Piątek, 03 maja 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Dlaczego Pogoń nie została mistrzem Polski?

Data publikacji: 28 kwietnia 2019 r. 13:35
Ostatnia aktualizacja: 28 kwietnia 2019 r. 21:02
Piłka nożna. Dlaczego Pogoń nie została mistrzem Polski?
 

Równo 35 lat temu, 28 kwietnia 1984 roku Pogoń rozgrywała ligowy mecz z Legią Warszawa, który być może zaważył o straconym tytule mistrza Polski. Portowcy do spotkania z Legią przystępowali z pozycji wicelidera tabeli ze stratą zaledwie jednego punktu do prowadzącego w tabeli Widzewa Łódź w składzie między innymi z Włodzimierzem Smolarkiem, Dariuszem Dziekanowskim, Romanem Wójcickim, czy Józefem Młynarczykiem.

Widzew był nie tylko jednym z najmocniejszych polskich klubów, ale też cenionym w Europie. Rok wcześniej dotarł do półfinału Pucharu Europy eliminując po drodze słynny Liverpool, ale zapłacił za to utratą mistrzowskiego tytułu na rzecz Lecha Poznań i chciał go w kolejnym sezonie za wszelką cenę odzyskać. Niespodziewanie do walki o mistrzowską koronę włączyła się Pogoń i przez długi czas liczyła się w tej walce bardzo mocno.

Przed 28 kwietnia Pogoń miała jeden punkt przewagi nad broniącym tytułu Lechem Poznań w składzie z Mirosławem Okońskim, Mariuszem Niewiadomskim, Krzysztofem Pawlakiem, czy Jarosławem Araszkiewiczem. 28 kwietnia rozgrywano 22 serię spotkań, do zakończenia rozgrywek pozostały jeszcze niespełna dwa miesiące, ale nie ma żadnych wątpliwości, że mecz z Legią był niezwykle prestiżowy, kryjący za sobą wiele wątków pozasportowych.

Trenerem Legii był Jerzy Kopa, który w latach 1979-82 prowadził Pogoń, dwa razy awansował ze szczecińskim zespołem do finału Pucharu Polski, wprowadził portowców do ekstraklasy i wywalczył w roku 1981 mistrzostwo jesieni. W roku 1982 otrzymał ofertę przenosin od samego Kazimierza Górskiego, który namaścił niespełna 40-letniego wówczas szkoleniowca.

Kopa, Turowski, Biernat

Kopa w Legii sukcesów nie osiągał, a chciał to zrobić przy współudziale wypromowanych przez siebie w Pogoni: Janusza Turowskiego i Jarosława Biernata. Ten pierwszy trafił do Legii razem z Kopą latem 1982 roku, ten drugi rok później.

Kwietniowy mecz Pogoni z Legią w Szczecinie był pierwszym, kiedy Turowski z Biernatem zaprezentowali się szczecińskiej widowni, ale w barwach warszawskiego klubu. Ten fakt wyraźnie sparaliżował Biernata, który rozegrał słabe spotkanie, został ściągnięty z boiska w 52 minucie meczu przy stanie 0:0. Również Turowski nie pozostawił po sobie dobrego wrażenia.

Być może obaj myślami byli już w zupełnie innym miejscu. Tego samego dnia ślub brał czołowy zawodnik Pogoni, zaledwie 21-letni Kazimierz Sokołowski i z tego powodu w prestiżowym i być może decydującym o mistrzostwie Polski meczu nie wystąpił. Cała trójka piłkarzy, to byli dobrzy przyjaciele i cała trójka w sobotni wieczór 28 kwietnia spotkała się na uroczystości weselnej Kazimierza Sokołowskiego.

To była bardzo zaskakująca sytuacja, że piłkarz zaplanował swój ślub w samym środku rozgrywek piłkarskich, które dla jego drużyny były z uwagi na pozycję w tabeli wyjątkowe. Trzeba pamiętać, że w roku 1984 olimpijska reprezentacja Polski miała bardzo duże szanse awansu na turniej olimpijski do Los Angeles, a trzon tej reprezentacji tworzyli piłkarze Pogoni (Szczech, Sokołowski, Ostrowski, Kensy, Leśniak).

