Zwycięstwami z Rakowem Częstochowa i Puszczą Niepołomice piłkarze ekstraklasowej Pogoni Szczecin zbliżyli się do aktualnych jeszcze mistrzów Polski z białostockiej Jagiellonii, czym rozbudzili nadzieje swych kibiców na europejskie puchary, ale nadzieje zostały mocno ostudzone, gdy portowcy przegrali na wyjeździe z Radomiakiem, a podopieczni Artura Siemieńca pokonali pod Jasną Górą Raków, na dwie kolejki przed końcem odskakując od szczecinian na sześć punktów...
Na grę Pogoni w Lidze Konferencji Europy szansa jednak nadal istnieje i portowcy ciągle mają wszystko przysłowiowo we własnych nogach i nie muszą liczyć na pomoc innych drużyn. Podopieczni trenera Roberta Kolendowicza, by pokazać się w Europie, powinni po prostu wygrać wszystkie mecze do końca rozgrywek, które zakończą wówczas na III miejscu! Najpierw trzeba zwyciężyć w zaległym pojedynku z Motorem Lublin w środę o godz. 20.30 na Twardowskiego, a następnie wygrać w sobotę o godz. 14.45 także u siebie z Lechią Gdańsk. Zakładając, że w przedostatniej kolejce Jagiellonia zwycięży we Wrocławiu ze zdegradowanym już Śląskiem, aby wyprzedzić w tabeli ekipę z Białegostoku, wystarczy pokonać ją w sobotę 24 maja o godz. 17.30 na wyjeździe w ostatnim meczu (bo w grodzie Gryfa był remis 1:1, więc jeśli szczecinianie wygrają w delegacji, będą mieli lepszy bilans bezpośrednich pojedynków).
Czy jednak wygranie trzech ligowych pojedynków - i to w krótkim odstępie czasowym - jest realne? Patrząc na postawę naszych piłkarzy w przegranym 0:2 spotkaniu z Radomiakiem (do tej pory ani w lidze, ani w Pucharze Polski Pogoń jeszcze nigdy nie przegrała w Radomiu!) można mieć spore wątpliwości. Przypomnijmy jak to było w kilku wcześniejszych meczach; portowcy przegrali z Piastem w Gliwicach po słabej grze 1:2, następnie wygrali z Rakowem Częstochowa u siebie 1:0 (ale niemal cały mecz grali z przewagą jednego zawodnika, a ponadto była to Wielka Sobota i wiadomo jak drużyny przyjezdne traktują mecze w Święta), zaś później pokonali Puszczę w Niepołomicach 5:4, lecz bardzo szczęśliwie, bo przegrywali już 2:4...
Pod koniec wyczerpującego sezonu Pogoń grająca praktycznie bez ławki rezerwowych zaczęła tracić siły, a dzieła zniszczenia dopełniły problemy zdrowotne piłkarzy i kartki, z powodu których z Radomiakiem nie mogli zagrać dwaj stoperzy: Danijel Lončar i Léo Borges. W ostatnich meczach nie był już sobą kapitan Kamil Grosicki, który 8 czerwca skończy 37 lat, a przypomnijmy, że miał on udział niemal we wszystkich golach zdobytych przez portowców; jako strzelec, asystent lub konstruktor akcji! Czy w tej sytuacji trener Robert Kolendowicz zdoła tak przygotować i zmotywować swoich podopiecznych, by wygrali wszystkie mecze? Zadanie z pewnością niełatwe...
Jak wygląda plan przygotowań naszej drużyny w końcówce sezonu? Po jednym treningu piłkarskim nasza drużyna odbyła wczoraj i dziś (zajęcia utajnione), a w czwartek i piątek portowcy także będą pracować raz dziennie na boisku, zaś niedziela będzie zasłużonym dniem wolnym.©℗ (mij)