Po meczu praktycznie bez podbramkowych okazji, który powinien skończyć się podziałem punktów, a dokładnie to mamy na myśli remis bezbramkowy, portowcy wygrali w ostatniej sekundzie doliczonego czasu po dobitce rzutu karnego i kontynuują szczytną serię wszystkich domowych zwycięstw w tym sezonie, zaś było ich już osiem. Przed kluczową dla wyniku spotkania jedenastką, czerwoną kartkę otrzymał szczeciński trener Robert Kolendowicz, a po golu identyczna kara spotkała jego gliwickiego odpowiednika Aleksandara Vukovicia.
Piłkarska PKO BP Ekstraklasa: Pogoń Szczecin - Piast Gliwice 1:0 (0:0); 1:0 Efthýmis Kouloúris (90+7).
Pogoń: 77. Valentin Cojocaru - 28. Linus Wahlqvist, 23. Benedikt Zech, 4. Léo Borges, 32. Leonárdo Koútris - 11. Kamil Grosicki (84, 51. Patryk Paryzek), 20. Alexander Gorgon (56, 7. Rafał Kurzawa), 8. Fredrik Ulvestad (66, 21. João Gamboa), 22. Wahan Biczachczjan (66, 10. Adrian Przyborek), 27. Olaf Korczakowski (56, 19. Kacper Łukasiak) - 9. Efthýmis Kouloúris.
Piast: 26. František Plach - 77. Arkadiusz Pyrka, 5. Tomáš Huk, 4. Jakub Czerwiński, 29. Igor Drapiński - 39. Maciej Rosołek (77, 92. Damian Kądzior), 6. Michał Chrapek, 20. Grzegorz Tomasiewicz, 7. Jorge Félix - 70. Andréas Katsantónis (67, 9. Fabian Piasecki), 30. Miłosz Szczepański (82, 23. Szczepan Mucha).
Czerwona kartka: Tomáš Huk (90+5, Piast, za drugą żółtą). Żółte kartki: Biczachczjan, Wahlqvist, Léo Borges, Kurzawa - Huk (2). Sędziował: Damian Sylwestrzak (Wrocław). Widzów: 19 148.
Pierwszą groźną akcję Pogoń miała dopiero w 25. minucie, a jej motorem napędowym był obrońca Koútris, zaś następstwem tej sytuacji było kilka rzutów rożnych szczecinian, następnie strzał Biczachczjana został obroniony, natomiast Ulvestad uderzył za mało precyzyjnie. W końcówce pierwszej połowy świetną okazję miał Félix, ale Cojocaru obronił strzał z kilku metrów, a w doliczonym czasie tej części gry w korzystnej sytuacji Szczepański uderzył nad poprzeczką.
W pierwszym kwadransie groźnie strzelali Katsantónis i Chrapek, a pod drugą bramką najgroźniejszy było sytuacyjne uderzenie Kurzawy w 70 minucie. Prawdziwe emocje zaczęły się dopiero w pięciu doliczonych minutach, które przedłużyły się jeszcze o kolejne dwie. W 93. minucie goście mieli tzw. piłkę meczową, gdy po akcji Pyrki, strzelał Félix, ale bramkarz Pogoni instynktownie odbił piłkę, którą chciał dobić Mucha, lecz na szczęście trafił w kolegę z zespołu, a potem dobijał Félix, ale nad bramką. Kilka sekund przed ostatnią, doliczoną minutą w podbramkowym zamieszaniu, Huk spadając nadepnął na nogę chwilę wcześniej wprowadzonego na boisko rezerwowego zawodnika Pogoni Paryzka. Po analizie VAR, przed którą ukarał jeszcze żółtą kartką protestującego Kurzawę, sędzia sam obejrzał sporną sytuację na monitorze i dość szybko podyktował jedenastkę. Strzał Kouloúrisa obronił Plach, ale przy dobitce Greka nie miał już szans, po czym arbiter nie wznawiał już gry, tylko zakończył mecz. Później długo jeszcze trwały triumfalne śpiewy rozradowanych szczecińskich kibiców, którzy tradycyjnie niemal do ostatniego miejsca zapełnili stadion. Pusto było jedynie w sektorze gości, na którym w pierwszej połowie naliczyliśmy trzydzieści osób, a później doszło jeszcze może dwudziestu kibiców, ale gliwicka grupa nie miała szalików ani transparentów i nie prowadziła dopingu, więc byli to bardziej widzowie niż fani...
- Był to bardzo trudny mecz dla nas, bo Piast postawił naprawdę wysoko poprzeczkę - powiedział trener Pogoni R. Kolendowicz. - Zwykle stwarzamy dużo sytuacji, teraz ich było mniej. Piast to zespół, przeciwko któremu każdemu gra się trudno. My graliśmy za wolno. W momentach, gdy zmienialiśmy stronę mieliśmy przewagę, ale z niej nie korzystaliśmy. Jeśli grasz zbyt wolno z tak dobrze zorganizowanym zespołem jak Piast, to trudno się przez tę obronę przebić. Mogliśmy grać szybciej, ale trzeba oddać Piastowi, że ich organizacja jest na bardzo wysokim poziomie. To nie jest przypadek, że przeciwko gliwiczanom zespoły oddają najmniej strzałów. Nie korzystaliśmy z momentów przewagi i to jest nasza wina, ale trzeba też docenić doskonałą organizację w obronie Piasta. Mecz mógł iść w różną stronę. Raz przewagę miał Piast, a raz my. Finalnie jestem niezwykle szczęśliwy. Z determinacji, pasji, z jaką graliśmy i skończyliśmy mecz. Widziałem ogień w oczach naszych zawodników. Widziałem, że chcieli to spotkanie wygrać. Po zmianach dostaliśmy nowej energii. Tak jest sporcie, w życiu. Gdy się bardzo starasz, to wreszcie dostajesz nagrodę. Gratulacje dla wszystkich, którzy się przyczynili do zwycięstwa!
