frekwencji na poziomie 60 lub nawet 70 procent zajętości trybun.

Pokazuje to jednak, że pojemność trybun jest mimo wszystko źle oszacowana. Szczecinowi i Pogoni w zupełności wystarczyłby obiekt o pojemności 15 lub maksymalnie 16 tysięcy fanów. Byłby też tańszy w budowie i utrzymaniu. ©℗ 

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

okiem kibica
2019-04-02 09:20:42
Nie sprowadzajmy tego obiektu tylko do roli imprez sportowych.Cały kompleks jak powstanie będzie mógł być wykorzystywany na różne sposoby,od koncertów,po pokazy imprezy również np.różnej maści sporty ekstremalne.Będzie to póki co jedyny taki obiekt w tej części Kraju i z dużym potencjałem.Jeżeli obiekt będzie zarządzany przez współczesnych młodych menadżerów,rozumiejących współczesny biznes,to będzie dobrze.
Oni nieumieją grać
2019-04-02 01:43:32
Piłka nożna to przeżytek, a oni nowy stadion budują!
kibic od kilku lat
2019-04-02 01:14:06
redaktor od siedmiu porad , ekhm , parad , znawcą nie jestem ale nie tylko wymienione w artykule czynniki mają wpływ na zainteresowanie , forma zespołu , atrakcyjny rywal(europejskie puchary) , ceny biletów i karnetów , ciekawe wydarzania poprzedzające mecz lub wiele , wiele innych ...
zagubiony prezio
2019-04-01 22:42:22
nawet dla 16 tys. to tylko jak jakiś extra mecz a tak normalnie wystarczy na 6-8 tys.
Kibic
2019-04-01 22:01:58
Ciekawa analiza. Moim zdaniem pojemność jest w sam raz. Różnica w kosztach przy 16 tys pojemności, pewnie niewielka a nie zapominajmy że to największy stadion regionu.Budowany na lata. Zapełni się nie raz. Kilkanaście tysi dobre jest dla miasteczek, my jesteśmy metropolią.
nie kibic
2019-04-01 20:23:14
ciekawa analiza ale jak to się ma do rzeczywistości skoro twardogłowi już zdecydowali

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA