Czwartek, 25 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Dobra promocja I-ligowców

Data publikacji: 02 października 2017 r. 20:05
Ostatnia aktualizacja: 02 października 2017 r. 20:05
Piłka nożna. Dobra promocja I-ligowców
 

Trzy I-ligowe kluby awansowały do ćwierćfinałowych rozgrywek o piłkarski Puchar Polski. Każdy z nich musiał wyeliminować zespoły z ekstraklasy. Bytovia Bytów uczyniła to dwa razy pokonując Lechię Gdańsk i Pogoń Szczecin, Chojniczanka wyeliminowała Termalikę Nieciecza, a Chrobry Głogów pokonał Piasta Gliwice.

Potwierdziło się, że różnicy pomiędzy drużynami z dolnych rejonów tabeli ekstraklasy, a tymi z górnych rejonów tabeli I ligi nie ma praktycznie żadnej, a jeżeli już to na korzyść tych drugich. Co ciekawe, składy Chojniczanki, Bytovii i Chrobrego są w dużej mierze oparte na byłych piłkarzach zachodniopomorskich klubów.

Najwięcej jest tych, którzy w przeszłości reprezentowali Pogoń – takich naliczyliśmy aż dziewięciu, ale sześciu ma też za sobą występy we Flocie Świnoujście i aż trzech w Kotwicy Kołobrzeg. Przeważnie są to piłkarze, z których Pogoń wcześniej rezygnowała, są też tacy, którzy w szczecińskim klubie nie otrzymali szansy i ci spisują się w innych klubach najlepiej.

Grało 17 piłkarzy z naszych klubów

Łącznie w trzech I-ligowych klubach, które uzyskały awans do ćwierćfinału pucharu Polski grało w decydujących o awansie do ćwierćfinału meczach aż siedemnastu byłych graczy zachodniopomorskich klubów. Do nich możemy też dodać urodzonego szczecinianina Łukasza Kosakiewicza, który przez dwa sezony grał w Błękitnych Stargard, przez kolejne dwa w Chojniczance skąd wypromował się do Korony Kielce i ma już na koncie strzelonego gola Legii Warszawa na jej stadionie.

W drużynie Chojniczanki pierwszoplanowe role odgrywają byli portowcy: Radosław Janukiewicz, Przemysław Pietruszka i Wojciech Lisowski. Z każdego z nich Pogoń rezygnowała w różnym okresie ich kariery i żaden z nich nie zdołał się utrzymać w ekstraklasie. To jednak wciąż solidni gracze, Chojniczanka plasuje się w czołówce tabeli I ligi i być może cała trójka plus przeważnie rezerwowi: Jakub Bąk i Rafał Grzelak jeszcze posmakują ekstraklasy.

Czwarty sezon w Chojniczance

Spośród wymienionych największą karierę na boiskach ekstraklasy ma szansę jeszcze zrobić 25-letni Lisowski. Jest piłkarzem wciąż młodym, ale już doświadczonym, ze znakomitym uderzeniem, w Chojniczance gra już czwarty sezon, głównie na prawej obronie, ale radzi sobie też na środku defensywy.

Sześć lat temu podczas juniorskich eliminacji do mistrzostw Europy rozgrywanych w Kołobrzegu stawiał czoła wschodzącej gwieździe reprezentacji Włoch Stephanowi El Shaaravemu. Dziś 25-letni Włoch strzela gole dla AS Romy, a wychowanek Piasta Chociwel wciąż marzy jeszcze o występach w polskiej ekstraklasie.

Jeszcze w poprzednim sezonie graczem Chojniczanki był Łukasz Kosakiewicz. Jest jednym z trzech graczy stargardzkiego klubu, który wypromował się dzięki udanej w grze w rozgrywkach pucharu Polski przed trzema sezonami. W przeszłości Kosakiewicz testowany był też przez Pogoń Szczecin, ale nie doczekał się angażu.

Jest wychowankiem Energetyka Gryfino, grał też w Redze Trzebiatów i Drawie Drawsko. W Błękitnych spędził 1,5 roku, zdobył 5 goli, następnie w ciągu dwóch sezonów gry w Chojniczance strzelił 12 bramek, a obecnie w barwach ekstraklasowej Korony ma na koncie gola i asystę, choć przeważnie występuje w roli dublera.

