Adam Frączczak notuje znakomitą serię. W trzech kolejnych meczach zdobył aż pięć goli. Kibice liczą, że podtrzyma passę również w sobotnim spotkaniu z Ruchem w Szczecinie (początek, g. 18).
- Zawsze przyjemnie jest strzelać gole, jednak wiadomo, że nie jest najważniejsze, kto te bramki strzela – ocenił piłkarz Pogoni. - Każdy z nas otrzymuje przed meczem określone zadania i musi się z nich wywiązać. Prócz strzelania goli mam mnóstwo innych zaleceń i muszę się na nich skupić.
Trener Moskal nie oszczędził swojego najlepszego strzelca nawet w meczu z teoretycznie łatwym rywalem w ćwierćfinale pucharu Polski i nie zawiódł się. Frączczak zszedł z boiska przed upływem 90 minut, ale zdążył zdobyć gola.
- Nie ma dla mnie problemu, że muszę grać co trzy dni – ocenia 29-letni napastnik. - Tak naprawdę to zdecydowanie lepiej, jeżeli tych meczów jest więcej, nie potrzebuję odpoczynku w środku tygodnia.
Frączczak dwoma golami w meczu z Arką w Gdyni wpisuje się w nową historię klubu. Ma już na koncie 25 goli zdobytych dla Pogoni na boiskach ekstraklasy i 36 na boiskach ekstraklasy i I ligi. Wiele wskazuje na to, że jeszcze w tym roku przekroczy granicę 150 występów w ekstraklasie, a do końca sezonu mieć będzie 200 meczów na boiskach ekstraklasy i I ligi.
- Przychodząc do Pogoni sześć lat temu na pewno miałem swoje ambicje i marzenia – ocenia A. Frączczak. - Wiedziałem do jakiego klubu przychodzę, o co ten klub walczy i jaką ma tradycję. Na pewno fakt, że jestem już tu sześć lat, to duża satysfakcja, ale nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa i chcę z Pogonią coś zdobyć.
Adam Frączczak nie ukrywa, że gra w ataku, to dla niego najlepsze rozwiązanie.
- Nigdy się nie żaliłem, że muszę występować na różnych pozycjach – kontynuuje A. Frączczak. - Jestem piłkarzem uniwersalnym i trenerzy ten fakt wykorzystują. Do Pogoni przychodziłem jednak jako napastnik, który w III lidze strzelał sporo goli. Później moja droga różnie się toczyła, ale dziś gram w ataku i na pewno się z tego cieszę.
Frączczak ma obecnie serię trzech meczów z przynajmniej jednym golem na koncie i zdaje sobie sprawę, że będzie się od niego oczekiwało kolejnych bramek.
- Presji żadnej nie czuję, wiadomo, że kiedyś przyjdzie moment, kiedy nie strzelę gola – zakónczył A. Frączczak. ©℗ (par)