W piłkarskiej IV lidze Flota Świnoujście, chociaż trochę męczyła się na wyspie Uznam z Leśnikiem Manowo i mecz rozstrzygnęła dopiero po przerwie, powiększyła do sześciu punktów przewagę nad drugim w tabeli Hutnikiem Szczecin, który w anormalnych warunkach uległ na swym stadionie Sparcie Węgorzyno.
Na Stołczynie spotkanie rozpoczęło się zgodnie z oczekiwaniami i Hutnik w pojedynku ze Spartą objął prowadzenie w 20 minucie po strzale Łukasza Aleksandrowicza z rzutu karnego.
Dopiero dziesięć minut po przerwie wyrównał Wojciech Guźniczak, a kwadrans później Edward Tondrik dał gościom prowadzenie, które dziesięć minut przed końcem podwyższył z jedenastki Leszek Radziejewski. Dopiero w 90 minucie Adrian Skorb strzelił kontaktową bramkę.
- Mecz toczył się w fatalnych warunkach na zalanym wodą boisku, które przypominało basen, Sparta się broniła, a my nie ustrzegliśmy się błędów i przegraliśmy - podsumował spotkanie trener Hutnika Krzysztof Kubacki. - Prowadząc 1:0 mieliśmy okazje by podwyższyć wynik, a gdy w 90 minucie zdobyliśmy drugiego gola, idąc za ciosem mogliśmy jeszcze wyrównać...
Potknięcie wicelidera wykorzystała Flota, powiększając przewagę do sześciu punktów dzięki zwycięstwu nad Leśnikiem. Wyspiarze objęli prowadzenie po pół godzinie gry po strzale z rzutu karnego Damian Staniszewski, ale sześć minut później wyrównał Konrad Romańczyk i do przerwy był remis. Po zmianie stron dwoma celnymi strzałami popisał się Damian Staniszewski (w 54 i 88 minucie) i mógł cieszyć się ze zwycięstwa oraz swojego hat-tricka.
Dla drugiego obok Hutnika szczecińskiego zespołu, czyli Iskierki, sobotnie spotkanie z Darłowią Darłowo było ostatnim dzwonkiem, aby zacząć punktować w lidze. Przed tygodniem zespół z Płoni zasygnalizował już zwyżkę formy, remisując na wyjeździe ze Spartą, która teraz pokonała w Szczecinie wiceliderującego Hutnika.
Po serii pechowych meczów, w których Iskierka traciła punkty, w końcu nad Topolową zaświeciło słońce. Po bramce Szymon Górskiego w 18 minucie szczecinianie zainkasowali trzy punkty i nie tracą kontaktu ze środkiem tabeli.
Początek spotkania ewidentnie należał do gości, którzy mając w składzie tak doświadczonych zawodników jak Daniel Wólkiewicz i Wiktor Sawicki, przewyższali szczecińskich zawodników kulturą gry. Jednak gdy minęła trema, Iskierka zaczęła atakować.
W 18 minucie świetnym strzałem popisał się Oskar Tarnowski, bramkarz gości Jakub De Clerck końcami palców zdołał wybić piłkę, ale przy dobitce Szymona Górskiego był już bez szans.
Chwilę później po dośrodkowaniu Michała Bąby z 5 metrów do bramki nie trafił Piotr Sipko, a pięć minut później rajdem popisał się Grzegorz Zagrodny ale bramkarz pewnie obronił jego strzał. Kolejne minuty to coraz większa dominacja Iskierki.
Goście ograniczali się do kontrataków, ale wyjątkowo dobrze był w dzisiejszym meczu dysponowany bramkarz Iskierki Tomasz Trela.
Po przerwie na boisku w barwach Iskierki pojawili się Daniel Guzicki i Jakub Strzykała. Pierwszy z nich uspokoił grę w środku pola natomiast drugi wzmocnił skrzydła klubu z prawego brzegu Odry.
W drugiej części meczu Iskierka zaczęła jednak razić niedokładnością i nieskutecznością. Piłka po akcjach m.in. Grzegorza Zagrodnego, Piotra Sipki czy Jakuba Strzykały zamiast wpaść do siatki, lądowała albo obok bramki, ale w rękach golkipera z Darłowa. W meczu nie zabrakło kontrowersji w postaci niepodyktowanych jedenastek dla obu zespołów.
Najpierw Grzegorz Zagrodny był atakowany przez bramkarza w polu karnym, ale arbiter uznał, że skrzydłowy Iskierki nie miał szans dojścia do piłki. Po przeciwnej stronie natomiast żołtą kartkę za próbę wymuszenia karnego obejrzał Artur Fryś. ©℗ (mij)
Fot. Iskierka