Kosakiewicz jest jednym z trzech byłych piłkarzy Błękitnych Stargard, który zdołał się przebić do klubu z I ligi. Drugim jest 24-letni Bartłomiej Poczobut, jeden z najbardziej wartościowych defensywnych pomocników na poziomie I ligi.

Małymi krokami do ekstraklasy

Jego kariera rozwija się harmonijnie. Będąc jeszcze juniorem trafił do pierwszej drużyny Bałtyku Koszalin grającej w III lidze. Na tym etapie pozostał przez dwa sezony, kolejne dwa spędził w II-ligowych Błękitnych, a następne dwa już w I-ligowej Bytovii. Obecny jest jego trzecim na tym szczeblu rozgrywek.

24-latkowi w przyszłym sezonie kończy się umowa, a klub z ekstraklasy, który wyciągnie po niego rękę może być pewny, że pozyska piłkarza o niespotykanej ambicji, zaprawionego w bojach w niższych klasach rozgrywkowych i zawodnika zawsze dotąd pierwszoplanowego.

W barwach Bytovii w meczu przeciwko Pogoni zabrakło kontuzjowanego Sebastiana Kamińskiego, który w obecnym roku kalendarzowym rozgrywa swój życiowy sezon. To jest piłkarz, który trzy lata temu grając we Flocie w 30 spotkaniach zaliczył 7 asyst.

23 asysty w 3 lata

Opinie dobrego asystenta potwierdził grając w Zawiszy, dla której w ciągu roku asystował 5 razy. W Bytovii gra już drugi sezon i poprawił się w sposób znaczny. W ciągu roku zaliczył już 11 asyst, zdobył tez zwycięskiego gola w meczu 1/16 finału pucharu Polski z Lechią Gdańsk. To piłkarz, który z powodzeniem został przesunięty ze skrzydłowego na prawego obrońcę, ma 25 lat i wciąż się rozwija.

W Chrobym, którego trenerem jest były piłkarz Pogoni Grzegorz Niciński, pierwszoplanowe role odgrywają 26-latkowie, którzy swego czasu nie zdołali przebić się w Pogoni: Karol Danielak i Robert Mandrysz. Szczególnie ten drugi wyrósł na piłkarza sporego formatu.

Trzy lata spędził w Bytovii, gdzie wyrobił sobie markę solidnego środkowego pomocnika, potrafiącego grać bliżej swojej bramki, ale z umiejętnością dobrego rozegrania. W Chrobym jest jednym z liderów, w styczniu skończy 27 lat, kontrakt z Chrobrym podpisał na dwa lata, zatem najszybciej zagra w ekstraklasie, gdy uda mu się ze swoim nowym zespołem awansować, co jest bardzo możliwe.

Wawszczyk jeszcze powalczy

Piłkarzem Chrobrego jest też rówieśnik Danielaka i Mandrysza, Ariel Wawszczyk, który wypromował się w Błękitnych Stargard, skąd przeszedł do Podbeskidzia Bielsko, a stamtąd do Chrobrego. Wcześniej był juz praktycznie jedna noga w Cracovii, ale kluby nie porozumiały się w kwestii odstępnego i piłkarz stracił szanse na gre w ekstraklasie.

Wiosną był podstawowym zawodnikiem w I-ligowym Chrobrym, ale podczas okresu przygotowawczego doznał poważnej kontuzji, która na jakiś czas wyłączyła go z gry. Gdyby nie uraz, byłby kolejnym graczem z regionu odgrywającym kluczową role w I-ligowcu, który awansował do ćwierćfinału pucharu Polski.

O tym, ze warto penetrować I ligę wiadomo od dawna. Okazuje się też, że jest wielu piłkarzy mających za sobą występy w zachodniopomorskich klubach, wywodzących się z regionu, ale nie dostają szansy gry w Pogoni.

Najbliżej tego był Adam Nagórski, który niespełna dwa lata temu zrobił na Czesławie Michniewiczu duże wrażenie, wziął udział w przygotowaniach pierwszej drużyny, doskonale radził sobie w sparingach, ale angażu nie dostał. Przegrał rywalizacje z Vladimirem Dvalishvilim i Łukaszem Zwolińskim, którzy wiosna 2016 roku rozczarowali.

Napastnik Vinety Wolin w ciągu ostatnich dwóch sezonów na boiskach III ligi zagrał 60 meczów, zdobył 43 gole, został królem strzelców, gola średnio zdobywał raz na 117 minut, obecnie występuje na poziomie klasy okręgowej. ©℗

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA