Pogoń Szczecin - Ruch Chorzów 2:3 (2:1)
Bramki: 1:0 Akahoshi (4), 1:1 Frączczak (8, samobójcza), 2:1 Akahoshi (30), 2:2 Lipski (77, karny), 2:3 Lipski (84).
Żółte kartki: Czerwiński, Fojut (Pogoń), oraz Hanzel (Ruch).
Czerwona kartka: Słowik (72, Pogoń).
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń).
Widzów: 4 345
Pogoń: Słowik - Frączczak, Czerwiński, Fojut, Nunes - Murawski, Matras - Akahoshi (88, Przybecki), Dwaliszwili (76, Kudła), Gyurcsó - Zwoliński (88, Listkowski).
Ruch: Putnocký - Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy - Surma, Iwański (63, Hanzel) - Podgórski (46, Moneta), Lipski, Mazek - Stępiński (90, Michał Efir).
Wielkim dramatem zakończyło się spotkanie Pogoni z Ruchem. Szczecinianie przegrali po meczu, który mieli pod kontrolą, w którym dwa razy obejmowali prowadzenie, w którym prowadzili grę, stwarzali sytuacje, byli lepsi i aktywni.
O porażce gospodarzy zadecydowała kuriozalna sytuacja, po której Słowik wdał się w niepotrzebny drybling, stracił piłkę, sfaulował w polu karnym Stępińskiego, zobaczył czerwoną kartkę, sędzia podyktował rzut karny, a Ruch wyrównał.
Później rozochocony Ruch strzelił jeszcze jedną bramkę i niespodziewanie zwyciężył. Katem portowców okazał się urodzony w Szczecinie wychowanek Salosu Szczecin, Patryk Lipski. To strzelił drugą i trzecią bramkę i był najlepszym piłkarzem na boisku.
Trener Michniewicz przestrzegał po zmasowanej krytyce na jego osobę, że lepiej jest brzydko remisować, niż ładnie przegrywać. Długo kibice nie musieli czekać, jak to smakuje.
Nieszczęście Słowika
To był mecz wielkich dramatów. Największy przeżył Słowik, który do momentu popełnienia kuriozalnego błędu, spisywał się znakomicie. Ponadto goście wykonywali dwa rzuty karne, jeden gol padł ze strzału samobójczego Frączczaka. Wszystko poza dobrą grą układało się nie po myśli portowców.
Trener Michniewicz mocno bronił własnej koncepcji z meczu w Białymstoku, jednak chyba też do końca nie był z jej efektów zadowolony. Przeprowadził w porównaniu z tamtym spotkaniem trzy zmiany personalne i cztery na poszczególnych pozycjach.
Ustawienie było ultra ofensywne, ale wiadomo, że od samego ustawienia nic jeszcze nie wynika. Potrzeba było zmienić sposób grania i portowcy to uczynili. W głównych rolach wystąpili ci, którzy w Białymstoku od pierwszej minuty nie zagrali.
Odżył Akahoshi
Akahoshi przed przerwą zdobył dwa gole, jednego z podania Nunesa, a Dwaliszwili był przed przerwą jednym z najaktywniejszych graczy. W pierwszych 45 minutach zanotował aż siedem kontaktów z piłką w polu karnym rywala, podczas gdy w Białymstoku cały zespół przed przerwą nie miał ani jednego takiego kontaktu.
Pierwsza połowa ewidentnie pokazała, że mając w drużynie takich piłkarzy, jak Gyurcso, Akahoshi, czy Dwaliszwili, Pogoń jest niejako skazana na grę zdecydowanie bardziej ofensywną, niż miało to miejsce we wcześniejszych spotkaniach.
Ruch dotrzymywał kroku Pogoni. trzeba przyznać, że choć przegrał pierwszą połowę, to sytuacji nawet stworzył więcej. Znakomitych szans nie wykorzystali jednak: Lipski, Koj i Grodzicki. Rywale dochodzili do sytuacji bramkowychzbyt łatwo.
Pogoń po zmianie stron jeszcze podkręciła tempo, świetną okazję już przy stanie 2:2 miał Gyurcso, ale instynktownie piłkę wybił bramkarz.
Pogoń przegrała bardzo pechowo, ale nie powinna wracać do gry zachowawczej, kunktatorskiej. W poniedziałkowy wieczór miała wyjątkowego pecha. To się zdarza. ©℗ Wojciech Parada