Rozmowa z Maciejem Stolarczykiem - dyrektorem sportowym Pogoni Szczecin.
Pozyskanie Wladimira Dwaliszwiliego zakończyło proces kształtowania kadry pierwszego zespołu w Pogoni Szczecin. Nastąpiło to niemal w samej końcówce okienka transferowego i śmiało można uznać za negocjacyjny sukces szczecińskiego klubu.
- Podobno Dwaliszwiliego chciało sześć polskich klubów. Czym Pogoń przekonała Gruzina, że trafił właśnie do Szczecina ?
- Wiedzieliśmy, że Dwaliszwili ma różne propozycje, ale cały czas robiliśmy swoje i przekonywaliśmy do naszej, szczecińskiej opcji. Nie było łatwo, bo Wisła, czy Cracovia, to drużyny krakowskie, a menadżer Dwaliszwiliego też jest z Krakowa. W takich sytuacjach intensywność kontaktów może mieć decydujące znaczenie. Skończyło się jednak szczęśliwie dla nas.
- Menadżerem Dwaliszwiliego jest Marcin Lewicki, który stwierdził, że o wyborze Dwaliszwiliego zadecydowała wyjątkowa w Pogoni jednomyślność pomiędzy trenerem, dyrektorem sportowym i właścicielem.
- Przy dokonywaniu poprzednich transferów też byliśmy jednomyślni. Jeżeli przystępujemy do rozmów, to mamy już za sobą rozmowy wewnętrzne, w klubie. Wtedy się spieramy, przekonujemy, ale gdy decydujemy się na negocjacje, to różnic zdań żadnych już nie ma. Nie może być, bo druga strona musi widzieć, że jesteśmy zdeterminowani i przekonani do transferu. ©℗ (p)
Fot. R. Pakieser
Cały wywiad czytaj w czwartkowym wydaniu Kuriera Szczecińskiego, lub w e - wydaniu.