Brakowało terminów

W efekcie nasz zespół przegrał eliminacje z NRD, ale na turniej i tak nie pojechał żaden z tych zespołów z uwagi na bojkot Igrzysk Olimpijskich przez kraje socjalistyczne. Kazimierz Sokołowski w momencie zaplanowania ślubu tego wiedzieć nie mógł. Był ważną postacią w reprezentacji olimpijskiej i być może uznał, że po zakończeniu sezonu nie będzie miał już okazji do odpowiedniego terminu na zawarcie związku małżeńskiego.

Faktem było jednak, że Pogoń przed meczem z Legią została mocno osłabiona. W drużynie przeciwnej, która wcieliła do wojska dwóch najlepszych piłkarzy Pogoni, byli jeszcze brązowi medaliści mistrzostw świata: Jacek Kazimierski, Stefan Majewski i Andrzej Buncol, natomiast w Pogoni przeciwko Legii wystąpili reprezentanci Polski juniorów: Mariusz Kuras i Jacek Duchowski.

Pogoń przegrała mecz z Legią 0:2 po serii dziesięciu z rzędu zwycięskich meczach na własnym boisku. Pogoń w sezonie 1983/84 w dziesięciu pierwszych meczach przed własną publicznością straciła zaledwie dwa gole. Była ekipą na własnym boisku nie do pokonania. Potrafiła ograć broniącego tytułu Lecha 2:0 i półfinalistę Pucharu Europy Widzewa również 2:0.

W swoim najsilniejszym składzie miałaby na pewno zdecydowanie większe szanse w konfrontacji z Legią, dla której nie był to udany sezon. Zakończyli go dopiero na piątym miejscu, choć pod względem kadrowym zespół prezentował się imponująco.

Mistrzostwo koło nosa

Dla Pogoni sezon 1983/84 i tak okazał się historycznym wydarzeniem. Po raz pierwszy w dziejach klubu zajęła miejsce na podium, zakwalifikowała się do rozgrywek w Pucharze UEFA, jednak z całą pewnością przegrany mecz z Legią i kuriozalne okoliczności tej przegranej miały niewątpliwy wpływ na końcowy układ tabeli.

Tytuł mistrzowski obronił Lech z dorobkiem 42 punktów. Tyle samo punktów zgromadził Widzew. Oba zespoły wyprzedziły na mecie rozgrywek Pogoń o cztery punkty (za zwycięstwo przyznawano wówczas dwa punkty). Pogoń swój ostatni mecz rozgrywała w Poznaniu z Lechem i zremisowała go 1:1. Był to remis raczej szczęśliwy dla gospodarzy.

Gdyby Pogoń wcześniej wygrała z Legią, to przed ostatnią kolejką spotkań miałaby stratę do Lecha tylko dwóch punktów, a wygrana z Lechem zamiast remisu utorowałaby drużynie drogę na tron.

Widzew w ostatniej kolejce pokonał 1:0 Legię Warszawa. Gdyby jednak ten mecz miał decydować o mistrzowskiej koronie dla Pogoni, to z całą pewnością trener Jerzy Kopa i jego wcieleni do wojska byli piłkarze Pogoni: Janusz Turowski i Jarosław Biernat potraktowaliby mecz zdecydowanie poważniej.

To są tylko dywagacje. Faktem jest jednak, że Pogoń mocno ograniczyła szanse na mistrzowską koronę meczem, w którym z powodu ślubu nie mógł zagrać jeden z najlepszych piłkarzy w drużynie. ©℗ Wojciech Parada

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Krótko
2019-04-28 20:44:19
Pogoń nigdy nie została mistrzem Polski, bo dla nich zawsze handel punktami miał większe znaczenie niż sukces. Mdli mnie jak patrzę na ten klub. 71 lat zero sukcesów.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA