Bezbramkowym remisem zakończył się pierwszy w historii I-ligowy występ Kotwicy w Kołobrzegu. To też drugi z rzędu remis beniaminka na zapleczu ekstraklasy.
Kotwica Kołobrzeg - GKS Tychy 0:0
Kotwica: Kozioł - Kosakiewicz, Kozajda, Wełna, Polak - Kreković (66, Biegański), Oliveira, Petrović, Cywiński (66, Kozłowski), Bykowski - Júnior.
GKS: Łubik - Tecław, Nedić (46, Błachewicz), Budnicki, Dijakovic - Rumin (66, Kubik), Makowski, Żytek, Ertlthaler (83, Niewiarowski), Sanyang (70, Szpakowski) - Śpiączka.
Na trybunach stadionu w Kołobrzegu zasiadło w piątkowy wieczór 2379 kibiców. Nie zobaczyli oni porywającego widowiska, a jedynie defensywnie nastawionych gospodarzy i świetnie dysponowanego Kozioła. To właśnie bramkarz Kotwicy był jednym z bohaterów spotkania. Wybronił sześć celnych strzałów rywali i zanotował interwencje meczu, broniąc uderzenie Makowskiego z 10 metrów. Kotwica w całym meczu nie oddała celnego strzału na bramkę GKS.
- To był nerwowy mecz. Nie tak to sobie wyobrażałem. W większości aspektów byliśmy zespołem lepszym, natomiast to jest piłka. Stworzyliśmy bardzo dużo sytuacji, uderzeń, piłek zablokowanych. Dużo stałych fragmentów gry, ale nie strzeliliśmy bramki, czyli najważniejszej rzeczy. Jeżeli nie wykorzystujemy sytuacji, to nie mamy prawa wygrać meczu. Spodziewałem się bardziej otwartego spotkania. Musimy szanować ten punkt. W tamtym roku praktycznie nie remisowaliśmy, a teraz zaczęliśmy sezon od dwóch remisów. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, natomiast na pewno dobrze, że nie straciliśmy bramki. Musimy jednak pracować nad zwycięstwami - mówił po meczu w Kołobrzegu trener GKS Tychy Dariusz Banasik.
(woj)