- Był to bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu, a drużynie, która u siebie dominuje każdego rywala, pozwoliliśmy stworzyć może pół sytuacji... - podsumował spotkanie A. Viković. - Nie pamiętam, żeby Pogoń cokolwiek groźnego wykreowała. Oprócz stałych fragmentów, rzutów rożnych i dośrodkowań nic więcej. Uważam to za dowód dobrej pracy naszego zespołu, który taktycznie, fizycznie i mentalnie był w tym meczu. Ostatnia sytuacja z jedenastką jest natomiast trudna do zaakceptowania. Sporo przypadku, dotknięcie stopą zawodnika. Nasz zawodnik musiał gdzieś tę stopę postawić, walczył z zawodnikiem, który nie miał szansy dojść do piłki. To trudne. Po wszystkim dostał jeszcze czerwoną kartkę. Człowiek w takiej sytuacji się zastanawia, czy jest z drugiej strony jakiekolwiek zrozumienie tego, jak czuje się osoba, która znajduje się po drugiej stronie barykady. Czy jest jakakolwiek empatia? Ostatecznie wracamy ze Szczecina bez punktów i moim zdaniem to bardzo niesprawiedliwe w stosunku do tego, co działo się podczas meczu.
We wstępie napisaliśmy, że przy okazji rzutu karnego, obaj trenerzy dostali czerwone kartki, więc posłuchajmy, co szkoleniowcy mówili o tej sprawie.
- Oprócz mnie czerwoną kartkę dostał też trener Vuković i jeden z jego asystentów i ja tego nie rozumiem - powiedział R. Kolendowicz. - Sport to są emocje, piłka nożna to są emocje. Dostałem kartkę, bo wyszedłem metr na boisko. Jako były piłkarz i trener nie jestem w stanie zrozumieć, że sędziowie nie są w stanie zapanować nad emocjami trenerów i zawodników. Oczywiście, pewnie znajdziemy przepis, że trener nie może wejść centymetr na boisko. Należy jednak przy tym rozumieć odpowiednio futbol i zarządzać ławkami rezerwowych. Według mnie trener Vuković dostał niesłusznie czerwoną kartkę. Moja czerwona kartka też jest dla mnie niezrozumiała. W świetle przepisów pewnie można ją uzasadnić, ale założę się, że było milion sytuacji, gdy sędziowie w podobnych sytuacjach nie dostawali kartki. Praca czwartego sędziego to łatwe zadanie, ale trzeba odpowiednio rozumieć futbol. W moim odczuciu mogło to wyglądać lepiej, nie trzeba było dawać trenerom kartek. Nie chcę mówić o argumentacji, jaką usłyszałem od sędziego, bo dla mnie to nie jest poziom Ekstraklasy. Ludzie, którzy zarządzają sędziami powinni zwrócić na to uwagę. Trzeba rozumieć ludzi i emocje. To jest nasza praca, robimy wszystko, aby wygrywać mecze. Jestem emocjonalnym trenerem i nie będę zmieniał swojego charakteru. Pewnie przekroczyłem jakiś przepis, ale w moich oczach nie było to przewinienie na czerwoną kartkę. Nie zabijajmy futbolu i dajmy ludziom emocje. To jest mój apel.
- Nie obraziłem sędziego - Powiedział A. Vuković. - Zapytałem arbitra o stopklatki, które robił. Trudno mi się pogodzić z rzutem karnym. Jeszcze trudniej mi się pogodzić z tą czerwoną kartką...
W przerwie meczu szczecinianie licznie i gorąco odpowiedzieli na akcję Fundacji STS i Pogoni „Dorzuć Misie”. Przypominamy, że celem było wyrzucenie z trybun jak największej liczby maskotek. Poza gwarantowanymi 10 000 zł na leczenie 3-letniego Adasia Orlika z Morzyczyna, cierpiącego na szalenie groźną chorobę DMD (Dystrofia mięśniowa Duchenne'a), Fundacja STS przekaże 1 zł za każdego pluszaka, który w niedzielę wylądował na murawie stadionu, a był to prawdziwy deszcz maskotek! Pieniądze zbierane są na leczenie i rehabilitację, a najważniejsza jest terapia genowa w USA. Kto jeszcze chciałby pomóc, może to zrobić przez internet (www.siepomaga.pl/adam-orlik). (mij)
***
Wcześniejsza informacja:
Pogoń Szczecin pokonała na własnym boisku Piasta Gliwice 1:0 (0:0). Bramkę dla Portowców zdobył w doliczonym czasie gry Efthymios Koulouris.
Grecki napastnik zdobył gola z rzutu karnego w 97 minucie. Decyzję o "jedenastce" podjął sędzia po analizie VAR. Pogoń zagrała słaby mecz i to nie podobało się kibicom, którzy gwizdali na swoją drużynę. Trzeba się jednak cieszyć z trzech punktów. Niebawem więcej informacji.
(rj)