II liga piłkarska: BŁĘKITNI Stargard – GKS Katowice 1:3 (1:2); 0:1 Błąd (19 karny), 1:1 Fadecki (26 karny), 1:2 Jędrych (43), 1:3 Kompanicki (71).
BŁĘKITNI: Rzepecki – Szrek, Błyszko, Ostrowski, Nowak – Sanocki (46 Bochnak), Karmański (78 Bednarski), Paczuk (62 Cywiński), Łysiak (74 Jabłoński), Fadecki – Kurbiel
Żółte kartki: Paczuk, Karmański, Bochnak - Habusta, Michalski, Kompanicki.
Po dwóch zwycięstwach na rozpoczęcie nowego sezonu, stargardzianie musieli w kolejnych meczach grać z rywalami występującymi przed laty w ekstraklasie i doznali dwóch porażek.
W sobotę zmierzyli się z czterokrotnym wicemistrzem Polski i trzykrotnym triumfatorem Pucharu Polski, a dodajmy, że w pojedynku na Ceglanej w katowickiej obronie wystąpił Rogala, który wiosną był… kapitanem Błękitnych.
W pierwszej połowie mieliśmy festiwal emocji. Początkowy fragment spotkania należał do gospodarzy, którzy próbowali kontrolować grę przed katowickim polem karnym i organizowali ataki, inicjowane głównie przez Fadeckiego.
GieKSa przetrzymała tem szturm i po kwadransie próbowała odpowiedzieć tym samym, co przyniosło groźne strzały Wrońskiego i Rogali. Upłynęło niewiele więcej czasu niż kwadrans, gdy w stargardzkim polu karnym sfaulowany został Rumin, a jedenastką trochę szczęśliwie wykorzystał Błąd (piłka trafiła w Rzepeckiego, ale wtoczyła się do siatki).
Sześć minut później w polu karnym katowiczan Jędrych sfaulował stargardzkiego obrońcę Szreka i sędzia po raz drugi pokazał na wapno, a Fadecki zmylił zwodem bramkarza i doprowadził do wyrównania.
Dwie minuty później Paczuk znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem GKS-u, ale nie wykorzystał okazji, a w 40 minucie nasz zawodnik zdobył gola, lecz arbiter uznał, że pomógł sobie ręką i bramki nie uznał. W odpowiedzi po rzucie rożnym, stoper Jędrych zrehabilitował się za sprokurowanie rzutu karnego i w zamieszaniu strzelił drugiego gola dla gości.
Po zmianie stron Błękitni próbowali atakować, ale katowiczanie mądrze się bronili, nie dopuszczając do groźnych spięć na swoim przedpolu. W 71 minucie po podaniu Błąda, Kompanicki wykorzystał sytuację sam na sam z Rzepeckim, ustalając końcowy rezultat. W końcówce GKS mógł podwyższyć rezultat, lecz Rogala nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem, a gola Grychtolika sędzia nie uznał, uważając, iż był spalony.
- Pierwszą połowę w naszym wykonaniu oceniałbym bardzo dobrze gdyby nie to, że przydarzyły nam się dwa grube błędy skutkujące stratami goli, najpierw przy sprokurowaniu jedenastki, a w końcówce nieuwaga w kryciu - powiedział po meczu trener błękitnych Adam Topolski. - Dodam, że przy stanie 1:1 mieliśmy okazje, by wyjść na prowadzenie. Druga połowa wyglądała już gorzej. Dążyliśmy co prawda do wyrównania, ale nadzialiśmy się na kontrę i straciliśmy trzecią bramkę ustalającą końcowy wynik po nieporozumieniu naszych stoperów, ale muszę zaznaczyć, że wcześniej nasza bardzo młoda obrona spisywała się co najmniej obiecująco. ©℗ (mij)
Fot. R. Pakieser